Zdarzyło wam się kiedyś, podczas jedzenia jakieś potrawy, przypomnieć sobie nagle jakąś chwilę z przeszłości? Miejsce, które odwiedziliście czy wydarzenie, niekoniecznie ważne czy znaczące, ale ukryte gdzieś w zakamarkach pamięci, do którego powrót właśnie w tym konkretnym momencie, wywołał smak zjedzonego ciastka, wypitej herbaty czy zapach pieczonego mięsa?
O tym dlaczego beztroskie i szczęśliwe dni kojarzą sie Margarett z babciną bawarką i co to ma wspólnego z Proustem, możecie przeczytać w kolejnym felietonie Margi: https://lubbie.pl/blogosfera/moment-magdalenki