Na początku tygodnia mł. asp. Sebastian Palowski podjął interwencję, podczas której udzielił pomocy kierowcy. Mężczyzna zasłabł prowadząc pojazd. Jak się okazało, powodem była cukrzyca. Co należy zrobić w takiej sytuacji i jak pomagać osobom chorym na cukrzycę w przypadku hipoglikemii?
Jak informuje Komenda Miejska Policji w Bielsku-Białej, 4 marca funkcjonariusz podjął interwencję w związku z nieprawidłowo zaparkowanym pojazdem na światłach awaryjnych. Policjant korzystając z tzw. „kogutów” ochronił samochód przed możliwą kolizją. Następnie podjął się ustalania powodów zaistniałej nietypowej sytuacji.
W pojeździe marki Audi znajdował się mężczyzna, z którym kontakt był utrudniony oraz jego rodzice. Poinformowali oni policjanta, że kierowca – ich syn – cierpi na cukrzycę. Wówczas mł. asp. Sebastian Palowski zgasił silnik pojazdu i zaciągnął hamulec ręczny, chroniąc samochód przed niekontrolowanym stoczeniem się.
Mając pewność, że zabezpieczył wstępnie miejsce zdarzenia, opuścił fotel kierowcy do pozycji leżącej, by zapewnić drożność dróg oddechowych u poszkodowanego, u którego wystąpiło drżenie mięśni. Mundurowy poprosił pasażerkę pojazdu o wezwanie karetki na miejsce zdarzenia. Niedługo po tym na miejsce przyjechali kolejni policjanci, którzy zapewnili drożność w rejonie skrzyżowania. Policjant monitorował stan zdrowia poszkodowanego do czasu przyjazdu Zespołu Ratownictwa Medycznego. Funkcjonariusz policji wraz z ratownikami wydobył mężczyznę z pojazdu oraz pomógł osadzić go na noszach, gdzie przetransportowano mężczyznę do karetki pogotowia celem udzielenia dalszej pomocy – informuje Policja.
Należy w tym miejscu docenić postawę funkcjonariusza. Jednocześnie warto wskazać na kilka podstawowych faktów o cukrzycy, które pozwolą nam prawidłowo zareagować na atak choroby. Cukrzyków jest bowiem w społeczeństwie więcej niż nam się to wydaje i każdego dnia możemy być świadkami sytuacji wymagającej udzielenia pomocy.
Cukrzyca, od czego warto zacząć, niejedno ma imię. W całej Polsce chorobę tego typu zdiagnozowano u ponad 2 milionów osób. Kilkaset tysięcy może o niej jednak nie wiedzieć, co długofalowo jest groźne dla zdrowia i życia. Co jednak ważne, cukrzyca ma kilka typów. Najczęstszy to typ II, niepoprawnie, ale obrazowo określany cukrzycą starczą. Jest to choroba metaboliczna o podłożu cywilizacyjnym (wpływ na nią często ma zła dieta i brak aktywności fizycznej). Tę formę choroby ma około 90% pacjentów z cukrzycą. Około 10 procent choruje natomiast na cukrzycę typu I zwaną młodzieńczą, chorobę metaboliczną o podłożu autoimmunologicznym (zapadają na nią często dzieci, które zdrowo się odżywiają i spędzają wiele czasu na aktywności fizycznej). Pewien niewielki odsetek cukrzyków choruje na inne typy (np. cukrzycę ciążową).
Prawidłowo leczona, wyrównana cukrzyca teoretycznie nie powinna dawać objawów, które doprowadzają do zaburzeń świadomości. W rzeczywistości leczenia choroby sytuacja jest jednak inna, o wiele bardziej dynamiczna. Wiedzą o tym szczególnie pacjenci z cukrzycą typu I, a więc insulinozależną (w przypadku typu II insulina bywa, ale nie musi być stosowana). Tymczasem to właśnie od stężenia tego hormonu (podawanego samodzielnie przez pacjenta) zależy aktualna kondycja chorego. Aktualna, bo wszystko może zmienić się w ciągu kilku minut. Nawet niewielka korekta w trybie życia może spowodować reakcję łańcuchową owocującą niedocukrzeniem, czyli hipoglikemią.
Taki stan sam w sobie dla pacjenta chorującego dla cukrzycę nie jest niczym sensacyjnym i zwykle pacjent jest w stanie samodzielnie poprawić swoją kondycję jedząc posiłek czy też zażywając cukier, pijąc słodki napój lub, gdy wymaga tego sytuacja, podając sobie zastrzyk z glukagonem (antagonistą insuliny). Wówczas dochodzi do poprawy jego samopoczucia, a objawy takie jak osłabienie, brak koncentracji, zaburzenia mowy, ból głowy, głód, pocenie się, drżenie rąk, czy kołatanie serca – ustępują. Gdy jednak niedocukrzenie przybierze formę ostrą, pacjent wymaga udzielenia mu pomocy. Może bowiem wystąpić u niego głębokie pogorszenie zdolności poznawczych, które uniemożliwia prawidłową reakcję. W niektórych przypadkach może dojść nawet do utraty przytomności, drgawek i śpiączki.
Pomocy może udzielić natomiast każdy. Ważnym jednak jest, by reagować oraz nie pozwalać zdominować się przez stereotypy. Nie każda osoba leżąca w parku musi być bowiem pijakiem, który za godzinę wytrzeźwieje, wstanie i pójdzie w świat (a przecież i taka osoba wymaga naszej troski i uwagi). Leżącą osobą może być ktoś, kto zasłabł, np. z powodu niedocukrzenia. Wówczas należy niezwłocznie wezwać pogotowie i zabezpieczyć pacjenta przed konsekwencjami niepoprawnego ułożenia. Dobrze też sprawdzić czy pacjent nie ma przy sobie glukagonu (popularny w Polsce glukagon w zastrzyku ma jaskrawe pomarańczowe opakowanie, ale pacjent może korzystać z innego preparatu). Jeśli tak – należy podać zastrzyk zgodnie z instrukcją wewnątrz opakowania. Nie jest to trudne, a może uratować życie.
Jeśli natomiast z daną osobą mamy kontakt i informuje nas ona, że jest cukrzykiem i ma „mały cukier”, zapytajmy ją lub znajdźmy przy niej cukier, glukozę lub słodki napój. Gdy go nie znajdziemy: kupmy go i podajmy (co ważne: nie mogą być to napoje „zero” lub „light” – słodziki nie spełniają metabolicznej funkcji cukru). W większości przypadków podanie cukrzykowi słodkiego soku lub coli pozwoli mu odzyskać zdolności poznawcze i formę. Natomiast w żadnym wypadku osobie, u której widzimy objawy niedocukrzenia, nie podawajmy insuliny (cukrzycy noszą ją przy sobie częściej niż glukagon). Taki zastrzyk na pewno pogorszy sytuację, a może doprowadzić nawet do śmierci.
Wiedza na temat częstych objawów cukrzycy we współczesnym świecie jawi się jako konieczność, gdyż osoby chorujące na tę przypadłość stanowią dużą część społeczeństwa. Są wśród nas i niewykluczone, że wkrótce przyjdzie nam udzielać im pomocy. A może mieć ona różną formę: od radykalnej, jak podawanie zastrzyków i wzywanie pogotowania, przez łagodniejsze podanie słodkiego napoju, po błahe, jak zauważenie, że znajomy z cukrzycą zaczyna niewyraźnie mówić lub się poci mimo niskiej temperatury. Nawet tak prosta pomoc może okazać się kluczowa, gdyż pacjenci reagują na niski poziom glukozy we krwi w różny sposób: jeden czuje się źle już przy cukrze w okolicach 90 mg/dl, a więc gdy formalnie wszystko jest w porządku, a drugi nie odczuwa objawów przy cukrze na poziomie 40. Ta druga osoba ma więc mniej czasu na reakcję i ratowanie się póki zachowuje kontakt z rzeczywistością. Jej z pomocą przychodzą nowoczesne rozwiązania technologiczne, jak systemy CGM, ale to już zupełnie inna historia…
Autor nie jest lekarzem-diabetologiem, a diabetykiem, a więc cukrzykiem. I to chorującym dłużej niż część czytelników żyje na tym świecie. Opisane sytuacje zna z autopsji.