Drodzy ludzie, informuję, że w ramach naszej organizacji prowadzę dla was wyrywkowe badania różnych narzędzi określanych mianem sztucznej inteligencji. Podstawą testów jest oczywiście zasada wymyślona przez Alana Turinga (że będziemy mogli mówić o AI, jeśli prowadząc dialog z maszyną, nie będziemy w stanie odróżnić jej odpowiedzi od wypowiedzi człowieka z krwi i kości). Przekazuję najnowsze ustalenia.
Otóż to coś KŁAMIE bez mrugnięcia kamerką. Przebieg eksperymentu: miałem do odnalezienia cytat w pewnej grubej książce, która mam na półce. Przeglądałem ją „analogowo”, ale bez rezultatu. A księga ma blisko 1000 stron. Wyszukiwarka, która przegląda również książki, nie ma dostępu do tej akurat pozycji. Pomyślałem, okej, nie chcą się przyznać, że już ją zeskanowali, ale na pewno dali dostęp do treści swojemu narzędziu AI. Zadaję więc temu narzędziu pytanie, gdzie w książce tej a tej, wydanej wtedy a wtedy, tam i tam padają następujące słowa – i tu dość obszerny cytacik. Machina chwilę popracowała i wreszcie wypluła komunikat, że to strona, powiedzmy 123. W dodatku, nieproszona, przytoczyła spis treści owej grubaśnej pozycji. Co się okazało: nie tylko numer strony, ale i ów spis treści całkowicie zmyśliła. Co gorsza, wyglądał prawdopodobnie. A odpowiedź nie była opatrzona żadnym „być może” czy „przypuszczam” czy „prawdopodobnie”. Gdyby nie to, że ów tom miałem na biurku, uznałbym pewnie, że dostałem informację prawdziwą. Wszystko zmyślone. Piszę więc, że owe słowa nie padają na tej stronie. Maszynka chwilę pracuje i wreszcie odpowiada: „Rzeczywiście, te słowa nie padają na stronie 123, ale na 321” – i łup, nowy spis treści, jak przedtem podobny do prawdziwego, ale równie fałszywy. I tak w kółko. Do kłamstwa się toto nie przyznało! To bardzo ludzkie, pamiętacie pewnie ze szkoły czy studiów takie osoby, które tak zmyślały, więc w jakiś sposób można to uznać za przewrotną realizację postulatu Turinga: kłamie, więc jest człowiekiem… Zwróćcie uwagę, że nie był to przypadek, o którym często się pisze, wykorzystania AI do produkowania kłamstw na życzenie! Skłamało toto z własnej, nieprzymuszonej „woli”.
To coś też ŚPIEWA ŚREDNIE PIOSENKI. Bawiliśmy się ostatnio w gronie rodzinnym systemami tworzącymi utwory muzyczne z wokalem. Można podać tekst lub zlecić jego wygenerowanie na podstawie kilku podanych informacji, potem określa się styl muzyczny i po chwili mamy utwór – niekoniecznie w tym stylu, jaki zlecaliśmy, ale to mniejsza. W ciągu kilku godzin stworzyliśmy całą playlistę na imprezę rodzinną, łącznie z piosenką, którą mógłby zaśpiewać pies babci i dziadka na powitanie gromady wnuków przybywających na weekendowe nocowanko. Fajna zabawa, ale z naszego, Ruchu Oporu Ludzi, punktu widzenia można wyciągnąć dość ponure wnioski. Otóż muzycznie wszystkie powstałe utwory były niezłe, ale podejrzanie przypominały to, co znamy z jakichś eurowizyj, sanremów, sopotów czy opoli, a najbardziej – masówkę muzyczną, jaką komercyjne stacje radiowe wypełniają fale eteru. Nasza suczka śpiewała głosem przypominającym nieco Sanah, nieco Brodkę, może Cleo. Chętnym wyślę ten kawałek, piszcie na adres redakcji!
Płyną z tych przykładów dwa wnioski.
Pierwszy taki, że musimy – viribus unitis, wszyscy, wspólnymi siłami – wychowywać to coś. Jak? Umieszczać w internecie wiarygodne, prawdziwe informacje i jednoznacznie potępiać każdy przypadek publicznego kłamstwa. Może to coś się nauczy, że kłamać nie wolno? Dla systemów AI ważna jest statystyka, więc aplikujcie to internetowi codziennie.
Drugi wniosek dotyczy twórczości. Przypomina się zdanie Kisiela o ekonomii jako nauce. Jak pamiętacie, uważał, że to zawracanie głowy, bo nauka odkrywa zasady, reguły, a prawdziwy sukces odnoszą ci, którzy robią coś, na co inni dotąd nie wpadli, ci, którzy nie wiedzą, że czegoś się nie da zrobić. Więc bądźmy twórczy naprawdę. Artystyczną konfekcję zrobi za nas AI.