Jej ocena budzi silne emocje. Na temat powstało mnóstwo tekstów, zarówno polskich jak i ukraińskich. Akcja „Wisła”.
Pierwotnie nadano jej kryptonim „Wschód”, ale 16 kwietnia 1947 na posiedzeniu Państwowej Komisji Bezpieczństwa gen. dyw. Marian Spychalski zaproponował zmianę nazwy. W dokumentach wojskowych występuje także w skróconej formie jako akcja „W” – Akcja Specjalna „Wisła”. Jej głównym celem było zwalczanie zbrojnego podziemia ukraińskiego. Miała trwać 2 miesiące, w rezultacie przedłużona została do końca lipca 1947. W jej wyniku przesiedlono w różne rejony Polski (głównie na Ziemie Odzyskane oraz Warmię i Mazury) między 135 a 149 tysięcy osób. Wysiedlenia prowadzono także po 31 lipca 1947.
– Miałem cztery i pół roku gdy 22 czerwca 1947 o piątej rano obudziło nas walenie do drzwi. To żołnierze w polskich mundurach kazali się nam pakować, bo pojedziemy na zachód. To było straszne przeżycie; wszyscy płakali, starzy, młodzi i ci najmłodsi. Poganiali nas. Zgrupowali nas w Łosiu; część nas szła przez góry. Tam przenocowaliśmy i następnego dnia koło 9 rano przyjechał samochód ciężarowy i razem z kurami, które były w klatkach, zabrał nas (było nas czworo małych dzieci) do Zagórzan, gdzie był nastepny punkt zborny. Rodzice dojechali dopiero po południu i zastali nas śpiących na tych klatkach z kurami. Noc spędziliśmy w Zagórzanach pod zamkiem. Załaunek do pociągu trwał cały dzień i kolejną noc spaliśmy na rampie. Wieźli nas z Gorlic 760 kilometrów w nieznane. Dowieźli nas do stacji Stare Kurowo na Ziemi Lubuskiej i tam na rampie nas rozładowali. Zamieszkaliśmy we wsi Przysieka w 21 osób w domu bez drzwi i okien. Docelowo trafiliśmy do Wełmina, wsi oddalonej o 18 km od Kurowa. Rozładowano nas przy fosie i dalej musieliśmy radzić sobie sami. W zadaaptowaniu w nowym środowisku bardzo pomógł nam sołtys Sopryk i już po roku doszło do integracji (mówiliśmy bardzo dobrze po polsku). Kierowniczka szkoły w Wełminie zrobiła nam teatrzyk kukiełkowy. W Wełminie i okolicy było sporo rozebranych domów; czyściliśmy cegły z tych domów na odbudowę Warszawy - tak wspomina tamten okres Maksymilian Dudyk, jedyny Łemko mieszkający w Bielsku-Białej. Według danych ze spisu powszechnego 2021 najwięcej Łemków zamieszkuje województwa: dolnośląskie – 5491, małopolskie – 2197, lubuskie – 1668; w województwie śląskim do łemkowskiego rodowodu przyznaje się 391 osób.
Żyli nadzieją, że może to tylko na rok albo dwa. Powroty były możliwe dopiero po dziesięiu latach i nie zawsze tam skąd ich wywieziono. Najłatwiej było wrócić do powiatu gorlickiego i części krośnieńskiego. Maksymilian wiele lat temu związał się z naszym miastem, ale gdy tylko nadarzy się okazja to odwiedza swoją Kunkową – wieś, z której pochodzi. W Kunkowej od 4 lat, w wigilię Łemkowskiej Watry, odbywają się Zjazdy Kunkowian. W ten sposób z pokolenia na pokolenie przekazuje sie pamięc o tamtych trudnych i traumatycznych czasach a w szkole uczy się języka łemkowskiego.
Na zdjęciu młodzi kunkowianie wysiedleni do Wełmina. Fotografia wykonana została w roku 1949,