Dwa dni po rocznicy Powstania Warszawskiego wciąż słychać echa tamtego krzyku. Nie z głośników i nie z apeli — ale z ulic, gdzie wciąż toczy się wojna. Cicha, bez huku bomb, ale pełna ofiar. Wojna o wolność, która przestała być wspólną misją, a stała się wygodnym słowem na sztandarze.
Bo wolność — o tym wiedzieli powstańcy — nie jest od święta. Nie jest tylko wtedy, gdy wróg przekracza granice. Jest wtedy, gdy masz odwagę stanąć po stronie słabszego w autobusie. Gdy nie milczysz, widząc niesprawiedliwość w pracy. Gdy nie lajkujesz kłamstwa tylko dlatego, że zgadzasz się z jego konkluzją. Wolność to nie komfort. To odpowiedzialność.
Wolność to nie egoizm
Dziś łatwo pomylić wolność z wygodą. Z prawem do mówienia „mam prawo do swojego zdania”, nawet jeśli to zdanie krzywdzi. Z przekonaniem, że „wolność wyboru” oznacza, że mogę ignorować innych. Ale wolność nie jest przywilejem – jest zobowiązaniem. Do myślenia. Do współodczuwania. Do działania.
Wolność to nie to, że „nikt mi nie będzie mówił, co mam robić”. To raczej: „nikt nie musi mi mówić, co mam robić — bo sam wiem, co jest słuszne”.
Powstańcy nie walczyli o święty spokój
Mieli wybór. Przecież mogli przeczekać. Skupić się na „własnym bezpieczeństwie”. Ale nie po to byli. Wiedzieli, że wolność to ryzyko. Że nie zawsze opłaca się być wolnym. Ale zawsze warto.
My dziś chcemy być wolni bez konsekwencji. Chcemy mieć głos, ale nie chcemy go używać, gdy trzeba się narazić. Chcemy mieć wybór, ale zrzucamy winę na system, kiedy wybory mają cenę.
Wolność to misja społeczna
Wolność nie kończy się na granicy naszej skóry. Prawdziwa wolność zaczyna się tam, gdzie zaczyna się drugi człowiek. Jeżeli żyję w społeczeństwie, które pozwala na nienawiść, pogardę, nierówność — to nie jestem wolny. Jestem współuczestnikiem zniewolenia.
Misja społeczna wolności to rozmowa z sąsiadem, którego poglądów nie rozumiem. To słuchanie, zanim powiem. To bunt, kiedy większość wybiera milczenie.
Hasła są proste. Wolność nie
"Za wolność naszą i waszą" — mówiono w XIX wieku. Dziś powiedzielibyśmy: "Za wolność twoją, nawet jeśli mnie nie lubisz".
"Wolność albo śmierć" — brzmiało bojowo. Dziś równie odważne byłoby powiedzieć: "Wolność albo obojętność".
"Niech żyje Polska wolna!" — wołano w sierpniu 1944. Dziś może lepiej: "Niech Polska żyje wolna od strachu, od nienawiści, od obojętności".
Codzienność to front
To, jak mówimy do dziecka, które płacze. Jak reagujemy na starszą osobę, która przeszkadza nam w kolejce. Jak rozmawiamy z kimś, kto kocha inaczej, modli się inaczej, głosuje inaczej. Tam się waży wolność.
Nie potrzebujemy wielkiej wojny, by być odważnymi. Potrzebujemy sumienia, które nie śpi.
Dzisiaj:
Nie jestem powstańcem. Ale mogę być wolny.
Nie noszę broni. Ale mogę chronić słabszych.
Nie uczą o mnie na lekcjach historii, ale codziennie dopisuję linijkę do tej, którą żyjemy razem.
Wolność to cud, którego możesz dokonywać codziennie.
Zatem dokonujmy go z godnością. I odwagą. Jak oni.