W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy młodego człowieka, sportowca, trenera, pasjonata. Jego historia powinna być inspiracją dla wielu ludzi.
Z bólem serca to piszę, dlatego, że tak naprawdę inspiracją dla młodych ludzi powinna być cała historia jego życia. Człowiek, który od zawsze pałał miłością do sportu. Robił to, co kochał. Z życia brał pełnymi garściami. Każdemu życzę takiego zapału. Każdemu życzę, aby taka była jego historia dorastania i historia zawodowa. Tylko piłka była mu w głowie. Kiedy nie pozwolono mu działać jako zawodnik, zaczął jako trener. Nic nie było w stanie go zatrzymać.
Jednakże inspiracją powinna się również stać historia jego choroby. Zupełnie przypadkowo, wręcz „przy okazji” wylotu w dalekie kraje, za piłką nożną rzecz jasna, zrobił badania. Kilka dni później telefon: „Musisz natychmiast wracać!”. Szczegółowe badania, diagnoza, wyrok – nowotwór. Taki, który nie boli, nie daje jasnych sygnałów. Szybko poszło – trenerze spoczywaj w pokoju!
Walczcie o swoje zdrowie, jedno tylko mamy…