W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Wolność boomera

Wolność boomera

„Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem”. Jak bardzo smakowały te słowa Chłopców z Placu Broni. 10 czerwca 1989 roku. Utwór debiutuje na Liście Przebojów Trójki. Mniej więcej miesiąc później dociera do drugiego miejsca. Miałem wtedy niecałe dwadzieścia lat. Tuż przed egzaminem na studia. Już po czerwcowych wyborach.  A 4 czerwca pamiętam jak dzisiaj. Poranny pociąg do Cieszyna. Linia kolejowa nr 190, z Bielska- Białej do Cieszyna. Tak, to ta, której resztki nierozkradzionych torów zarosła trawa i inne zielsko. Ma być zrewitalizowana, przywrócona do życia.

            Działacze cieszyńskiej „Solidarności” zawożą nas, kolegę z „Asnyka” i mnie, pod remizę Ochotniczej Straży Pożarnej w Puńcowie. Członek komisji wyborczej z plakietką rolniczej „Solidarności” wynosi nam stół i dwa krzesła. Mościmy się z tym dobytkiem pod przystankową wiatą. Wyklejamy wielką płachtę wyborczego plakatu i zaczynamy rozdawać ulotki. Legitymuje i spisuje nas patrol Wojsk Ochrony Pogranicza – wszak to strefa przygraniczna. Chłopaki są nie mniej spięci niż my. Dwóch lokalnych ubeków, rozpoznanych przez naszego dobrego ducha z komisji wyborczej bawi się z nami w kotka i myszkę, hamując rozpędzonym „maluchem” tuż przed naszym stolikiem. Że niby chcą nas staranować. No dobrze, rozpędzonym to może przesada. Strasznie byliśmy dumni. Nie wchodziliśmy w polityczno–konstytucyjne niuanse, byliśmy za młodzi. I z powodu tego,  co się działo, bardzo szczęśliwi.

            Czy tak młody człowiek jak ja wtedy, mógł czuć potrzebę wolności? Pamiętam, że tak. Wyniosłem ją z domu. Rozkwitała w ruchu oazowym, w oazie na Leszczynach. Na wieczorkach patriotycznych na letnich rekolekcjach. Niezmiennie prowadzonych przez oazowiczów z Nowej Huty, z Bieńczyc. To tam, gdzie na placu budowy pierwszego w Hucie kościoła odbyła się „bitwa o krzyż”, broniony przez nowohuckich robotników przed wysłanymi przez władzę buldożerami. W „Asnyku” był ten sam klimat, który ostatecznie zaprowadził mnie „na korty” do siedziby „Solidarności”, pod komendę Mariana Antonika z ZHR, który potem przygotowywał mnie do egzaminów na prawo. Dwa dni przed Sylwestrem, na pierwszym roku studiów w Krakowie, na starym, czarno–białym telewizorze  oglądałem obrady Sejmu zmieniającego konstytucję PRL. Zmieniono nazwę państwa na „Rzeczpospolitą Polską”, Orłu przywrócono koronę. Spełniło się rockowe proroctwo. 

            Jakiś czas temu „Kocham wolność” wróciła. W 2016 roku. Na sam szczyt Polskiego Topu Wszechczasów. Od dwóch lat nadawanego już na falach innego radia. Tyle że nie brzmi już tak jak kiedyś, coś tu trzeszczy. Między zwrotkami ktoś mówi,  kto gdzie stał wtedy  i gdzie stoi  dzisiaj. Inny też odstawia bez trzymanki powrót do przeszłości. Coś o walce o wolność i demokrację. Przeciwko tym, których wybrano bez przymusu. Wyłączam tę audycję. 

Dlaczego? Otóż dlatego, że uczestniczyłem w czymś prawdziwym, w czymś, co nie było grą pozorów, przedstawieniem. Jestem wyrobionym słuchaczem, umiem odróżnić oryginał od kiepskiego coveru.

Na szczęście ta prawdziwa wolność, która wtedy poczuliśmy, tak naprawdę już w nas istniała. Bez znaczenia, że tylu wycierało i wyciera sobie nią gęby. Wystarczy wyłączyć telewizor lub zamknąć laptopa. Byśmy byli wolnymi, nie potrzeba nam tego ogłaszać, przywracać, dekretować. Bo wolność mieszka w naszym wnętrzu. Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem.  

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart