W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Stabilny, jak trener w reprezentacji

Stabilny, jak trener w reprezentacji

Trudno szukać pozytywów po meczu Polaków z Mołdawianami. Trudno mówić o starcie w mistrzostwach Europy, jeśli 177. reprezentacja rankingu FIFA zdobywa z Biało-Czerwonymi cztery punkty. Myśmy te eliminacje przerżnęli już wcześniej. Tam, w Mołdawii, gdzie przez 45 minut zaliczyliśmy nie tylko zjazd sportowy, ale nade wszystko mentalny. Następnie dobici przez Albańczyków.

Dziś nawet cudotwórca u steru nie wstrząśnie tą kadrą. Choćby i sam Guardiola rzucił pracę w niebieskiej części Manchesteru i przyjechał czarować do Warszawy, to nie znajdzie zaklęć, by przestawić „coś” w głowach reprezentantów. Piłkarzy grających przecież w niezłych albo bardzo dobrych klubach. Oglądam mecze Juventusu, gdzie Arek Milik potrafi stadion uradować. Widzę, jak Piotr Zieliński radzi sobie w Neapolu. Jaki ma luz w grze. Robert Lewandowski w Barcelonie też jest innym piłkarzem. Szymański trzęsie dziś Turcją, notując kolejne bramki i asysty. Frankowski w zeszłym sezonie ligi francuskiej robił świetne liczby, często goszcząc w jedenastkach kolejki… my grać potrafimy. Ale od kilku lat nie ze sobą. 

Mamy przecież zasoby ludzkie, mamy zdolną młodzież, obiekty też są nienajgorsze. Nawet w mniejszych miejscowościach trwa ostatnio boom na szkolenie dzieci. Reprezentacje młodzieżowe toczą wyrównane boje z absolutną europejską czołówką. A potem ci sami gracze wchodzą do seniorskiej piłki i tracą entuzjazm. 

Naszym problemem nie jest brak umiejętności. Może to mentalność tej dorosłej drużyny. A może wygórowane oczekiwania kibiców. I stała sinusoidanastrojów, w dużej mierze generowana przez internetowych znawców, mieniących się ekspertami (a ostatnio jest ich od groma!), którzy chcąc utrzymać się na powierzchni, piszą dyrdymały.

Wyobraź sobie sytuację, że w pracy co pół roku zmieniają ci szefa, a wraz z nimresztę kadry zarządzającej. Co pół roku musisz od nowa uczyć się nowego systemu. Dostosowywać do zupełnie innych wymagań. I gdy już wydaje Ci się, że za moment będzie stabilnie… trach! Przychodzi nowe. Stolik zostaje wywrócony. Tak to wygląda w reprezentacji, mniej więcej od 2018 roku.

Za Nawałki były sukcesy, było pamiętne Euro we Francji. W Rosji, już na mundialu, nie wyszło i Pan Adam pożegnał się z pracą. Był ostatnim trenerem, który pracował z kadrą w miarę stabilnie i długo. Potem przyszedł Jerzy Brzęczek, którego od pierwszego meczu zaszufladkowano, że „wujo”, że styl kiepski, że nie pasuje do kalibru tych piłkarzy. Ale kadra Brzęczka awansowała na Euro i to z trudniejszej grupy eliminacyjnej niż ta obecna. Traciła mało bramek. Dziennikarze gadali. Wyniki go broniły, ale te pierwsze głosy były ważniejsze i Jerzy Brzęczek wyleciał z roboty. Z perspektywy czasu ta decyzja to jeden z największych błędów Zbigniewa Bońka jako prezesa PZPN. 

Głosem części dziennikarzy zatrudniono za to specjalistę z nazwiskiem, Sousę. Jakież były głośne fanfary po tej decyzji. Ileż ochów i achów. Zachwycano się piłkarskim CV. Nienaganną stylówką. A później ci sami komentatorzy grzmieli, że „siwy bajerant” uciekł. Że połasił się na kasę. Że tak się nie robi. Słali do Brazylii ostrzeżenia. Słuszne zresztą…

Następca Michniewicz był zadaniowcem. Awansował po barażach na mistrzostwa świata. Po meczu ze Szwecją był bohaterem. Na mundialu wyszedł z grupy. Znów był wynik, ale zarzucono brak stylu. Wyciągano telefony do „Fryzjera”. I jeszcze ta nieszczęsna „afera premiowa”…

No to sięgnięto po trenera, który zdobył mistrzostwo Europy, Santosa.A on okazał się totalnym niewypałem. Wydaje się, że i on, podobnie jak wcześniej jego rodak, nie traktował Polaków zbyt poważnie. Teraz jest Michał Probierz, który od początku wielu ludziom nie pasuje. Bo co osiągnął?Bo kogo trenował? I za jakiś czas, pewnie też pod naciskiem sił zewnętrznych, PZPN zdecyduje się go wyrzucić. I ta karuzela będzie trwała.

Bo w tym naszym piłkarskim piekiełku w wydaniu reprezentacyjnym nie ma czasu i miejsca na cierpliwość. Po Adamie Nawałce żadnemu trenerowi nie pozwolono pracować dłużej. Nie dano możliwości budowania. Działano doraźnie, gasząc główny pożar, ale nie dogaszając pogorzeliska. I teraz są efekty. 

My na to Euro zwyczajnienie zasługujemy. Nie zasługujemy piłkarsko. Kibicowsko też osunęliśmy się w przeciętność. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w jednym z najistotniejszych meczów ostatnich miesięcy, gdy reprezentanci remisują 1:1, ale grają nieźle i szukają szansy na prowadzenie, okrzyk (albo kwik) publiki na Narodowym wzmaga się tylko wtedy, gdy biał0-czerowny piłkarz jest blisko bramki przeciwnika. A poza tym to raczej jest cisza. I tak jest co mecz! Gdzie ci kibice z Euro 2008, albo mistrzostw świata 2006, którzy zachwycali świat swoim dopingiem i postawą? 

Może brak awansu nam wszystkim pomoże. Może oczyści. Jeden krok wstecz sprawi, że za jakiś czas będziemy o dwa do przodu. Może brak Polski na niemieckich boiskach wykreuje nowych bohaterów, a kibicom pozwoli zatęsknić za startami w doborowym międzynarodowym towarzystwie. Następcy Lewandowskiego czy Szczęsnego grają przecież jak z nut. Jakby nie po polsku. Może oni za jakiś czas przewrócą ten stolik. I poprowadzi ich trener, którego po pierwszym potknięciu nie wyrzucą z roboty. 

Aaa! I ponoć ryba psuje się od głowy. Dobrze, żeby na szczytach PZPN-u o tym pamiętali. I zaczęli od siebie, bo stylu u nich ostatnio nie widać. Tak jak u Brzęczka i Michniewicza…

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart