Pamiętacie słynny film Spielberga „Most Szpiegów” z 2015 roku? Noc, most Glienicke w Berlinie, Tom Hanks wymienia radzieckiego szpiega na amerykańskiego pilota, tajemnicza gra wywiadów i sekretne negocjacje. A teraz proszę sobie wyobrazić, że Spielberg kręci swój oscarowy film nie w Berlinie, tylko w Bielsku-Białej, nie na moście nad Havelą lecz nad Białką, a wśród wymienianych szpiegów jest wykładowca bielskiej uczelni oraz mistrz olimpijski. Cóż, na moście przy 11 Listopada nikt szpiegów nie wymieniał, ale reszta się zgadza.
Jacek Jurzak urodził się w Bielsku tuż po wojnie, w 1946 roku. W siermiężnej rzeczywistości PRL był jak kolorowy ptak; znajomi opisywali jego zamiłowanie do zachodniego stylu życia, towarzyskie sukcesy i powodzenie u kobiet. Pracował w filii Politechniki Łódzkiej (w Instytucie Technologiczno-Samochodowym), był doktorem nauk technicznych i naukowo zajmował się silnikami. Fascynował się motoryzacją, od lat siedemdziesiątych startował najpierw w rajdach samochodowych jako pilot, a potem w wyścigach na torze. W rajdach jeździł małym fiatem, a po torach wyścigowych – własnoręcznie skonstruowanym i wykonanym bolidem JJ-01, wzorowanym na wozach Formuły 1. Wielkich sukcesów nigdy nie osiągnął, był lepszym konstruktorem niż kierowcą, m.in. jako pierwszy w krajach socjalistycznych zastosował w samochodzie wyścigowym nadwozie samonośne.
Prawdziwe zawody Jurzak rozgrywał jednak na innej arenie. Jeszcze podczas studiów, w latach 1972-73, został zwerbowany i przeszkolony przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Ponoć pracował nawet na rzecz KGB. Nie wiemy, jak intensywna była ta współpraca, ale wiemy, że od 1980 roku Jurzak został podwójnym agentem. W 1979 roku skontaktował się z nim przyjaciel z młodości, pochodzący z rodziny bielskich Niemców. Norbert Adamaschek kilka lat wcześniej wyjechał do RFN i tam podjął współpracę z CIA, do czego dość łatwo namówił także Jacka Jurzaka. Od kwietnia 1980 Jurzak, najpierw jako „Niki” a potem „Michał”, pisał raporty dla CIA, pobierając za to w sumie 8000 marek, 1100 dolarów i 600 szylingów. Mało? Tylko z dzisiejszego punktu widzenia, w czasach komunizmu to była fortuna.
Krążą rozbieżne wersje na temat tego, czym zajmował się szpieg „Michał”. PRL-owski superszpieg Marian Zacharski, twierdzi że Jurzak prowadził rozpoznanie struktur Solidarności, m.in. pod kątem wykorzystania jej działaczy do działań sabotażowych czy szpiegowskich, dostarczał też informacji o jednostkach wojskowych i przemyśle zbrojeniowym, a w stanie wojennym rozpoznawał nastroje wśród milicji i wojskowych. Z kolei Hipolit Starszak, jeden z szefów PRL-owskiego kontrwywiadu, utrzymuje że Jurzak był wykorzystywany przez CIA jako zasłona dymna dla działań naprawdę cennego agenta o ps. „Trojan”, który nigdy nie został ujawniony. Według tej wersji Jurzak był pionkiem w grze wywiadów, z góry spisanym na straty.
10 listopada 1983 roku w Bielsku-Białej Jacek Jurzak został aresztowany. Wsypał swojego przyjaciela z dzieciństwa, Adamaschka, który zwabiony do Polski również został aresztowany. Jurzak ostatecznie dostał 25 lat, a jego kolega 15, ale obaj w więzieniu nie posiedzieli zbyt długo. Pewnej czerwcowej nocy w 1985 roku, właśnie na berlińskim moście Glienicke, tym z filmu Spielberga, obaj znaleźli się w gronie 25 szpiegów, którzy zostali przez komunistyczne służby wymienieni na 4 agentów zatrzymanych na Zachodzie. W tej czwórce był m.in. wspomniany Marian Zacharski.
Jurzak wyjechał do USA, gdzie pracował nadal w motoryzacji, był nawet autorem patentu dotyczącego autonomicznego kierowania pojazdami. Dołączyła do niego bielska rodzina: żona i dwoje dzieci.
A gdzie w tej opowieści mistrz olimpijski? Otóż w nocy na moście Glienicke obok Jurzaka stał Jerzy Pawłowski, jeden z najlepszych szermierzy świata, złoty medalista olimpijski z 1968 roku. On współpracował z CIA dużo dłużej, również był podwójnym agentem, ale z mostu poszedł w przeciwną niż Jurzak stronę. Pawłowski postanowił zostać w Polsce i tu zmarł w 2005 roku. Kilka miesięcy potem w Rochester w USA zmarł Jacek Jurzak.