Zapewne nie jest to najlepszy temat na pierwszy felieton w nowej, lokalnej przestrzeni do jakiej zostałem zaproszony. Pewnie powinienem napisać stricte o naszym bielsko-bialskim podwórku, może powinienem się przedstawić, żebyście drodzy czytelnicy wiedzieli z kim macie do czynienia i czy w ogóle warto poświęcić swój cenny czas na przeczytanie owego felietonu, ale wybaczcie mi tak po ludzku…nie mogę.
Wszystko dlatego, że dziś jest dzień szczególny, ale zanim ujawnię o co mi chodzi, pozwólcie, że przyznam się do nieco okrutnego eksperymentu, przeprowadzonego przeze mnie kilka miesięcy temu. Jestem księdzem i co za tym idzie, jestem również pedagogiem. Pracuję w bielskich średnich szkołach i wbrew stereotypowej opinii niektórych środowisk nie prowadzę katechetycznej indoktrynacji młodzieży. Staram się na lekcjach religii poruszać wiele społecznych, nieraz wybitnie trudnych tematów. Taki też zamiar zrodził się w mojej głowie pewnego poranka. Przychodząc na lekcje, postanowiłem nieco prowokacyjnie na wstępie zadać młodzieży pytanie: „Jakie jest wasze pierwsze skojarzenie ze słowem „samobój””?
Drodzy czytelnicy, tak jak się spodziewacie, niestety eksperyment się powiódł. Głosy były podzielone. Jedna część od razu zareagowała falą sportowych skojarzeń mówiąc, iż jest to bramka samobójcza. Jednakże druga niemała część bez wahania powiedziała, że samobój to kolokwialne określenie popełnienia samobójstwa. Lekcja była oczywiście o wartości ludzkiego życia, o wczesnym reagowaniu i sygnałach, które może wysyłać człowiek zmagający się z depresją i problemami psychicznymi.
No dobrze, ale dlaczego o tym mówię. Otóż dzisiaj, czyli 10 września obchodzimy: Światowy dzień zapobiegania samobójstwom. Chociaż świadomość ludzi na tematy zdrowia psychicznego wzrasta, to mam wrażenie, że wciąż, zwłaszcza w przestrzeni publicznej, mówi się o tym za mało. W ubiegłym roku w naszym kraju doszło do ponad 14 tysięcy prób samobójczych z czego ponad 5 tysięcy zakończyło się śmiercią. Może liczby te nie „imponują”, ale analizując dalej ten wielki problem, każdego dnia około 15 osób decyduje się na radykalny krok rezygnacji ze swojego życia.
Każdy z nas powinien z tych liczb wyciągnąć jakiś konkretny wniosek. Po pierwsze,społeczny, aby nie być „ślepym” (celowo używam takiego niedyplomatycznego słownictwa) na sygnały ludzi, często młodych, żyjących wokół nas. Po wtóre, edukacyjny, który rozpościera nowe horyzonty w dziedzinie walki o ludzkie życie; i po trzecie osobisty, dający przeświadczenie, że teza zawarta w tytule mojego felietonu jest fundamentalna i trafna, a każde życie naprawdę warte jest rozmowy.
Marcin Stopka – bielszczanin. Ksiądz i pedagog, obecnie służy w bielskiej parafii pw. Trójcy Przenajświętszej. Kibic TS Podbeskidzie.