W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
KulturaBB

Po Zadymce. Różne oblicza jazzu [zdjęcia]

Po Zadymce. Różne oblicza jazzu [zdjęcia]

Wspaniałym koncertem dwóch Aniołów Jazzu w niedzielny wieczór zakończyła się 26. Bielska Zadymka Jazzowa, która była okazją do spotkania z różnymi odmianami jazzu i świetnej zabawy dzięki wykonawcom z najwyższej półki. Przyjechał do nas „wielki świat”, ale i rodzimi muzycy zaprezentowali się z jak najlepszej strony.

Na zakończenie pięciu intensywnych jazzowych dni Stowarzyszenie Sztuka Teatr, główny organizator festiwalu, przygotował wielkie wydarzenie w ramach corocznej Gali Polskiego Jazzu. Cavatina Hall wypełniła się do ostatniego miejsca, a tłum fotoreporterów kłębił się przed sceną, na której pojawili się pianista Leszek Możdżer, uhonorowany już w 2018 roku zadymkowym Aniołem Jazzowym i skrzypek Adam Bałdych, któremu tuż przed koncertem tegorocznego Anioła Jazzowego wręczył patron honorowy festiwalu i fundator nagrody, prezydent miasta Jarosław Klimaszewski. A potem popłynęły dźwięki wspólnie przez muzyków nagranej płyty pt. Passacaglia. Leszek Możdżer dał popis wyrafinowanych technik pianistycznych wykorzystując aż dwa fortepiany i jedno pianino, z których jeden fortepian strojony był w niestandardowym stroju A 220, co pozwalało mu na uzyskanie wspaniałych efektów kolorystycznych i pianinie również spreparowanym, z którego uzyskał dźwięk łagodny, chwilami przypominający brzmienie organów. I Adam Bałdych, czarodziej skrzypiec i altówki. Wyobraźnia i technika instrumentalna ich obu idealnie została wykorzystana do stworzenia muzyki w sposób absolutnie nie do naśladowania. Nieokiełznana żadnymi prawami fizycznymi technika instrumentalna pozwoliła buszować Leszkowi Możdżerowi po klawiaturze, a Adamowi Bałdychowi po strunach altówki i skrzypiec. Adam Bałdych potrafi w sposób absolutnie perfekcyjny wykorzystać grę pizzicato, techniką nieosiągalną dla większości skrzypków jazzowych i klasycznych. Jego pizzicato to raczej gra gitarzysty klasycznego, który potrafi pobudzać strunę każdym palcem prawej ręki, wydobywając jednocześnie melodię i akompaniament akordowy. Obaj okazali się niedoścignionymi mistrzami swych instrumentów, a ich wyobraźnia muzyczna prezentowana w improwizacjach wykraczała ponad najwyższe nasze oczekiwania. Na pewno na znakomitą atmosferę koncertu wpłynęły dowcipne dialogi i komentarze muzyków, wywołujące salwy śmiechu. Atmosfera koncertu była znakomita, a muzycy dali się namówić na bis po gromkich owacjach na stojąco. Podpisywali też swoją „Passacaglię”.

Pierwszy koncert tego wieczoru to prapremiera płyty „Inside – jazzowa odsłona” Pauliny Przybysz. - Wiedziałam, że przyjdzie dzień, w którym wejdę do studia, żeby nagrać standardy jazzowe, które noszę pod sercem całe życie – mówiła wokalistka. Nagrała swoje interpretacje znanych standardów jazzowych w październiku zeszłego roku, ale po raz pierwszy prezentowała je w Bielsku-Białej. Paulina Przybysz znana również jako Lil’Sista i Pinnawela, piosenkarka jazzowa, kompozytorka i autorka tekstów swych kompozycji nie zawiodła wypełnionej po brzegi sali Cavatina Hall. Towarzyszył jej kwartet w składzie: Marek Pędziwiart - pianista,  wibrafonista Marcin Pater,  saksofonista pochodzący z Bielska-Białej i absolwent bielskiej szkoły muzycznej Olaf Węgier, kontrabasista Krzysztof Baranowski i perkusistka Wiktoria Jakubowska. Paulina wyśpiewała nam siebie, swoje przemyślenia, swoją wizję współczesnego świata, wykorzystując do tego celu znane już kompozycje amerykańskich piosenkarzy i piosenkarek jazzowych, takich jak np. Billi Holiday, Niny Simone, modulując przepięknym mocnym głosem, umiejętnie używając go zarówno w śpiewie forte jak i piano. 

Piątkowy wieczór w Cavatina Hall to Gala Blue Note Records z okazji 85-lecia słynnej amerykańskiej wytwórni płytowej. Dyrektor festiwalu Jerzy Batycki opowiedział o tym, jak obecny prezydent wytwórni Don Was odbierał Anioła Jazzowego w Warszawie 24 lutego, ponieważ terminy innych obowiązków nie pozwoliły mu uczestniczyć w samym festiwalu. Zobaczyliśmy krótki film z tej ceremonii, a w programie znaleźli się oczywiście muzycy związani z BNR.

