Szon-patrol widział tylko redaktor jednej z lokalnych gazet. Nie odnotowali tego zjawiska ani strażnicy miejscy ani streetworkerzy, pracujący z dziećmi i młodzieżą. Także ze szkół nie napłynęły żadne zgłoszenia w tej sprawie.
Kilka tygodni temu media obiegły informacje o nowym, niebezpiecznym zjawisku wśród dzieci i młodzieży. Tzw. szon-patrole, złożone z nastoletnich chłopców, miały patrolować centra handlowe i ulice w poszukiwaniu niestosownie – ich zdaniem – ubranych rówieśniczek, które później stawały się obiektem szyderstw w internecie.
Utrzymane w alarmującym tonie informacje ukazały się także w bielskich mediach lokalnych. Minęło kilka tygodni, dyskusje ucichły i warto zadać pytanie, jaki zasięg miał niebezpieczny trend i czy zjawisko to się utrzymuje?
Ciekawe informacje podał Urząd Miejski w odpowiedzi na interpelację radnego Michała Guzdka (PiS). Wiceprezydent Adam Ruśniak poinformował, że jedyne zgłoszenie dotyczące zjawiska „szon-patroli” trafiło do Dyrektorki Podbeskidzkiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Bielsku-Białej. Informację o takim incydencie w galerii handlowej „Sfera” przekazał… dziennikarz „Kroniki Beskidzkiej”.
Według Adama Ruśniaka Straż Miejska w Bielsku-Białej nie odnotowała żadnego oficjalnego zgłoszenia związanego ze zjawiskiem szon-patrolu. Pomimo braku zgłoszeń, strażnicy miejscy, mając na uwadze właśnie informacje pojawiające się w mediach lokalnych, podczas odpraw zostali uczuleni na ten problem. W trakcie patrolowania miejsc publicznych mają za zadanie zwracać szczególną uwagę na osoby nagrywające osoby trzecie. Patrole kierowane są także w miejsca, w których gromadzi się młodzież, tj. do parków oraz galerii handlowych. Mimo tej aktywności nie zaobserwowano występowania takiego zjawiska jak szon-patrole.
Sygnały nie nadeszły także ze szkół. Co prawda placówki oświatowe nie prowadzą oficjalnego monitoringu zjawiska szon-patroli, ale jeżeli pracownicy szkoły lub placówki oświatowej otrzymają zgłoszenie o takim przejawie cyberprzemocy niezwłocznie poinformują o tym fakcie odpowiednie służby oraz instytucje. Do tej pory takie zgłoszenia do Urzędu Miejskiego nie nadeszły.
Z problemem zmierzyło się także Towarzystwo Psychoprofilaktyczne, prowadzące działalność wśród dzieci i młodzieży. Towarzystwo zorganizowało dwa spotkania dotyczące zjawiska szon-patrolu, które odbyły się 24 i 30 lipca. Prelekcje przeprowadzili wykwalifikowani wychowawcy Towarzystwa, a bezpośrednim powodem spotkań była informacja od grupy młodych dziewczyn (5-6 klasa szkoły podstawowej), z których jedna została czterokrotnie oznaczona na profilu społecznościowym jako tzw. "szon". Prezes organizacji podkreślił jednak, że pracujący w Towarzystwie streetworkerzy nie natknęli się dotąd w swojej działalności na osoby w specyficznych kamizelkach z napisem „Szon Patrol”.
Komentarz redakcji: Wygląda na to, że tym razem to dorośli w pogoni za sensacją wykreowali zjawisko, które wśród młodzieży nie występuje albo ma marginalny zasięg. Nie zmienia to faktu, że rówieśniczy hejt, agresja i poniżanie jest rzeczywistością, z którą nastolatki muszą się często mierzyć, tyle że w innej formie. Prawdziwi agresorzy nie paradują po galeriach handlowych w żółtych kamizelkach. Histeria, którą rozpętały wokół szon-patroli media, może mieć swoje źródło w bezradności świata dorosłych, którzy nie mają dostępu ani nawet wiedzy o miejscach w sieci, w których spędzają swoje życie nastolatki i w których naprawdę króluje cyberprzemoc.
Zdjęcie ilustracyjne




