Jak wiadomo z Biblii, na początku było Słowo, czyli Logos. U nas na LuBBie.pl jest podobnie: od początku towarzyszy nam BBlogosfera, w której swoje osobiste teksty, nie podlegające żadnej polityce (nawet tej redakcyjnej), publikują nasi bliżsi i dalsi współpracownicy. Każdy z nich ma pełną swobodę w doborze tematów i formy, każdy z nich przekazuje P.T. Czytelnikom takie słowa, jakie uznaje za stosowne.
Przez cały rok towarzyszyły nam teksty Artura Pałygi, Janusza Legonia („Co snop to inszego zboża”), Margeret Antonik, Mariana Antonika („Homo Viator”), Janusza Okrzesika („Z notatnika Gajowego”, „Ludzie stąd”), Jarosława Zięby („Cudze chwalicie”), Tomasza Sowy („Widziane z tryBBuny”), ks. Marcina Stopki („Życie warte jest rozmowy”) i Sary Szal („Szal kulinarny”).
Cieszymy się z tego, że średnio każdy felieton naszych stałych autorów czyta ponad półtora tysiąca Czytelników, a rekordzistami w tym roku okazały się „Bielskie miłości i trauma Jerzego Stuhra” Janusza Legonia (4865 czytelników), „Babiarz, Lennon i lukier” Janusza Okrzesika oraz „Aborygeńskie ślady i znaki” (4109 czytelników) Marka Tomalika.
Niestety, w tym roku pożegnaliśmy się też z felietonami Marka Tomalika, Stanisława Noworyty i Adama Rakszawskiego, ale za to dołączyli do nas w trakcie roku ze swoimi stałymi tekstami Miłosz Śliwiński, Zbigniew Matejko (jako „Wyciszony obserwator”) i ostatnio znakomita Ewelina Kaps.
Zatem po kolei.
W styczniu pisaliśmy o pieniądzach. Najpierw ks. Marcin Stopka o kolędowych kopertach dla księży (Ile dać księdzu do koperty), a kilka dni później Ada Legoń o napiwkach w restauracji (tutaj). 19 stycznia Marian Antonik rozpoczął refleksje o szkole od krytyki porannego wstawania (O szkole przy łopacie), a jego pedagogiczne felietony w ciągu całego roku spotykały się ze sporym odzewem Czytelników.
W lutym Sara Szal przed Walentynkami przypomniała o naturalnych afrodyzjakach z kuchni (Naturalne afrodyzjaki), a na miłosne wyznanie o Bielsku-Białej zdobył się Artur Pałyga (Przyszłość. Dlaczego nie tu?). Z kolei wśród „Ludzi stąd” pojawił się pewien Kaszub, któremu Biała zawdzięcza prawa miejskie (O Kaszubie, co bił Szweda).
Marzec to wiosna, także w kuchni. Przypomniała nam o tym Margaret Antonik (Wiosna w kuchni). A co włożyć do wielkanocnego koszyczka doradziła Sara Szal (A co do koszyczka). Żeby nie było tak beztrosko, Artur Pałyga przypomniał pewną okupacyjną historię (Strefa interesów Bielitz).
W kwietniu były wybory samorządowe, lecz życie po nich toczy się dalej, o czym przekonywał Marian Antonik (Plakaty znikną z ulic). Ci, którzy czuli się przegrani, zawsze mogą osłodzić gorycz porażki czymś słodkim; tekst Margaret Antonik „Sernikove love” to obowiązkowa lektura dla każdego „sernikożercy”. W tym miesiącu wśród „Ludzi stąd” brylowały najpiękniejsze Polki, które – jak powszechnie wiadomo – są właśnie w Bielsku-Białej (Najpiękniejsze Polki i Boy-Żeleński).
W maju popularność zdobył felieton Tomka Sowy o „Klubie Oszalałych Rodziców” (tutaj). A ponieważ maj sprzyja podróżom, wielu Czytelników skorzystało też z zaproszenia Jarka Zięby do odwiedzin Lanckorony (tutaj). Ale starcie CIA i KGB w naszym mieście? Tak, 20 maja fascynujące sekrety szpiegowskich historii z Bielska-Białej przypomniał Janusz Okrzesik (Fiat 126p na Moście Szpiegów).
W czerwcu swój niezwykły cykl odkrywający postać Zoë Jekels kontynuował Janusz Legoń (Zoë Jekels i europejska stolica kultury), nawiązując jednak do zbliżającego się rozstrzygnięcia starań Bielska-Białej o tytuł współczesnej Europejskiej Stolicy Kultury. Ksiądz Marcin Stopka wpadł tym razem w nastrój przedwakacyjny (Wakacje od Boga), a Tomasz Sowa szukał bielskich śladów na piłkarskim Euro (Bielskie ślady na Euro).
W lipcu zmarł Jerzy Stuhr, a Janusz Legoń uczcił jego postać felietonem o miłości i traumie (tutaj). Wkrótce po Polsce rozlała się fascynująca emocja: sporo ludzi oburzyło się, że profesor Bralczyk uważa, iż zwierzęta nie umierają, lecz zdychają. Na kanwie tej fali oburzenia Artur Pałyga zadał nam pytanie: A czy ty już się dziś oburzałeś? (tutaj). Nie pomogło: kolejna fala oburzenia powstała w związku z inauguracją igrzysk olimpijskich w Paryżu, a na łamach portalu pisał o tym m.in. Gajowy (tutaj).
Postolimpijski temat poruszył w sierpniowym felietonie Zbyszek Matejko, który jako Wyciszony Obserwator nie śpiewał hymnu tylko cicho obserwował (Mój mały patriotyzm). A Marcin Stopka, jak na księdza przystało, dziękował Bogu. Dziwne tylko, że za spadek Podbeskidzia (Bogu dzięki, że spadli z ligi).
We wrześniu wielu naszych Czytelników zainteresowało się muzeum z sikawkami, które zachwalał Jarosław Zięba (Muzeum nie tylko dla chłopców). Druga już w tym roku powódź w naszym mieście sprowokowała Janusza Legonia do przypomnienia, jakie to powodzie bywały „za moich czasów” (Wielka woda i drobiazgi), ale prawdziwą burzę wywołał Artur Pałyga proroczym felietonem pt. „Stolica samotnej kultury” (tutaj).
Październik to czas zawirowań w Podbeskidziu, czemu dał wyraz Tomasz Sowa w tekście o prowokacyjnym tytule „I kto teraz przypudruje trupa?” (tutaj). O tym, że w Bielsku-Białej nigdy nie brakowało przedsiębiorczych ludzi przypomniał felieton z cyklu „Ludzie stąd” (Od stawów rybnych…). Margaret Antonik zachęcała nas do odwiedzenia Gruzji, póki to jeszcze możliwe, bo niedługo może nam zostać już tylko gruzińska kuchnia… (Gaumardżos).
Listopad nie mógł się zacząć inaczej: wybory w USA spowodowały, że Pałyga przebudził się (i Czytelników) z amerykańskiego snu (tutaj). 18 listopada pisarka Ewelina Kaps zadebiutowała brawurowym felietonem o… polowaniu na myszy. Czy polowanie się udało, można sprawdzić samemu (tutaj). Zoologiczne konteksty wykorzystał też Miłosz Śliwiński w pięknej sentymentalnej opowieści o przodkach (Pokoleniowa papuga). O tym jak zmienia się miejskie DNA i co właśnie znika z Bielska-Białej - napisał Janusz Okrzesik (Gumkowanie Fiata).
A grudzień upłynął pod znakiem Świąt. O tym, dlaczego trzeba świętować przypomniał Artur Pałyga (Niech będą święta), dlaczego drugi dzień Świąt też jest ważny – Marian Antonik (Po co wspominamy Św. Szczepana), a dlaczego nie należy ścigać się z czasem – Ewelina Kaps (Zaczęłam chodzić wolniej). W cyklu „Ludzie stąd” Krzysztof Kozik pisze o bielskim nauczycielu, którego imieniem nazwano jeden z tatrzańskich stawów (Zapomniany nauczyciel), z kolei Legoń przygotowuje ludzi na wojnę. Nie, nie tę o której teraz pomyśleliście; sami przeczytajcie (Ruch Oporu Ludzi cz.2).
W Nowym Roku czekamy na Was z dobrym słowem, którego nie zabraknie w BBlogosferze!