Każdego ranka łapiesz, przerwany snem, dalszy ciąg życia. Raz dzieje się to tuż po uniesieniu powiek, drugim razem przy trzecim oddechu, a bywa, że dopiero po kilku łykach porannej kawy chwytasz wczorajszy wątek świadomości. Tuż po przeglądzie najpilniejszych zadań na nowy dzień, odczytujesz echa wczorajszych miłych oraz paskudnych zdarzeń, a w dalszej kolejności do świadomości przebijają się wieczorne newsy. Nie zawsze najważniejsze, ale te najbardziej zaskakujące, wzruszające czy oburzające.
Właśnie po kawie złapałem wieczorny wątek. Jest wojna na Bliskim (nam) Wschodzie, czyli na Ukrainie. Jest wojenny nastrój na Bałkanach. Jest nowa wojna na Bliskim (ale tym dalszym) Wschodzie. Obrazy epatują świeżymi ruinami, porzuconymi zwłokami, płaczącymi dziećmi. Odruchowo, czyli bez namysłu, potępiasz wojny, napastników, stajesz po stronie ofiar. Ale bywa, że gdy widzisz celne uderzenie rakiety, czy wiwatujące na ulicach tłumy, odczuwasz pragnienie uczestnictwa w euforii triumfu. Nie zastanawiasz się nad racjami, bo po obejrzeniu już wiesz wszystko, więc o nic nie musisz pytać.
I o to chodziło nadawcy. Dlatego, za największą zbrodnię komunizmu w Polsce uważam likwidację analfabetyzmu oraz gruźlicy. Powoli z tego wychodzimy, gruźlica już powraca, a populacja analfabetów znacząco się powiększa. Potwierdza to obserwacja przebiegu kampanii wyborczej, w której odsetek naiwnych bije wszelkie dotychczasowe rekordy.
Widzą i niemiłosiernie wykorzystują to medialni specjaliści od politycznego marketingu. Dwoma zdaniami, z trafnie dobranymi obrazami, potrafi taki, jeden z drugim tak przedstawić swojego bohatera, że natychmiast widz pała do niego niekłamaną sympatią, lub wprost zieje doń nienawiścią. Sceptycy niesłusznie nazywają tę technologię manipulacją. O żadnej manipulacji nie ma mowy. To tylko – mawiają obrońcy metody – chwyt socjologiczny, dostosowujący język przekazu do intelektualnego poziomu odbiorcy.
Niektóre telewizje tuż przed podaniem najnowszych wiadomości, zamieszczają na ekranach galerię zdjęć najważniejszych tematów. To jest właśnie powrót do zarzuconego przed czterema tysiącami lat, pisma obrazkowego. Taka jest obecnie widownia. Prosty, najprostszy przekaz, dla prostego i jeszcze bardziej prostszego widza. Dla jeszcze mniej rozgarniętego odbiorcy filmiki i inne obrazy skomentuje i objaśni Ci efektowna pani blondynka lub brunetka, albo rzeczowo uczesany lektor, byś wiedział, jak należy przedstawiony temat rozumieć, kogo masz pokochać, a kogo nie, czego wiedzieć nie musisz i czym należy odwrócić twoją uwagę, od niewygodnych tematów. To przecież nie manipulacja, a zbożna pomoc potrzebującym lepszego zrozumienia rzeczy.
Pamiętacie zapewne, tę anegdotę z irackiej wojny? Tak? No to ją przypomnę:
Bush z Blair’em w poszukiwaniu broni masowego rażenia, planują zbombardować Bagdad.
Blair – Dla uspokojenia opinii światowej musimy przygotować odpowiedni komunikat.
Bush – Tak. Już to zrobiłem. Piszę w nim, że pod bombami zginęło 200 tys. ludzi, w tym jeden dentysta.
Blair - Dentysta? Co to za jeden?
Bush - A, widzisz. Wszystkich zainteresuje ten jeden stomatolog i o niego będzie najwięcej pytań.
Dla każdej z politycznych sił władzy i opozycji kontrola informacji to priorytet. Istotą bowiem każdej propagandy, obok kształtowania pożądanych nastrojów i opinii, jest kreowanie nierzeczywistej rzeczywistości, a więc mówienie, że jest znakomicie, gdy odczuwamy dyskomfort, pokazywanie braków czegoś, czego akurat mamy w nadmiarze i odwrotnie, lub chłodzenie przegrzanych nastrojów, gdy nadmiar energii wymyka się spod kontroli. Przy czym „energię” rozumiem jako właściwość, którą ma każdy mężczyzna, dopóki go nie poprosisz, by coś zrobił. (zasłyszane).
Na koniec ważne zastrzeżenie o bożej omylności, która z języka polskiego wykreśliła odpowiednik niepolskich słów: „humor” oraz ”satyra”. Chyba, że to ja się mylę, a Pan Bozia lepiej ode mnie znał moich rodaków. Dlatego proszę nie traktować poważnie, wszystkiego, o czym piszę.