Odkąd pamiętam, reformy w edukacji jakoś dziwnie wiązały się z oszczędnościami. Może dlatego większą wagę przez te ostatnie dekady przykładano do pieniędzy, a nie do kształcenia. I mamy, co mamy.
Pozwolę sobie dorzucić kolejny kamyczek do edukacyjnego ogródka. Oczywiście nie dlatego, że kiedyś byłem uczniem, chociaż wielu jest takich, którzy uważają, że jeżeli czytają gazety, to znają się na dziennikarstwie, a jak byli w kinie, to potrafią kręcić filmy. Los zetknął mnie z nauczaniem (redakcyjna norma?), przez prawie dekadę byłem nauczycielem języka polskiego w szkole średniej, dlatego jakieś tam niewielkie prawo do subiektywnej wypowiedzi na ten temat chyba mam.
Zbyszek Matejko w swoim felietonie próbuje w subiektywny sposób ogarnąć problemy współczesnej edukacji. Czytaj tutaj.