W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
SportBB

Robert Kozaczka: marzę o awansie

Robert Kozaczka: marzę o awansie

Basket Hills Bielsko-Biała imponuje. W ostatnich miesiącach na drugoligowych parkietach bielscy koszykarze zanotowali serię dwunastu wygranych z rzędu, a czternastu w ogóle. Zanotowali tylko jedną porażkę. Dzięki temu zimę spędzą na fotelu lidera. Jednym z ojców tego sukcesu jest kapitan zespołu, Robert Kozaczka, który udzielił nam obszernego wywiadu. Mówi w nim o koszykarskiej pasji, marzeniach i swoich sportowych początkach… 

Tomek Sowa: Jak Robert Kozaczka poznał i pokochał koszykówkę?

Robert Kozaczka: Moja przygoda rozpoczęła się na szkolnych boiskach. Byłem, tak jak moi rówieśnicy, zachwycony meczami NBA. Takim drużynami jak Chicago Bulls, Michaelem Jordanem oraz słynnym "Hej, hej tu NBA". To wtedy zamieniliśmy trawiaste boisko na plac gry do koszykówki. W okresie wakacyjnym braliśmy wodę i kanapki do plecaka. A potem graliśmy. Od świtu do nocy.

- Czyli najpierw była stu procentowa pasja. A potem?

- Później pojawił się SKS w Szkole Podstawowej nr 12 w Bielsku-Białej, gdzie pod okiem mojego nauczyciela w-f, Tomka Nowickiego, doskonaliłem swoje umiejętności. Krótko po tym powstał w bielsku klub Spetech Bielsko-Biała, w którym kontynuowałem tę przygodę.

- Przygoda przygodą, ale sport pielęgnuje też pewne wartości. Czego cię nauczył?

- Pewnie nie powiem teraz nic odkrywczego, ale w koszykówce, jak i ogólnie w sporcie, najważniejsza jest zasada fair play, wzajemny szacunek oraz – w wypadku, gdy chcemy osiągnąć jakiś sukces – etyka pracy. Do tego koszykówka to sport zespołowy, więc uczy współpracy w grupie, dyscypliny. I radzenia sobie z emocjami, co potem może przecież przydać się w życiu prywatnym…

- Chyba dobrze łączycie to wszystko w Basket Hills. Wyniki, pierwsze miejsce w tabeli 2. Ligi mówią same za siebie. Na czym zbudowaliście ten zespół? Jakie są jego fundamenty?

- Krótko mówiąc, atmosfera oraz zbilansowany skład. Dobra atmosfera to u nas podstawa. Uważamy, razem z Grześkiem Błotko, że ciężko bez tego tworzyć mocną drużynę. Dlatego zależy nam, żeby w zespole była chemia, żeby każdy przychodził z uśmiechem i chęcią na treningi. A mówiąc kolokwialnie, żeby jeden za drugim wskoczył w ogień. I myślę, że nam się to udaje. Zaś zbilansowany skład, który mamy w tym sezonie, to nic innego, jak fakt posiadania po dwóch lub trzech bardzo wyrównanych zawodników na daną pozycję. To na pewno jest siłą tej drużyny. Napędza rywalizację. Uważam, że zarówno w obwodzie, jak i pod koszem mamy jedną z najsilniejszych drużyn w lidze! Pokusiłbym się nawet o opinię, że na dziś pod koszem jesteśmy najlepsi.

- I to jest swego rodzaju fenomen. Przecież większość z was godzi grę z pracą zawodową!

- Tak, faktycznie chłopcy muszą godzić obowiązki zawodowe z treningami, niektórzy też z nauką, więc nie ma co oszukiwać, że to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że w drugiej lidze liczba gier jest ogromna. Często rywalizujemy co trzy dni, systemem sobota-środa-sobota. A do tego dochodzą trzy dwugodzinne treningi w tygodniu oraz siłownia. I za to należą się ogromne słowa uznania nie tylko dla graczy, ale przede wszystkim dla naszych rodzin. To one nas w tym wspierają, pomagają, kibicują. Obecna, jakże dobra sytuacja "Hillsów" to też ich zasługa.

- To może chwila prywaty…

- Pewnie! Ze swojej strony bardzo dziękuję mojej żonie. Przede wszystkim za wyrozumiałość. I za to, że mimo iż tak dużo czasu spędzam poza domem, to i tak zawsze mogę na nią liczyć.

- Ewentualna gra w 1. Lidze niesie jeszcze więcej obowiązków. Nie boicie się, że nie podołacie? Żony się nie boją?

