W sporcie - podobnie jak w życiu - trafiają się dni, które pamięta się latami. W sobotę w Cygańskim Lesie piłkarze Rekordu Bielsko-Biała zagrają najważniejszy do tej pory mecz w historii sekcji piłki nożnej jedenastoosobowej. Swój "mały-wielki finał". Wygrana da wymarzony awans do drugiej ligi, a dziewięćdziesiąt minut starcia z Górnikiem Polkowice może wykreować biało-zielonych bohaterów. Takich na lata.
W bielskim sporcie do podobnych meczów w przeszłości już dochodziło. Boiskowe rezultaty bywały różne, za to wokół placów gry działo się wiele. Piętnaście tysięcy kibiców śledziło choćby potyczkę BKS-u "Stal" z katowickim GKS-em w maju 1982 roku. Piłkarze z Bielska-Białej walczyli wtedy z bezpośrednim rywalem do awansu do ówczesnej I ligi (odpowiednik dzisiejszej Ekstraklasy), a ewentualna wygrana gospodarzy mogła sprawić, że zostaną liderem i to na dwie kolejki przed końcem kampanii.
Na trybunach trwało święto. Na murawie zawodnicy grali zachowawczo, starając się przede wszystkim nie stracić bramki. "Trybuna Robotnicza" relacjonowała: Goście grali konsekwentne z zamiarem wywiezienia z Bielska-Białej remisu, który ich w pełni satysfakcjonował. Defensywabyła czujna, szczególnie na własnym przedpolu nie dopuszczała napastników gospodarzy do dogodnych sytuacji strzałowych, paraliżując w zarodku wszystkie akcje ofensywne. Doskonale bronił bramkarz Sput, który w 11 min. obronił niewiarygodnie śilny strzał Kuczoka z trzech metrów. W minutę wcześniej w sukurs Sputowi przyszedł słupek. Jeszcze w 97 min. wyłapał precyzyjny strzał głową Kuźmy.
Koniec końców skończyło się bezbramkowym remisem. Ehh… gdyby wówczas "Stal" zwyciężyła…
Dwa tygodnie później to GKS cieszył się z promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej, zdobywając ledwie punkt więcej niż drugi w tabeli BKS. Mecz ten z nostalgią wspominają kibice, wszak rzadko kiedy futbolowa drużyna spod Klimczoka gra o tak wielką stawkę. W spotkaniu uczestniczyli też zawodnicy, którzy dzisiaj są klubowymi legendami, choćby bramkarz Jan Linnert, który później objął funkcję kierownika drużyny.
Minęło aż 29 lat i swój "mały-wielki finał" rozgrywało Podbeskidzie Bielsko-Biała. Pod koniec maja 2011 roku do Bielska-Białej przyjechała Sandecja Nowy Sącz. Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego wiadomo było, że wygrana da "Góralom" awans do Ekstraklasy. Bielszczanie rozpoczęli nerwowo, czego efektem był rzut karny dla gości. Na posterunku stanął jeden z bohaterów tamtego sezonu, bramkarz Richard Zajac, który obronił jedenastkę. Potem dla kibiców Podbeskidzia nadeszły najpiękniejsze momenty w historii. Dancik i Patejuk strzelili po golu, a trybuny szalały z radości. Tamten mecz dał "Góralom" awans do Ekstraklasy.
Dużo ciężej wybrać najważniejszy mecz w historii siatkarek BKS, bo to sekcja wielce utytułowana. Finałów panie z naszego miasta grały bez liku. Jeśli jednak miałbym któryś z takowych wybrać, to niech będzie ten, po którym bielszczanki pierwszy raz zdobyły tytuł mistrzyń Polski w 1988 roku. "Kronika Beskidzka" po decydującym zwycięstwie bielszczanek z Czarnymi Słupsk napisała: W sobotę, 26 marca 1988 roku, punktualnie o godz.18.21 poznaliśmy nowego mistrza kraju w siatkówce kobiet. Został nim zespól BKS Stal Bielsko-Biała. Intronizacja nastąpiła w hali przy ul. Grottgera w Słupsku, co jeszcze bardziej podnosi rangę sukcesu bialskiego zespołu. Tu bowiem przez ostatnie trzy lata mieściła się stolica żeńskiego voleyballu.
Czy w sobotę Rekord doczeka podobnego momentu? Z całego serca życzę mu wygranej i awansu. Łatwo nie będzie. Górnik Polkowice to w polskim futbolu firma uznana. Dziś zajmuje czwarte miejsce w tabeli III ligi grupy III. Górnik na pewno nie położy się na murawie. Postawi twarde warunki. Ale wierzę, pewnie jak większość kibiców z Bielska-Białej, że po latach do tego spotkania będzie się wracać z wielkim sentymentem, bo otworzy ono bramy szczebla centralnego. A dla całej społeczności ze Startowej, to pewnie spełnienie marzeń.
Do boju Rekord! Trzymam kciuki!