W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
KulturaBB

Jan Picheta o Kalendarzu Beskidzkim 2026

Jan Picheta o Kalendarzu Beskidzkim 2026

15. grudnia o godz. 18.00 w Kubiszówce odbędzie się promocja sześćdziesiątej – edycji rocznika Kalendarz Beskidzki AD 2026. Wydawcą Kalendarza Beskidzkiego jest od 15 lat Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia. O tym co znajdziecie w najnowszej edycji pisze redaktor naczelny Kalendarza Beskidzkiego Jan Picheta.

Rocznik otwierają fotografie dzieł oraz tekst poświęcony jednemu z najbardziej znanych współczesnych malarzy, prof. dr hab. Ernestowi Zawadzie – dziekanowi Wydziału Humanistyczno-Społecznego Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego. Absolwent bielskiego „Plastyka”. wystawiał ostatnio w muzeum Bolesława Biegasa w Warszawie i Pałacu Tarnowskich herbu Leliwa w Dzikowie, gdzie jego dzieła zdobiły ściany galerii obok takich mistrzów jak Anton Van Dyck czy Rembrandt van Rijn. W ostatnich kilku latach ekspozycje dzieł mistrza rodem z Koniakowa podziwiali mieszkańcy Budapesztu, Florencji, Londynu, Nowego Jorku, Paderbornu, Pragi, Waszyngtonu, Wiednia i Wolfsburga. Bielski artysta wystawiał ponadto trzykrotnie w Wenecji podczas AQUAart – Venice w Scuola Grande San Teodoro przy Campo San Salvador i San Marco. Uznanie widzów zdobył, wystawiając w Espace Gallery w Brukseli, na wystawie zbiorowej w Madrycie oraz Jinju si nella Corea del Sud (w Korei Południowej) w 2024 roku. Jak czytamy w tekście niżej podpisanego, każda z tych wystaw oznacza sukces, gdyż należy do ekspozycji kwalifikowanych, do których dzieła typują znawcy sztuki, często wysokiej, światowej klasy. W znacznym wymiarze na łamach rocznika AD 2026 prezentowani są inni żyjący artyści z Bielska-Białej, np. Bea Stoszek czy Bogusław Boba Colin.

Bea powiada, że lubi krążyć wokół tematyki związanej z tym, co obiektywnie nie kojarzy się z pięknem otaczającej nas rzeczywistości. Pociąga mnie przyroda – szczurza, mysia, ślimacza, robacza, grzybia, a w wymiarze ludzkim – starcza, organicznie zużyta, doświadczona. Dla wielu – proza życia, dla mnie – czysta poezja. Warto kupić Kalendarz Beskidzki, żeby zobaczyć, jak wygląda czysta poezja w wymiarze plastycznym Bei Stoszek, której na naszych łamach znany poeta i artysta sztuk wielu (łącznie ze sztukami walki) Bo Jaroszek poświęcił aż dwa teksty... Nb. artystka obiecała, że podczas promocji pokaże kilka swoich prac. O bielskim artyście Bogusławie Bobie Colinie tekst napisała jego była uczennica, a obecnie nauczycielka plastyki jego córki – Katarzyna Żaczek. Nauka plastyki kolejnego pokolenia odbywa się jak 30 lat temu – w tych samych murach wiecznie młodej Kubiszówki. Szkicem poświęconym Bogusławowi Bobie Colinowi artystka Katarzyna Żaczek składa swemu pedagogowi swoisty hołd: –  Artysta ten, to wierny poszukiwacz idealnych miejsc i światów, które sam odwiedza, gdy patrzy z zachwytem, gdy tylko... podnosi oczy. W mojej pamięci pozostanie jako wspaniały, cierpliwy i łagodny nauczyciel. Bogusiu, dziękuję – powiada autorka tekstu, która na tych samych kalendarzowych łamach opiewa również kilka pokoleń artystów zespołu regionalnego „Klimczok” spod Klimczoka.

Wieloletnia dyrektorka Galerii Bielskiej BWA Agata Smalcerz – nie tylko z okazji 65-lecia placówki, którą kieruje – przedstawia szkic o jednej z najbardziej znanych w kraju i zagranicą polskiej artystce. Natalia Lach-Lachowicz (16 IV 1937 – 12 VIII 2022), podpisująca swe dzieła pseudonimem Natalia LL, zawsze twierdziła, że czuje się bielszczanką, mimo iż większość dorosłego życia spędziła we Wrocławiu. Autorka artykułu o autorce „Sztuki konsumpcyjnej” na łamach Kalendarza Beskidzkiego AD 2026 pisze tak: – Natalia LL pojawiła się w Nowym Jorku w 1977 roku, gdy została stypendystką Fundacji Kościuszkowskiej. Nie zrobiła jednak kariery komercyjnej: Ameryka nie była gotowa na jej odważny feminizm. Jak mówił w 1977 roku znany galerzysta Leo Castelli: –‘America Is Not Ready For This’. Co sprawiło, że urodzona w Żywcu i wychowana w Bielsku-Białej dziewczyna tak bardzo namieszała w rozmaitych środowiskach związanych ze sztuką? – na to pytanie stara się odpowiedzieć Agata Smalcerz.

O innym wybitnym beskidzkim twórcy Czesławie Wieczorku (1 VII 1931 – 23 VIII 2022) pisze niżej podpisany. Na łamach rocznika zamieściliśmy kilka fotografii jego dzieł alegoryczno-groteskowych. Twierdzę, że wymowa prac mistrza z Bystrej Krakowskiej to nie tylko komentarz polityczny, lecz ujawnianie moralnych obrzydliwości, które są dziełem złych ludzi. – To jest także oskarżenie ludzi władzy, którzy tak łatwo ulegają pokusie libido dominandi. Mało tego – to również pytanie o morale nas samych, czy może nawet oskarżenie nas wszystkich o to, że dajemy się tak szybko poddać każdej władzy i stajemy się jej niewolnikami, albowiem rozkaz wodza zastępuje nam sumienie, którego się łatwo, a może nawet z zadowoleniem, pozbywamy, aby mieć „święty” spokój. W dowód wdzięczności za szczególne uczulenie na ludzi władzy, którzy kierują się libido dominandi, i przedstawienie ich w formie artystycznej groteski, pozwoliłem sobie zamieścić mój wiersz pamięci Czesława Wieczorka:                       

suweren

najgorsze

co może się nam przytrafić

to piękna wiara w pana boga

w siły zbawcze miłości

miłowanie nieprzyjaciół naszych

w nadstawianie drugiego policzka

zaraz zrobimy z niego

zdradziecką mordę

my naród

ciemny lud

kupiony

Wierszy ci u nas… dostatek, zwłaszcza dlatego iż tym razem poświęcono je wybitnym ludziom pióra, którzy zmarli w ostatnich latach. Na łamach rocznika znajdziemy na przykład aż trzy wiersze dedykowane śp. prof. dr hab. Annie Węgrzyniak. Jeden z nich napisała bardzo bliska współpracownica profesorki, znana poetka i animatorka kultury Renata Morawska, która prowadzi Uniwersytet III Wieku w UBB. Drugi – jej studentka, a obecnie już absolwentka polonistyki Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego – Justyna Cyrzyk, której artykuł poświęcił inny profesor Uniwersytetu BB, dr hab. Marek Bernacki. Oto, co pisze on o utworze Justyny Cyrzyk: – Ten refleksyjny wiersz, w którym pojawiają się poetyckie i filozoficzne odwołania (m.in. do Leśmiana i Kochanowskiego), odczytać należy jako hołd złożony przez młodą poetkę swej Mistrzyni – wybitnej badaczce i krytyczce literackiej. Tej, która autentycznie kochała Poezję, ucząc zarazem swoich studentów niełatwej sztuki pełnego oddania, wręcz miłosnego obcowania z poetyckimi frazami. Prof. Marek Bernacki wiele uwagi w swym szkicu poświęcił też pracy magisterskiej Justyny Cyrzyk na temat Wojewódzkiego i Ogólnopolskiego Przeglądu Dziecięcej i Młodzieżowej Twórczości Literackiej „Lipa”, który w latach 1983-2014 organizowała nieprzerwanie SM „Złote Łany”, a fizycznie – niestrudzona animatorka kultury, dyrektorka SCK „Best” Irena Edelman. – Autorka pracy magisterskiej podjęła się ambitnego zadania syntetycznego omówienia twórczości uczestników tego kultowego Przeglądu. (…)  Praca magisterska Justyny Cyrzyk to niewątpliwie opracowanie pionierskie o charakterze opracowania monograficznego. Z całą pewnością można ją uznać za przyczółek do dalszych, bardziej obszernych badań nad tym niezwykłym zjawiskiem, jakim była (a niestety już nie jest!) bielsko-bialska „Lipa”. Ostatnia 42. edycja Konkursu odbyła się w roku 2024 –– powiada prof. Marek Bernacki, który cytuje także wypowiedź Ireny Edelman z pracy magisterskiej Justyny Czyżyk: – Nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że miasto, które mówi, że jest pierwszą Polską Stolicą Kultury, wykazuje brak zainteresowania kontynuowaniem tradycji kultowego przeglądu literackiego? Uczestnicy przyjeżdżają i mówią, że to jest jedyny konkurs, który poza bardzo długą tradycją podchodzi do każdego z serdecznością, gościnnością i szacunkiem. Podkreślają, że w tej chwili na innych konkursach czegoś takiego nie ma. Więcej o „Lipie” można przeczytać w tekście niżej podpisanego poświęconym wspomnianej już animatorce kultury – z 45-letnim doświadczeniem – Irenie Edelman.

Zapraszam także do przeczytania wielu innych tekstów o niezwykłych ludziach i wydarzeniach. Poeta, prozaik, pedagog i bard Mieczysław Słonina stworzył historię Chybia w teatralnej pigułce i w ujęciu nostalgicznym. „Facet, który wymyślił Polaków” to tytuł wywiadu dra Tomasza Wawaka z artystą słowa Arturem Pałygą nt. jego sztuki „Król”, poświęconej Bolesławowi Chrobremu.

„Brodziłem po kostki we krwi kolegów” – to tytuł artykułu prof. Andrzeja Majewskiego, który przypomina m.in. zbrodnię aliantów podczas dywanowych ataków na Drezno w 1945 r. Zginęło wówczas m.in. kilkadziesiąt tysięcy osób wywiezionych na roboty do Niemiec oraz żołnierzy… alianckich, którzy dostali się do niemieckiej niewoli. Był wśród nich ppłk Władysław Adamczyk ze Straconki, którego później władze PRL skazały na dożywocie...

W Kalendarzu Beskidzkim nie mogło zabraknąć wątków zaolziańskich. Jacek Trzeciak napisał tekst o Teofilu Molinku, który był „Ojcem założycielem Technikum Mechaniczno-Elektrycznego w Bielsku”, a który został niemal zmuszony do powrotu do rodzinnego Zaolzia (urodził się w Łazach, zmarł we Frysztacie), gdyż młodzież technikum brała udział w antyreżimowych manifestacjach pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Nasza długoletnia współpracownica Beata Tyrna (Indi) przypomniała drogę życia Bronisława Liberdy – plastyka, muzyka, literata i pedagoga bez powołania… Na łamach rocznika znajdziemy kilka jego rysunków satyrycznych i złotych myśli w rodzaju: Demokracja jest chwilą odpoczynku dla dyktatorów czy W demokracji widać wszystkie wady, o których w czasach totalitaryzmu nie wiedzieliśmy.

Urszula Bożałkińska i Romuald Karwik napisali teksty bardziej literackie niż dziennikarskie, choć ich bohaterowie (czy też alter ego autora) są głęboko zanurzeni w naszej rzeczywistości. Do historii bielskiego przemysłu sięgają Wioletta Lewandowska i Józef Ćwiertka. Nosicielka najbardziej znanego obecnie polskiego nazwiska wzięła na warsztat FSM oraz film poświęcony przedsiębiorstwu pt. FSM – Fabryka Spełnionych Marzeń w reż. Przemysława Targosza. Jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych dla Bielska-Białej ludzi pióra opiewa jak zwykle niezwykły zakład przemysłowy, jakim przez długie dziesięciolecia była Befama, której maszyn terkot do dziś słychać w wielu halach fabrycznych na wszystkich kontynentach. W miejscu Befamy natomiast słyszymy dziś terkot maszyn budowlanych.

Artur Kasprzykowski napisał artykuł o legendarnym już solidarnościowym przywódcy Henryku Kenigu. Bożena i Bogusław Chorążowie wspominają wspaniałą postać kolegi z Muzeum Okręgowego w Bielsku-Białej – Stanisława Pawłowskiego. Ten wybitny badacz zginął 30 lat temu potrącony nocą przez samochód, którym kierował prokurator. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach tragiczną śmiercią zmarł także wójt Jaworza Radosław Ostałkiewicz. Śmierć znalazła go na Sardynii. Pisze o nim współpracownica Gabriela Śliwka. Przedwcześnie zmarłego swojego kolegę wspomina również Paweł Pajor, który napisał o pedagogu, działaczu społecznym, muzyku Romanie Kubicy – twórcy i dyrektorze gimnazjum w Lipniku oraz współzałożycielu Beskidzkiego Towarzystwa Sportowego Lipnik, przekształconego w znany w całej Europie klub piłkarski Rekord Bielsko-Biała. Roman zmarł po tym, gdy odebrano mu dyrekcję gimnazjum, które wybudował. Ktoś w Internecie napisał, że był pierwszą ofiarą „dobrej zmiany”. „Pod gałązką kosodrzewiny” spoczął znany beskidzki animator turystyki Tadeusz Mikulski. Tekst pod tym tytułem napisał prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Bielsko-Bialskiej Stanisław Biłka. Jest on także autorem wspomnienia o działaczu społecznym Janie Dąmbrowskim. Przy okazji warto przypomnieć, że przez 47 lat towarzystwo było wydawcą Kalendarza Beskidzkiego.

Artysta sztuk wielu Lech Kotwicz w swym szkicu o Jadzi Grudzińskiej opiewa niezwyczajną jej postać, gdyż była śpiewaczką, kucharką, artystką pedagogii, która porzuciła wielki świat Teatru Muzycznego w Gdyni, aby nauczać dzieci i młodzież w DK Włókniarzy. Jerzy Gruza był zdruzgotany… Maria Schejbal-Cytawa wspomina także kolegę z pracy. Wspólnie działali bowiem w bielskiej Banialuce. Jan Chmiel był nie tylko aktorem i reżyserem (w Banialuce i Teatrze Polskim w Bielsku-Białej), ale nade wszystko działaczem społecznym, który „wierzył w siłę teatru”. – Bielskie Stowarzyszenie Artystyczne Teatr Grodzki Jaś wymyślił jako rozwinięcie na szeroką skalę własnych doświadczeń z działalności w przestrzeni teatru amatorskiego, angażującego osoby z niepełnosprawnością. Była to jego druga – obok aktywności na scenach zawodowych – droga teatralnych poszukiwań, na pograniczu twórczości, terapii, edukacji oraz społecznej interwencji – twierdzi Maria Schejbal-Cytawa.