- Pierwsza liga to faktycznie byłaby dla nas wszystkich nowość. Myślę, że sporo musiało by się zmienić, chociażby dlatego, że rozgrywanie meczów na tym poziomie wiąże się z podróżami po całej Polsce. Przykładowo, mecze z Kotwicą Kołobrzeg czy Koszalinem wiązałyby długimi wyjazdami na dzień przed meczem i noclegami. Organizacyjnie jest to zupełnie inny poziom. Wyższy. Ale my od takich zmian nie zamierzamy i nie chcemy uciekać.

- Myślicie o tym awansie na poważnie?

- Czas pokaże… Może uda się w tym sezonie. 

- A jak wygląda droga do wyższej ligi? Wytłumacz, jak laikowi…

- Ścieżka do awansu jest bardzo długa. Po rundzie zasadniczej, w której łącznie mamy do rozegrania trzydzieści spotkań, na początek gramy play-offy naszej grupy C. Osiem najlepszych drużyn gra systemem pierwszy z ósmym, drugi z siódmym i tak dalej. Mecz i rewanż. Następnie cztery zwycięskie zespoły z naszej grupy łączą się z drużynami z pozostałych grup drugiej ligi (A, B i D). W tym momencie zostaje najlepsza szesnastka, która gra w parach do dwóch zwycięstw. Wszystko w pucharowej drabince. Przegrany pakuje walizki, odpada. Promocję do pierwszej ligi otrzymują trzy najlepsze zespoły.

- Strasznie dużo tego grania. A przeciwnicy z innych grup, kto może być najgroźniejszy?

- Myślę, że pewnie Pogoń Prudnik, ŁKS Łódź, Noteć Inowrocław, Energa Basket Warszawa czy PGE Turów Zgorzelec. Trudni rywale, ale marzymy o tym awansie.

- Życzę więc spełnienia! Na razie jednak gracie w 2. Lidze. Przewodzicie tabeli. Ale nawet lider miewał trudniejsze momenty. Który mecz w obecnej kampanii był tym najtrudniejszym? I dlaczego?

- Hmm… chyba ten z Polonią Bytom. Było to inauguracyjne spotkanie i bardzo chcieliśmy wejść dobrze w sezon, co się udało. A przy okazji graliśmy z jednym z głównych faworytów do awansu. I w tym momencie chciałem pokłonić się naszym kibicom. Oni przepełnili halę! Stworzyli też kapitalną atmosferę. To ona nas poniosła do tamtej wygranej.

- Odwróćmy kota ogonem. Które spotkanie mógłbyś określić mianem "najłatwiejszego"?

- Ciężko mówić o takim mówić. Wiadomo, że zawsze w każdym sporcie i w każdej lidze są zespoły słabsze i mocniejsze. Stając naprzeciw tych teoretycznie słabszych drużyn najważniejsza jest odpowiednia koncentracja i bojowe podejście. Ich brak często jest największym problemem i zarazem zagrożeniem…

- Jeśli już rozmawiamy o tych "naj, naj". Gdybyś był koszykarskim menadżerem, to którego gracza Basket Hills Bielsko-Biała chciałbyś w swoim zespole?

- Trudne pytanie. Ale może odpowiem tak: już 28 stycznia 2024 roku kolejny raz zagramy wspólnie z Bielską Ligą Koszykówki charytatywny mecz dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W poprzednich edycjach miałem zaszczyt prowadzić jedną z drużyn. I wtedy właśnie wybierałem sobie graczy, trochę na zasadzie "draftu". Może przy okazji tego wydarzenia znów będzie mi to dane? Wtedy możecie przyjść i sprawdzić, kogo zabrałem do siebie… (śmiech).

- Działacie z rozmachem. Świetnie! Bielsko-Biała ma koszykarski potencjał? Kibiców wam przecież przybywa…

- Pewnie, że ma. Wokół koszykówki klub pracuje już wiele lat. I są tego efekty. Stajemy się co raz bardziej rozpoznawalni "na mieście". Z sezonu na sezon w hali pojawia się więcej kibiców. Poza tym staramy się uatrakcyjniać nasze mecze, tak żeby wyjście na koszykówkę kojarzyło się nie tylko z samym meczem, ale i dobrze spędzonym czasem z rodziną czy znajomymi. I ze sporą dawką różnego rodzaju atrakcji. Z niepowtarzalną atmosferą na sektorach. Tu znów słowa uznania dla fanów, bo to oni ją kreują.

- Mówiłeś wcześniej o wspólnym marzeniu całego klubu. Zbliżają się święta, może Ty, kapitan, masz jakieś swoje życzenia, marzenia?

- Chyba nikogo nie zaskoczę. Chcę, by w Bielsku-Białej grały zespoły pierwszoligowe. Tak, jak wszyscy w klubie, marzę o awansie!

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart