Sprawa dziwnych wyników wyborów w niektórych komisjach wyborczych – także w Bielsku-Białej – będzie miała kontynuację. Sąd Najwyższy dopuścił wczoraj ponowne przeliczenie głosów.
O anomaliach podczas drugiej tury głosowania na prezydenta w dwóch bielskich komisjach (nr 30 w Górnym Przedmieściu oraz nr 61 na osiedlu Karpackim) pisaliśmy tutaj. Przypomnijmy, że chodzi o wyniki, które znacząco odbiegają zarówno od wyniku głosowania w pierwszej turze, jak i w sąsiednich komisjach i w wyborach prezydenckich w roku 2020. Wszystko wskazuje na to, że obwodowe komisje wyborcze błędnie wypełniły protokoły głosowania. Podobne sytuacje miały miejsce jeszcze w kilkunastu miejscach w kraju.
W czwartek Sąd Najwyższy wydał w tej sprawie oświadczenie. Stwierdzono w nim, że "do Sądu Najwyższego wpływają protesty wyborcze, w zarzutach podnoszone są nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w wybranych obwodowych komisjach wyborczych". W oświadczeniu napisano, że jeżeli protesty spełniają warunki formalne, są merytorycznie rozpoznawane. Oznacza to, że Sąd Najwyższy dopuścił ponowne przeliczenie głosów oddanych w niektórych komisjach. Czy tak się stanie w przypadku obu bielskich komisji jeszcze nie wiadomo.
Jeśli dojdzie do ponownego przeliczenia głosów to zostanie ono zlecone bielskiemu Sądowi Rejonowemu w ramach tzw. udzielenia pomocy sądowej.
Przypomnijmy, że nawet jeśli błędy zostaną potwierdzone, nie będą miały one wpływu na wyniki wyborów ani w skali Bielska-Białej, ani – tym bardziej – w skali kraju. W Bielsku-Białej chodzi bowiem o kilkaset głosów, a w skali kraju – kilka tysięcy. Tymczasem różnica między kandydatami wynosiła w skali Bielska-Białej ponad 10 tys. (na korzyść Rafała Trzaskowskiego), a w skali kraju prawie 370 tys. (na korzyść Karola Nawrockiego).