Dobre dwa lata temu pisałem o pomyśle wykorzystania terenów przemysłowych po fabryce FIAT na potrzeby branży zbrojeniowej. Niestety, projekt poniósł fiasko i teren przeszedł w ręce firmy deweloperskiej z Katowic. Niemcy i Francuzi postępują inaczej.
W związku z sytuacją geopolityczną oraz - przede wszystkim - w ślad za deklaracją Komisji Europejskiej w sprawie przeznaczenia 800 mld Euro na dozbrojenie państw UE, w Europie rozpoczęły się starania o zwiększenie bazy przemysłowej, zdolnej do szybkiego wykorzystania funduszy i zwiększenia produkcji zbrojeniowej. Warto przyjrzeć się, jak zabierają się do tego dwa największe kompleksy zbrojeniowe w Europie: niemiecki i francuski. I porównać z działaniami polskiego rządu.
Federalne Stowarzyszenie Niemieckiego Przemysłu Bezpieczeństwa i Obrony (BDSV) przedstawiło koncepcję przestawienia niektórych fabryk motoryzacyjnych na produkcję zbrojeniową. Projekt zakłada wykorzystanie potencjału produkcyjnego niektórych zamkniętych w ostatnich latach zakładów produkujących samochody lub ich komponenty (np. zakładów Grupy Volkswagen). Niemieckie firmy mogłyby przy tym skorzystać z unijnego funduszu ReArm Europe, wartego łącznie ponad 800 mld EUR.
Najwięcej wiadomo o planach koncernu zbrojeniowego Rheinmetall AG, który rozważa wykupienie zakładów Volkswagena w Osnabrück, gdzie możliwe byłoby ulokowanie produkcji pojazdów pancernych. Dostosowanie tej fabryki do potrzeb produkcji zbrojeniowej ma być stosunkowo łatwe. Dwa inne zakłady, produkujące dotychczas części samochodowe, mają być włączone w łańcuch dostaw dla przemysłu zbrojeniowego. Podobne plany ma też spółka Hensoldt AG, producent systemów przeciwlotniczych i radarów.
Przemysł zbrojeniowy jest zainteresowany przejęciem nie tylko upadających fabryk motoryzacyjnych, ale także z innych branż. Francusko-niemiecki koncern pancerny KNDS finalizuje transakcję kupna od francuskiej spółki Alstom fabryki wagonów w Görlitz, tuż przy polskiej granicy. KNDS chce tam przenieść część produkcji związanej z czołgami Leopard.
W tym samym czasie, gdy niemieckie i francuskie koncerny rozbudowują swoje możliwości produkcyjne, polski rząd zrezygnował z przejęcia pofiatowskich terenów w Bielsku-Białej, których wyposażenie i infrastruktura wprost odpowiadała potrzebom branży zbrojeniowej. Rozmowy między państwowym koncernem PGZ (Polska Grupa Zbrojeniowa) a Stellantis trwały przez wiele miesięcy, ale ostatecznie PGZ nie złożył końcowej oferty. Dotychczasowy właściciel, Stellantis, nie był zainteresowany przedłużaniem negocjacji i w listopadzie ub. roku sprzedał dawną fabrykę firmie deweloperskiej DL Invest Group. Obiekty przemysłowe o łącznej kubaturze 259 604 m2 położone na terenie o powierzchni 52 ha wyceniono na 27 mln Euro + 5 mln Euro w świadczeniach niepieniężnych (barter za wynajem pomieszczeń).
A „polskie” Jelcze, produkowane na potrzeby sił zbrojnych, mają niemiecki silnik, skrzynię biegów i przekładnię kierowniczą. No nie rozumiem.