Słynny ekolog Jacek Bożek także napisał tekst o koledze. Bardzo szybko odszedł bowiem z naszego świata inny znany bielski działacz społeczny Wojciech Owczarz. Jacek wspomina go w kontekście pamiętnej fotografii, na której młodszy kolega wykrzykuje swój sprzeciw wobec niszczenia świata natury. Swoim skromnym piórem skreśliłem natomiast kilka słów o wybitnym prekursorze ekologii głębokiej w Polsce Januszu Andrzeju Korbelu, na którego nagrobku w Białowieży wyryto słowa innego sławnego ekologa Johna Seeda: Był kimś więcej niż obrońcą Dzikiej Przyrody. Był jej częścią, która zyskała świadomość jako człowiek, aby stanąć w swojej obronie.Gdy jesienią 1989 roku powstała Gazeta Prowincjonalna, pierwsze na Podbeskidziu oficjalne niezależne czasopismo, wśród jej autorów musiał pojawić się ktoś taki jak Janusz Andrzej Korbel. Jeśli mieliśmy zmieniać nasz świat, to przede wszystkim z kimś, kto widzi więcej od nas. Kto myśli globalnie, a działa lokalnie – w zgodzie z ideałami ekologii głębokiej. Kto twierdzi, że dzikie jest piękne i wie, że nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi – napisałem w tekście pt. „Jesteśmy światem!” Niestety śmiata czy raczej świata nie zmieniliśmy. Ludzie tracą instynkt samozachowawczy, jeśli go mieli lub wiedzieli, że coś takiego mają…  

Wiele miejsca zajmują w bieżącym numerze rocznika ludzie, którzy odeszli, a do niedawna stanowili podstawę polskiej czy beskidzkiej piłki nożnej, jak były piłkarz Śląska Wrocław i Ruchu Chorzów, który z biało-niebieskimi zdobył mistrzostwo Polski, a który w przedziwny sposób trafił do BKS Stal, czyli Eugeniusz Kulik. Piszemy także o innym ważnym piłkarzu bielskich klubów – BKS Stal, TS Podbeskidzie i BTS Rekord – Grzegorzu Więziku. O znanym trenerze, zmarłym przedwcześnie, Marcinie Biskupie napisał wspomnienie  inny trener i jego przyjaciel z dzieciństwa Dariusz Kubica.

Gerda Weissmann-Klein (ur. 8 maja 1924 w Bielsku, zm. 3 kwietnia 2022 w Phoenix w Arizonie) to jedna z najbardziej znanych na świecie osobowości pochodzących z Bielska-Białej. Można ją śmiało zestawić z artystami tej miary co Zbigniew Preisner, Jacek Koman czy – zmarła cztery miesiące później niż bielska Amerykanka – Natalia LL. W końcu film „Ocalona pamięta” Kary’ego Antholisa na podstawie jej książki „Wszystko za życie” i z nią w roli głównej zdobył w 1995 r. Oskara! Zdziwienie musi budzić zatem fakt, że ta niezwykle wybitna postać ze świata sztuki nie doczekała się w Bielsku-Białej nie tylko swej ulicy, ale nawet pamiątkowej tablicy! Dlaczego? – stawia pytanie niżej podpisany w szkicu na łamach bieżącego rocznika.

Nigdy nie napisałem tak dużo i tak dobrze o innym poecie niż o Jerzym Kronholdzie, choć kiedyś ze zdumieniem odkryłem, że nie zawsze był genialny. Najlepiej pisał w ostatnim dwudziestoleciu, zwłaszcza po zakończeniu służby dyplomatycznej. Wspominam go ciepło i z „namaszczeniem”. Tak oto skończyłem swój szkic o Jurku: – Na zawsze we mnie pozostanie śmiech Jerzego. W Cieszyńskim Teatrze odbywała się jakaś uroczystość zapewne z okazji okrągłej rocznicy jedynego za granicą Polski profesjonalnego teatru – Sceny Polskiej. Przybył nawet ówczesny poseł PiS Stanisław Pięta z małżonką i dzieckiem. Podczas antraktu staliśmy w piątkę w foyer. Rozmowa zeszła na politykę. Staszek Pięta powiedział, że Jarosław Kaczyński to mąż stanu. Jurek zaczął się śmiać. Głośno, szczerze, bezustannie. Zamilkły rozmowy, żona deputowanego zarumieniła się, a Jurek nie ustawał. Ten śmiech Jurka odtwarzam sobie w myślach, gdy widzę czy słyszę „męża stanu”.

 

 

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart