W pierwszym ligowym meczu w tym roku Podbeskidzie zremisowało 2:2 (1:0) z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie w I lidze, Resovią Rzeszów.
Górale objęli prowadzenie już w 7. minucie po golu Lionela Abate. Na początku drugiej połowy rzutu karnego nie wykorzystał Marco Siverio. Kilka minut później, zamiast 2:0, było 1:2. Górale na szczęście zdołali wyrównać za sprawą trafienia Maksymiliana Sitka. Mecz ocenili dla nas były prezes Marian Antonik oraz były trener i prezes Wojciech Borecki, którzy obejrzeli spotkanie z perspektywy trybun bielskiego stadionu.
Wojciech Borecki trener Podbeskidzia w latach 1999-2001 oraz w latach 2002 i 2003 prezes klubu w latach 2012-2016
|
Podbeskidzie zawiodło
Jestem zawiedziony meczem i grą Podbeskidzia. Zespół grał chyba tylko do momentu strzelenia pierwszej bramki. Później to Resovia grała w piłkę, a my biegaliśmy. Oczywiście wynik mógł się inaczej ułożyć gdyby doszło do strzelenia bramki z rzutu karnego.
Poziom spotkania był mizerny, a jeśli chodzi o motorykę, to Podbeskidzie nie miało nic do zaprezentowania. W momencie, gdy przestały grać skrzydła, to siadła cała gra. Nie było widać lidera środka pola. Środek oddany był Resovii i to ona kreowała grę.
Generalnie mecz był słaby, jestem rozczarowany postawą Podbeskidzia. Nie widzę zawodnika, którego mógłbym wyróżnić.
Tak jak już powiedziałem, rozczarowany jestem środkiem pola. Nie ma lidera i ta formacja prezentowała się kiepsko. W dalszym ciągu widoczne są mankamenty w obronie. Te same, które znamy z jesiennych występów. Rozczarowany jestem także postawą Marco Siverio. To nic, że nie strzelił bramki z karnego. Nie zaprezentował jednak także nic w grze ofensywnej.
Marian Antonik założyciel DKS Komorowice, wieloletni prezes klubu, wprowadził Podbeskidzie do II ligi (dzisiejszej pierwszej)
|
Nie ma się z czego cieszyć
Ten mecz stał na słabym poziomie. To przykre, bo sporo musieliśmy czekać na kolejny mecz Podbeskidzia i spodziewaliśmy się po nim więcej.
O grze Podbeskidzia także trudno powiedzieć coś dobrego. Graliśmy u siebie z drużyną, która jest w naszym bezpośrednim zasięgu, podobno zrobiliśmy wzmocnienia, a tak naprawdę do zagraliśmy tylko pierwsze 10 minut pierwszej połowy. Strzeliliśmy bramkę i nie kontynuowaliśmy swojej gry. Później sytuacje tworzyła sobie tylko Resovia. To oni byli drużyną grającą do przodu. Podbeskidzie grało bez środka pola, bez rozgrywającego. To, co pozytywnego można powiedzieć o pierwszej części, to tylko to, że wygrywaliśmy po niej 1:0, bo mieliśmy szczęście.
Druga połowa rozpoczęła się nieszczęśliwie. Nie strzeliliśmy bramki z karnego, a sami dostaliśmy dwie, praktycznie z niczego. Na plus trzeba uznać to, że się otrząsnęliśmy i doprowadziliśmy do remisu. Z tego wyniku nie ma się jednak co cieszyć. Jeżeli nie wygrywamy u siebie z bezpośrednim konkurentem do ścigania się w tabeli, to nie wiem jak mamy patrzeć optymistycznie w przyszłość.
Nie zobaczyłem w tym meczu żadnego nowego zawodnika, który pokazałby nową jakość. Kompletnie jestem zawiedziony Marco Siverio. Nie dlatego, że nie strzelił karnego, ale dlatego, że kompletnie nic na boisku nie pokazał. W grze do przodu pokazał się – jak zawsze – Abate. W drugiej połowie podobał mi się także Sitek. Nie rozumiem dlaczego rozpoczął on mecz na ławce, to jeden z najlepszych zawodników w tym klubie.