Minęły już czasy, że cały naród emocjonował się piłkarską reprezentacją i tym, kto będzie jej selekcjonerem. Ostatnimi laty piłkarze i PZPN mocno na to zapracowali, a kolejne portugalskie wynalazki ten proces przyspieszyły. Ale mimo wszystko mnie to obchodzi, bo w okresie pokoju - oby jak najdłużej - rywalizacja między państwami i narodami ogniskuje się w rywalizacji sportowej, a z kolei futbol jest, czy się to komuś podoba czy nie, najbardziej popularną, niejako flagową dyscypliną.
I po tym przydługim wstępie/usprawiedliwieniu, chcę powiedzieć że cieszę się z wyboru Probierza na selekcjonera. Szanuję go bardzo za jeden moment: w 2016 roku Podbeskidzie wygrało w Białymstoku z Jagiellonią Probierza 3:0, mecz był przedziwny, nasi nie oddali bodaj jeszcze celnego strzału a już było dwa do zera, Jaga psuła ile tylko się dało. Po meczu kibice Jagi byli wściekli i obrzucali wyzwiskami piłkarzy, a ci - czego nigdy nie zrozumiem i nie zaakceptuję - jak stado baranów stali przed kibolską trybuna Jagi i słuchali wyzwisk. Kibole zażądali nawet oddania koszulek ("bo nie zasługują, żeby je nosić") i niektórzy z tych pajaców zaczęli je nawet grzecznie zdejmować. I wtedy do akcji wkroczył Probierz, który aż się "zagotował" i wdał się w ostrą dyskusję z kibolstwem w obronie swoich piłkarzy. W którymś momencie o mało nie doszło do fizycznej konfrontacji szefa kiboli z Probierzem. Trzeba było widzieć minę tego pierwszego, gdy Probierz zaprosił go na bliskie spotkanie i zaczął nawet przesadzać płot, ich oddzielający.
Ja wiem, że to przaśne, podlaskie klimaty. Ale szanuję Probierza za to, że stał murem za swoimi piłkarzami, że nie pozwolił ich obrażać, że przeciwstawił się "uświęconym piłkarskim tradycjom", bo to pokazuje obraz człowieka, który ma odwagę, trochę szaleństwa, jest lojalny wobec swoich współpracowników a futbol jest jego pasją, nie zawodem. Może po erze profesjonalistów ( w wyciąganiu pieniędzy) i po epizodzie z Michniewiczem ps. "711", kadrze i nam wszystkim potrzebny jest ktoś, kto będzie miał odwagę powiedzieć różnym gwiazdkom parę słów prawdy, kto nie będzie się bał podjąć niepopularnych ale koniecznych decyzji, kto mniej będzie dbał o własny PR a bardziej o lojalność i spójność zespołu. No i Probierz ma to coś na "j" czego tej reprezentacji brakuje najbardziej.
A Papszun, którego oczekiwali eksperci i bez mała cały piłkarski lud? Znamy go tylko z Rakowa. Papszun budował zespół latami, dodając do niego w każdym oknie transferowym kolejne cegiełki. Robił to w sposób przemyślany i osiągnął świetny efekt. Ale w reprezentacji nie będzie transferów, trzeba budować z tego co jest do dyspozycji. Nie będzie miesięcy ani lat, na zbudowanie jednolitych schematów gry, jak w Rakowie (najbardziej chyba schematycznie i powtarzalnie grającej polskiej drużynie, ale mającej do tego najlepszych w polskiej lidze wykonawców tych schematów). Nie będzie spokoju, wynikającego z bezwzględnego zaufania pracodawcy, bo pracodawcą reprezentacji tak naprawdę jest opinia publiczna. Niech więc Papszun zmierzy się jeszcze z jakimś kolejnym wyzwaniem po drodze do stołka selekcjonera reprezentacji.
Probierz z odrobiną szaleństwa i emocji bardziej mi odpowiada, bo tego najbardziej brakuje tej zbieraninie, zwanej reprezentacją.
PS. Ale gdybym ja był prezesem PZPN, postawiłbym na Marcina Brosza. To jedyny trener, którego zwolniłem z pracy, ale uważam że ma największy potencjał ze wszystkich polskich trenerów i zawsze patrzyłem z podziwem na jego profesjonalizm. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie czas.