W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Wagary – nic nie dzieje się bez przyczyny

Wagary – nic nie dzieje się bez przyczyny

 

Koniec z wagarami w szkole – ogłosiła kilka dni temu minister Nowacka.

Ministerstwo Edukacji wypowiada wojnę wagarowiczom można było przeczytać w relacjach z konferencji, prezentujących nowe pomysły MEN. Po analizach frekwencji w szkołach i na lekcjach wf-u, ministerstwo doszło do wniosku, że 50 proc. usprawiedliwionych nieobecności nie może wystarczać do zaliczenia przedmiotu. Jak poinformowała minister Nowacka w resorcie pracują nad nowymi rozwiązaniami dotyczącymi wszystkich przedmiotów.

To kolejny pomysł z gatunku teoretycznie słusznych. Dlaczego teoretycznie? Bo jakiż sens mają kolejne zakazy, nakazy i obostrzenia? Szkoła nie powinna być postrzegana jako miejsce opresyjne, aparat ucisku czy przymusu. Powinna być miejscem przyjaznym, ciekawym, do którego się idzie dobrowolnie z ekscytacją jaka towarzyszy dzieciom kiedy poznają coś nowego, interesującego. Gdzie zamiast nauczycieli egzekutorów, prowadzących nudne lekcje, spotkają swoich mistrzów, przewodników, dzięki którym nauka w szkole będzie interesującą przygodą, a nie koszmarem, z którego chce się uciec jak najdalej.

Pytani o przyczyny wagarów młodzi ludzie wskazują najczęściej kilka przyczyn: obawa przed negatywną oceną (unikanie sprawdzianów, nieprzygotowanie do lekcji, brak zadań domowych), mało interesujące lekcje i prowadzący je ludzie (głupie lekcje, nudy, nic ciekawego), możliwość spędzania czasu poza szkołą dużo przyjemniej i lepiej.

Wagary są sygnałem, że dzieje się coś złego. Niewłaściwe relacje z nauczycielami lub z rówieśnikami, brak poczucia bezpieczeństwa, wiary we własne możliwości, strach, wstyd, przekonanie, że szkoła nie daje nic wartościowego, dobrego i szkoda marnować w niej czas.

Jeśli więc odpowiedzią na te przyczyny  ma być zaostrzenie przepisów i wymuszenie na rodzicach i uczniach chodzenia do szkoły, to jest to całkowicie chybiony pomysł, i nie wróżę mu szczególnych sukcesów.

Celem szkoły nie jest odbijanie karty zegarowej przy wejściu na bramkach do szkoły, tylko uzyskanie finalnego efektu w postaci wiedzy i umiejętności i – co wydaje się nieprawdopodobne – wielu nauczycieli tego nie wie albo raczej nie rozumie. Za chodzenie do szkoły należy się ocena co najwyżej z zachowania a nie z konkretnego przedmiotu, tymczasem nagminnym jest ocenianie uczniów nie z tego co finalnie umieją, potrafią, tylko właśnie z tego czy oddali zadanie w terminie, czy regularnie chodzili na lekcję, przynieśli zeszyt, kredki i tym podobne bzdury. Wylicza się średnią z uzyskanych ocen w semestrze, jakby ta średnia była istotą edukacji. Taka szkoła nie zaprasza, nie zachęca, nie inspiruje. Trudno się więc dziwić, że uczniowie z takiej szkoły uciekają, nie mają ochoty do niej chodzić. Nie jest polska szkoła przygodą życia, tylko nudną fabryką, w której produkcja już dawno nie ma dobrego znaku jakości. Trudno się więc dziwić, że z takiego miejsca się po prostu ucieka.

Może więc niech w MEN pomyślą nad tym jak zmienić  polską szkołę, żeby się chciało do niej chodzić, bo wtedy wskaźniki 50%, 70% i inne nie będą potrzebne.

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart