Drugi dzień świąt bożonarodzeniowych poświęcony był św. Szczepanowi – pierwszemu męczennikowi za wiarę chrześcijańską, Został ukamienowany, gdy przyznał się przed sanhedrynem do wiary w Chrystusa (tradycyjna kara za bluźnierstwo).
Minęło 2000 lat od tamtego wydarzenia, mamy internet, latamy w kosmos, dokonujemy przeszczepów, i chwalimy się postępem cywilizacyjnym. A jednak wspominanie tego wydarzenia ma wciąż głęboki sens, nie tylko filozoficzny ale także etyczny i edukacyjny. Dzisiaj kamienujemy subtelniej, zamiast kamieni, zazwyczaj przy pomocy klawiszy komputera, hejtu w mediach, linczu na spotkaniach. Powód specjalnie się nie zmienił, wystarczy że ktoś ma inne poglądy, rasę, orientacje seksualną, lub przynależność partyjną. Tak jak wtedy tak i dziś tłum podpina się pod hasła różnych podżegaczy, naprawiaczy, reformatorów, piewców jedynej słusznej prawdy, religii, partii. A że możliwości dotarcia do tłumów są dzisiaj prawie nieograniczone, a ukamieniować można anonimowo, bez pokazywania twarzy i „ brudzenia” sobie rąk to zjawisko zamiast zanikać, narasta i się rozwija. Niektórzy sądzą, że wystarczy wprowadzić odpowiednie regulacje prawne i problem się rozwiąże. Stąd propozycja wpisywania do kodeksu karnego „ mowy nienawiści” i tym podobnych rozwiązań.
Mam wątpliwość co do tego typu pomysłów, bo życia, natury ludzkiej, wrażliwości społecznej, stosunku do drugiego człowieku nie buduje się kodeksem tylko wychowywaniem i edukowaniem od dziecka. Sukces odnosimy wtedy kiedy ktoś nie rzuca kamieniem dlatego że zostanie ukarany, tylko wtedy kiedy nie rzuca kamieniem bo czuje , że to jest po prostu złe, nieludzkie.
Tylko żeby tak budować, to trzeba wszystko co dzieje się w życiu publicznym, społecznym, edukacji, oprzeć o wartości i zasady. To niespecjalnie nam się udaje.
Wysłuchaliśmy więc po raz kolejny opowieści o św. Szczepanie i barbarzyńcach z kamieniami w rękach, z zadowoleniem, że nie żyjemy już w tamtych strasznych czasach.
My barbarzyńcy 21. wieku, jesteśmy o wiele lepsi.