Z okazji dnia świętego Walentego ogłaszam Bielsko-Białą miastem miłości szczęśliwej!
Przy czym w odróżnieniu od kupiecko-sprzedażowego oblicza święta zakochanych Bielsko-Biała niech będzie Miastem Miłości Szczęśliwej. Szczęśliwej, czyli prawdziwej. Nie takiej, która za chwilę zostawi cię z niczym. Różnica pomiędzy zakochaniem a miłością jest oczywista. Zakochiwać się można co chwilę i chwilę potem odkochiwać. Zakochanie, acz bywa malownicze i pełne uroku żyje króciutko, jak motyl. Jest ulotne i często powierzchowno-zmysłowe. Miłość jest zjawiskiem głębszym i przeważnie mniej spektakularnym. Światową stolicą zakochanych, jak wiadomo, jest Paryż. Miła muzyczka, kawiarnia, szybki wyjazd na wieżę, zjazd i do widzenia. Bielsko-Biała to coś więcej. Jest jedno, ale dwa. Jest całością, ale różną. Ma dwa serca, ale oddychające w jednym rytmie.
Dwa miasta, dwa organizmy miały się ku sobie od dawien dawna. Wpatrzone w tę samą rzekę i od tej samej rzeki biorące różne, choć podobne nazwy. Przybliżały się i oddalały od siebie. Rozwijały się każde po swojemu, w zupełnie inny czasem sposób. Ale zawsze w dialogu ze sobą nawzajem. Zbliżające się do siebie krok po kroku, stulecie po stuleciu. Połączone w jedno w ponurych czasach. Ale pomimo że urzędnicy, którzy dali im ślub, nie są pamiętani dobrze, związek został zawarty i skonsumowany. Dwa ciała miejskie, dwie dusze splotły się w nierozerwalne jedno. Bielsko bardziej męskie, Biała bardziej żeńska.
O ile czerwień jest znakiem zakochania i tego co zmysłowe, to biel w miłosnej symbolice kolorów oznacza związek sprawiedliwy, szczęśliwy, dobry i wzajemny. To nie jest poryw serca, ale głęboki spokój, wzajemne zrozumienie i spełnienie. To miłość szczęśliwa. Jej znakiem nie jest kłódka. Kłódka to generalnie bardzo słaby i nieco niebezpieczny symbol związku. Jej znakiem jest most. Most, na którym można stać i patrzeć na rzekę. Jej znakiem są góry. Nie chwilowe uniesienie, ale trwałe, solidne góry. Splot też może być jej znakiem.
Spośród miejsc w mieście miłości szczęśliwej warto by wskazać bramę przy ul. 11 Listopada 63 i to podwórze, na którym odbyły się zaręczyny Józka i Jadzi. Przypomnę, ciężarówka pod nadzorem SS przywożąca pranie z KL Auschwitz, Józek Światłoch, więzień obozu, który na tym podwórzu spotykał się ze swoją ukochaną, tu się zaręczyli, a po wojnie wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie.
Inne miejsce to Trzy Lipki. Lipa w słowiańszczyźnie to drzewo miłości i życia rodzinnego, więc jakby się zgadza.
Gadżetami zakochania są baloniki w kształcie serduszek, z których wcześniej czy później, raczej jednak wcześniej powietrze uchodzi oraz lizaki serduszkowe, które po odpakowaniu również dość szybko znikają. W Bielsku-Białej, mieście miłości szczęśliwej moglibyśmy mieć białe pole, na którym sadziłoby się drzewa. Pielgrzymi miłości szczęśliwej przyjeżdżaliby na białe pole posadzić drzewo i odwiedzać je później, patrzeć, jak rośnie, jak mężnieje, jak nie ulega, jak się nie daje, jak trwa.
Taka Walentynkowa wizja. Takiej miłości Państwu życzę!