Pierwszy z koncertów to radość i dramatyzm. Te dwa  słowa wydają się leżeć na przeciwstawnych biegunach znaczeniowych, ale w wykonaniu Nduduzo Makhathini  łączą się w jedność, tworząc znakomitą kompilację pierwotnego jazzu afrykańskiego zapoczątkowanego przez niewolników afrykańskich w Ameryce i brzmienia improwizacji, którą cechuje wyrafinowana technika pianistyczna, połączona z harmoniką i melodyką współczesnego jazzu. Słuchając jego bluesa (tłum. smutek, rozpacz) – a więc gatunku i formy muzycznej wywodzącej się ze społeczności Afroamerykanów z południa USA, czujemy się tak, jakbyśmy znaleźli się nagle w jednym z wielu klubów jazzowych w mekce afrykańskiego jazzu, w Nowym Orleanie. Na estradzie wciąż widzimy i słyszymy uśmiechniętego czarodzieja, przeistaczającego się chwilami w szamana, który śpiewając i grając na fortepianie przenosi nas w świat do tej pory niezrozumiały. Tymczasem za jego i jego zespołu przyczyną staje się przyjazny także dla nas, Europejczyków. Owacja publiczności na stojąco potwierdza, iż swą muzyką Nduduzo Makhathini trafia do naszych serc i pobudza wyobraźnię w sposób typowy dla wielkich artystów.

Druga część piątkowego koncertu to już inna bajka. To także jazz, ale jakże odmienny, wysublimowany, refleksyjny, podporządkowany w sposób bezwzględny formie muzycznej, ale jednocześnie swobodny, a pełen do końca przemyślanych improwizacji. Cały koncert w wykonaniu Terenca Blancharda, jednego z najznakomitszych współczesnych trębaczy jazzowych, wychowanych i wykształconych w szkole jazzu w New Orleans Center of Creative Arts u Ellisa Marsalisa w Nowym Orleanie, to jazz mistrzów nad mistrzami. Towarzyszyli mu równie utytułowani muzycy, którzy swą grą jak i rozumieniem stylu Blancharda jednoczyli się, tworząc chyba obecnie najlepszy zespół jazzowy świata. Pianista Viktor Gould, gitarzysta Charles Altura, perkusista Oscar Seaton i basista Daig Ginard Jr. to nie tylko muzycy estradowi, ale także kompozytorzy, którzy jednak w tej konfiguracji swoje ambicje kompozytorskie całkowicie podporządkowali idei zaproponowanej przez lidera zespołu. I wreszcie kwartet smyczkowy Turtle Island Quartet uzupełniający ten jazzowy team. Jego gra w każdym elemencie dopełniała myśl przewodnią kwintetu Blancharda, a w swej popisowej solowej produkcji pokazała nam, że nawet w wykonaniu klasycznego kwartetu muzycznego, dzięki wykorzystaniu typowych dla jazzu artykulacji smyczkowych i grze pizzicato oraz improwizacji słyszeliśmy w każdym dźwięku i akordzie jazz w czystej formie. Ten koncert był prawdziwą ucztą duchową dla wszystkich - bez wyjątku - miłośników jazzu, a Terence Blanchard złożył w ten sposób hołd swojemu mentorowi, Wayne’owi Shorterowi, bo z myślą o nim powstał ten projekt.  

Oprócz głównych festiwalowych koncertów były jeszcze premiery płyt młodych grup jazzowych w klubie Metrum, gdzie w sobotnią noc z powodzeniem zaprezentował się tercet Kamili Drabek. Kontrabasistka i kompozytorka jest absolwentką bielskiej szkoły muzycznej i Akademii Muzycznej w Krakowie. W 2019 r. w ramach programu „Jazzowy Debiut Fonograficzny” Instytutu Muzyki i Tańca ukazał się debiutancki album jej tercetu zatytułowany „Muzyka naiwna”. Drabek została nominowana do Fryderyka 2020 w kategorii Fonograficzny Debiut Roku. Teraz ukazała się jej płyta pt. „Tak bym chciała kochać już” i z niej materiał wypełnił zadymkowy koncert. Na Scenie Promocji Jazzu w Sferze wystąpił tego dnia Bartek Golec Sextet.

Muzykę na żywo uzupełniały nagrania wytwórni Blue Note Records, bo jej jubileusz był tematem wiodącym tej Zadymki. Odtwarzane były w otoczeniu wystawy okładek płytowych legendarnej wytwórni na sprzęcie hi-fi, a w sobotę odbyła się konferencja naukowa na temat połączenia dwóch bliskich sobie światów – muzyki i obrazu, którą zorganizował prof. Marian Oslislo, grafik i pedagog, ale też miłośnik jazzu i kolekcjoner płyt.  

Fundacja Psia Ekipa powinna być zadowolona, bo miała wspaniałą promocję podczas festiwalu. Dochód ze sprzedaży koszulek i plakatów z grafiką Karoliny Glanowskiej trafi na jej konto. Brawa za tę inicjatywę dla organizatorów. Brawa i podziękowania za całą Zadymkę. 

 

Foto:Natalia Vysotska

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart