W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Belka i źdźbło

Belka i źdźbło

Przed kampanią wyborczą nie da się uciec. Taka jest natura kampanii, że musi być natarczywa i widoczna. Jakoś przetrzymamy, tak jak wszystkie poprzednie, prawda?

Ale jest jedna cecha w tegorocznej kampanii, która wydaje mi się nową. Otóż zupełnie bezwstydnie przekraczana jest granica między działalnością państwa a kampanią wyborczą, między tym co państwowe (a więc wspólne) a tym co partyjne (czyli, jak sama nazwa wskazuje: częściowe, ograniczone tylko do jakiejś grupy). Nie żebym sądził, że wcześniej nie mieliśmy z takim zjawiskiem do czynienia, ale jednak w tym roku już nawet nikt nie udaje. (Na marginesie: udawanie, że jest się lepszym niż w rzeczywistości, czyli po prostu hipokryzja, nie jest czymś jednoznacznie złym; przeciwnie, jest wręcz społecznie pożądane. Anglicy maja takie powiedzenie: hipokryzja jest hołdem oddanym cnocie przez występek. Trafne bardzo, bo jak ktoś jest hipokrytą, to mimo wszystko oznacza, że wie co jest dobre, a co jest złe, że nie pogubił się całkiem.)

W Polsce politycy się pogubili: hipokryzja nie jest ceniona. Na politycznej liście przebojów króluje bezwstydne wykorzystywanie własnej pozycji w administracji do prowadzenia kampanii partyjnej. Oczywiście największe pole do popisu mają tu politycy sprawujący władzę, gdyż dysponują zasobami państwa i mogą je wykorzystywać do prowadzenia kampanii.

Dobrym przykładem problemu, o którym mówię, są rządowe pikniki promujące projekt 800 Plus. Nikt nawet nie udaje, że te finansowane z budżetu imprezy tylko przypadkiem odbywają się w okresie przedwyborczym i tylko przypadkiem pojawiają się na nich kandydaci PiS w wyborach. Ciekawostka: pikniki odbywają się jak Polska długa i szeroka, ale nasze miasto jest pokrzywdzone, w Bielsku-Białej festynu nie będzie. Sztabowcy popełnili błąd, planując termin rządowej imprezy na weekend, w którym odbywały się Dni Bielska-Białej. W ostatniej chwili impreza została odwołana, 800 Plus przegrało z Agnieszką Chylińską i piosenkami Kory. Festyn przeniesiono do Czechowic-Dziedzic.

Ale jako niepoprawny symetrysta przyglądam się również z niepokojem drugiej stronie tego politycznego teatru. Tak się składa, że w naszej małej lokalnej wspólnocie władzę sprawuje Platforma Obywatelska. I kolejny raz udowadnia, że posiada wiele wspólnych cech z PiS i że świetnie dostrzega przysłowiowe źdźbło w oku PiS-owca, nie zauważając belki we własnym, opozycyjnym. Skąd tak ostra ocena? Otóż zaproszenie na typowo partyjną, kampanijną imprezę, jaką była prezentacja kandydatów na posłów z listy KO, wysyłało biuro prasowe Urzędu Miejskiego, w godzinach pracy i na polecenie Prezydenta Miasta. A rzecznik prasowy UM nie widzi w tym nic nagannego ani nadzwyczajnego, że urzędnicy ratusza w godzinach pracy zajmują się promocją partii swojego szefa.

Czy mnie to oburza? Może nawet bardziej smuci niż oburza. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, smutne jest to, że zaproszeni w ten sposób bielscy dziennikarze uznali to za normalne i nie zapytali Prezydenta czy to aby wypada. Milczeli też, gdy posłanka PO urządziła konferencję prasową w miejskim przedszkolu… Widać też uważają, że to normalne. A po drugie, jest mi smutno jako wyborcy. Bo jak w tej sytuacji mieć nadzieję, że po wyborach zmieni się na lepsze? Jasne, jest różnica między rządowym piknikiem a lokalną konferencja prasową, ale jest to różnica w możliwościach a nie w obyczajach.

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart