W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Gumkowanie Fiata

Gumkowanie Fiata

Moje miasto Bielsko-Biała już dwa razy za mojego życia zmieniało radykalnie swój charakter. I nie chodzi mi o politykę (tu też zmian było całkiem sporo), ale o coś, co można nazwać miejskim DNA. 

W dzieciństwie chodziłem z chłopakami z ulicy nad Białkę, by sprawdzić czy rzeka jest dziś czerwona, niebieska czy może żółta. I nie, nie kierowała nami świadomość ekologiczna, w tamtych czasach pojęcie nieznane, lecz (nomen omen) czysta ciekawość, na jakiż to kolor dziś farbują tkaniny w zakładach włókienniczych, położonych wzdłuż Białki i do niej spuszczających wszystkie ścieki. Był to dla nas widok naturalny, tak jak naturalne było, że nasze dwumiasto było włókiennicze, że wielkie fabryki w centrum i w podmiejskich dzielnicach wyznaczają rytm życia (od 6 do 14, od 14 do 22, potem nocna zmiana), że żyły i tętnice Bielska i Białej utkane są z bielskiej wełny, a płynie nimi właśnie paskudnie kolorowa woda z Białki. 

A potem przyszły lata dziewięćdziesiąte i woda w Białce przestała się mienić wszystkimi odcieniami farbiarni z Wegi, Weluxu czy Bewelany. W ciągu kilku lat zniknęły dziesiątki firm i tysiące miejsc pracy, a w ślad za nimi przez następne lata ubywało kominów i pofabrycznych ruder. Opinia publiczna oskarża o to Balcerowicza, ale nie jest to już tak oczywiste, gdy spojrzymy na to, co stało się z przemysłem włókienniczym w całej Europie. W Niemczech, Anglii czy Hiszpanii Balcerowicza nie było, a i tak tamtejsze firmy przeniosły swoją produkcję najpierw do Turcji, a potem dalej na wschód, do Chin, Bangladeszu i Wietnamu. Tako rzecze Globalizacja…

Przy wszystkich kłopotach i dramatach związanych ze śmiercią tego miejskiego DNA, czuć było u bielszczan dumę, że mimo wszystko miasto sobie dobrze radzi, że pozostawione samo sobie (inaczej niż Łódź, która dostała olbrzymie rządowe wsparcie) odnalazło dość sił i kreatywności, by ten ekonomiczny kataklizm przeżyć i wyjść z niego silniejszym. A miejskie DNA się zmotoryzowało: teraz w stalowych żyłach miasta zaczęła krążyć benzyna. Jak grzyby po deszczu kiełkowały nowe firmy motoryzacyjne, w Bielsku-Białej produkowano nie tylko samochody Fiata i silniki do nich, ale też podzespoły do wszystkich chyba światowych marek motoryzacyjnych. Inżynierowie dali radę utrzymać to miasto w ruchu. 

I tu kolejny raz wkracza na scenę Jej Wysokość Globalizacja. Najpierw Fiat staje się tylko częścią wielkiego międzynarodowego koncernu Stellantis, który ma zupełnie inne priorytety i plany: Bielska-Białej z Paryża i Ameryki nie widać. Potem produkowane u nas silniki spalinowe, znajdują się na cenzurowanym w Brukseli. A potem wojna celna UE z Chinami zadaje kolejny cios firmom motoryzacyjnym. Jeszcze przez jakiś czas tli się nadzieja, że w miejsce Fiata wejdzie Polska Grupa Zbrojeniowa i zamiast „malucha” będą produkować większe pojazdy, ale i z tego nici. 

Nie mam złudzeń. Miejskie DNA kolejny raz będzie się musiało zmienić. Przemysł motoryzacyjny (taki jak w Bielsku-Białej) to nie jest przyszłość, to branża schodząca. Co tym razem wymyśli nasze miasto? Jestem pełen obaw, bo nie dostrzegam dziś tej energii i determinacji co na przełomie lat 80. i 90., teraz dominuje raczej kunktatorstwo i „ustawianie się”, ale może to tylko złudzenie i potęga kreatywności jeszcze raz obudzi się z drzemki. Oby!

A na razie Rada Miejska zmienia nazwy przystanków autobusowych. Od tej pory przystanek Warszawska/FIAT zmienia się na Warszawska/Węglowa, Grażyńskiego/FIAT I będzie się nazywał Grażyńskiego/Kwiatkowskiego a przystanek Grażyńskiego/FIAT II nosi nazwę Grażyńskiego/Kładka.  

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart