Na początku XVIII stulecia w Kamienicy, która wtedy była samodzielną wioską, a dziś jest dzielnicą Bielska-Białej, doszło do poważnego starcia zbrojnego. Geneza i przebieg tej lokalnej bitwy są wyjątkowo ciekawe.
Opowieść o krwawym wydarzeniu w Kamienicy z 1709 roku zacząć wypada od wyjaśnienia lub przypomnienia pojęcia cło. Otóż - zgodnie z definicją - cło to opłata za przewóz towaru przez granicę celną (która często jest jednocześnie granicą państwową) i jednocześnie specyficzny podatek stosowany w handlu międzynarodowym. Ponieważ kraje Unii Europejskiej zrezygnowały w wewnętrznym handlu z opłat celnych więc pojęcie to nie jest obecnie na Starym Kontynencie tak popularne jak przed wiekami. W przeszłości bowiem cła były stosowane powszechnie w dwóch celach. Po pierwsze chroniły rynek danego kraju przed zalewem tańszej, zagranicznej konkurencji, po drugie przynosiły do państwowej kasy sporo pieniędzy.
Oczywiście tam, gdzie występowały cła, pojawiali się też przemytnicy, czyli ludzie, którzy szmuglowali towar przez granicę z pominięciem opłat celnych. Nie inaczej było w dawnym Bielsku i dawnej Białej, które choć sąsiadowały ze sobą, to jednak przez wiele lat należały do różnych organizmów państwowych: Biała była częścią Polski, a Bielsko wchodziło w skład monarchii rządzonej przez wiedeńskich Habsburgów. Trudno więc byłoby dziwić się temu, że w obu tych miastach można było spotkać przemytników. I nie zawsze byli to przestępcy drobnego formatu, gdyż były i bielskie i bialskie fortuny, które wyrosły właśnie na przemycie. Z pewnością prowadzenie tego kryminalnego procederu ułatwiały więzy rodzinne między bielskimi i bialskimi rodzinami. Co ciekawe, jednym z przemytniczych hitów dawnych wieków była sól. Tak, ta powszechna dziś i relatywnie tania sól stanowiła przed wiekami wyjątkowo cenny i poszukiwany towar. Jej wartości dobrze dowodzi żywy do dzisiaj przesąd mówiący o tym, iż rozsypanie soli zwiastuje kłótnię. Wziął się on stąd, że sól były droga i jej rozsypanie czyli przynajmniej częściowe zmarnowanie, budziło oczywiste emocje. Dlaczego jednak sól była przed wiekami tak cenna i poszukiwana? Otóż były to czasy "przedprądowe" i "przedlodówkowe", w których dłuższe przechowywanie żywności stanowiło poważny problem. W przypadku mięsa radzono sobie w ten sposób, że zasypano je w soli bądź szczelnie solą okładano. Sól wyciągała z mięsa wodę, a wraz z nią drobnoustroje powodujące jego gnicie. Wystarczyło kilka razy powtórzyć proces usuwania wody z mięsa za pomocą soli, a następnie suszyć mięso na słońcu lub wędzić w dymie, by mieć przez długi czas smaczne jedzenie. Tyle, że proces ten wymagał użycia dużych ilości soli i stąd jej ranga w gospodarkach dawnej Europy.
Rzeczpospolita była w tej szczęśliwej sytuacji, iż dysponowała pokaźnymi złożami soli w Wieliczce i Bochni. Poddani austriackich Habsburgów chętnie polską sól kupowali. Jeśli trafiała ona do Austrii legalnie, przechodziła przez punkty poboru opłat celnych co podnosiło jej finalną cenę. Nic więc dziwnego, że pojawili się amatorzy przemycania soli przez polsko-austriacką granicę. Dodajmy, iż przez granicę tę przemycano nie tylko sól, ale i inne towary, a przemyt szedł też w drugą stronę czyli z Austrii do Polski, ale te kwestie zostawimy dzisiaj na boku. Ważne, że przemyt ten był obarczony ryzykiem, gdyż po obu stronach granicy były zbrojne oddziały z zadaniem zwalczania tego procederu.
Nie wszystkich to odstraszało. Do przemytu soli na wyjątkowo dużą skalę doszło w styczniu 1709 roku. Nocą, nielegalnie, polsko-austriacką granicę w rejonie Bielska przekroczyła cała karawana składająca się z kilkudziesięciu wozów wyładowanych solą. Ten gigantyczny wręcz szmugiel zorganizowała grupa przemytników z Moraw, określanych wówczas pod Beskidami jako Morawczycy. Ale stacjonujące w Bielsku cesarskie wojsko poznało ich przestępcze plany i zorganizowało zasadzkę we wsi Kamienica. Jednak przemytnicy ani myśleli kapitulować i stanęli do walki. Bitwa była krwawa, gdyż współczesny wydarzeniom żywiecki kronikarz Andrzej Komoniecki zanotował, iż padło w niej kilkudziesięciu Morawczyków, a życie straciło też wiele koni. W jego relacji znalazła się również ciekawa informacja mówiąca o tym, że na ostateczny sukces cesarskich żołnierzy wpływ miała postawa mieszkańców Kamienicy, którzy wsparli wojaków w starciu z przemytnikami. Powody takiego zachowania chłopów z Kamienicy mogły być różne. Na przykład, co jednak wydaje się mało realne, okazali w ten sposób lojalność wobec swojego państwa. Albo - co bardziej prawdopodobne - obawiali się, że przedłużająca się bitwa stanowi realne zagrożenie dla ich domów i rodzin. Ale mógł być też inny powód. Wszak Kamienica była wsią nadgraniczną, więc z pewnością przynajmniej część jej mieszkańców "dorabiała" przemytem. Pomagając cesarskiemu wojsku chłopi z Kamienicy po prostu pozbywali się więc groźnej, bo silnej i dobrze zorganizowanej konkurencji...
Gdy opadł kurz po kamienickiej bitwie cesarskich żołnierzy z morawskimi przemytnikami, zatrzymaną kontrabandę, na którą składały się zarekwirowane konie, zdobyczna broń, a przede wszystkim wozy z solą, przetransportowano do Cieszyna, natomiast tych, którzy odnieśli w starciu rany, skierowano na leczenie do Bielska. Coś trzeba było także zrobić z kilkudziesięcioma ciałami poległych w walce przemytników. Postanowiono pochować ich tam, gdzie zginęli. Na terenie Kamienicy wykopano więc dużą dziurę w ziemi, która stała się zbiorową mogiłą Morawczyków.