…i rozpoczęło się to, przed czym większość psychologów przestrzega. To listopadowe długie wieczory, które nie sprzyjają ekstrawertycznym swawolom, a wręcz przeciwnie, mają aurę depresyjnych i nostalgicznych refleksji.
Jako ksiądz mógłbym porównywać uroczystości pierwszego i drugiego listopada, mógłbym opowiadać o tym jak to jednego dnia należy się radować, a innego smucić myśląc o przemijaniu. Równie dobrze mógłbym opowiedzieć o odpustach, które zyskać możemy za zmarłych co jest piękną praktyką, do której wszystkich zachęcam. Jednakże, kiedy tak sobie usiadłem z kubkiem herbaty, myśląc co chciałbym Wam w ten czas przekazać to są to właśnie słowa przesłania z tytuły tego felietonu: Świat jak powietrza potrzebuje dzisiaj nadziei.
Mam wrażenie, że w ogóle nie muszę argumentować mojej tezy. Każdy z nas obserwuje to co dzieje się w dzisiejszym świecie. Wojny, konflikty, kłamstwo, brak szacunku – to te bardziej czarne witryny codzienności, która nas otacza. To wszystko wręcz krzyczy o nadzieję.
I owszem można mi dziś zarzucić, że gdybym miał rację to ludzie by lgnęli do Kościoła, a nie z niego wychodzili, ale proszę zastanówcie się czy nie widać w społeczeństwa wzmocnionych potrzeb duchowych? Ci, którzy nie potrafią zaufać Bogu, albo po prostu się na Kościół obrazili, coraz częściej wybierają usługi wróżek, bioenergoterapeutów, nawet sekt.
To właśnie pokazuje, że nadzieja to towar deficytowy na rynku XXI wieku.