W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
SportBB

W Podbeskidziu piszą oświadczenia

W Podbeskidziu piszą oświadczenia

Po skandalu, którego świadkami byli kibice niedzielnych derbów Bielska-Białej, trwa wojna na oświadczenia. Głos w sprawie zabrał Prezydent Bielska-Białej, Zarząd Podbeskidzia oraz kibice tego klubu. Milczy tylko radny Maksymilian Pryga, którego prezydent miasta wezwał do przeprosin i rezygnacji z funkcji przewodniczącego klubu radnych.

 

Klub wyciągnie konsekwencje

Dobę potrzebowali włodarze Podbeskidzia na przygotowanie oświadczenia w sprawie zajść podczas niedzielnych derbów Bielska-Białej. Nic jednak dziwnego, wszak zarządzający klubem prezes Krzysztof Przeradzki przebywa na zagranicznym urlopie. Oświadczenie sygnowane przez Zarząd spółki (Przeradzki jest jego jedynym członkiem) zawiera niewiele konkretów. Możemy się z niego jedynie dowiedzieć, że Klub bardzo skrupulatnie dokona analizy zdarzeń zaistniałych na trybunach, wobec winnych zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne, wynikające z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz regulaminu imprez masowych TS Podbeskidzie S.A. Jednocześnie klub bardzo przeprasza wszystkich kibiców, a w szczególności rodziców z dziećmi, którzy pojawili się na stadionie w celu celebracji piłkarskiego święta.

 

Wiedzieli od środy

Sęk w tym, że ukarani powinni być włodarze klubu. Wiedzieli oni bowiem o niebezpieczeństwie od środy. Wtedy to pracownicy klubu zorientowali się, że kibice BKS-u wykupują masowo miejsca w pobliżu tzw. młyna, czyli sektora najzagorzalszych kibiców Podbeskidzia. Z naszych ustaleń wynika, że o fakcie wybierania się na mecz wrogo nastawionych do TSP kibiców BKS-u informowała klub także policja.  Osoby odpowiedzialne za organizację meczu nic z tym faktem nie uczyniły. Może dlatego, że po prostu nie było ich na miejscu: na urlopie był nie tylko prezes Przeradzki, ale także kierownik ds. bezpieczeństwa Lesław Czyż. Prezes przebywa zresztą na nim do dziś, kierownik wrócił do klubu w przeddzień meczu. 

W takiej sytuacji ekscesy na trybunach były nieuniknione. Godzinę przed pierwszym gwizdkiem kibice BKS-u bez problemu zasiedli na miejscach, które podczas meczów zajmują najzagorzalsi kibice Podbeskidzia. Gdy Ci chcieli wejść na swoje miejsca, na które mają wykupione karnety, zostali przez ochronę własnego klubu potraktowani gazem. Więcej o tych zajściach pisaliśmy w tekście „Zamiast święta piłki pokaz chamstwa i żenady”. 

 
Kibice: nasza noga w klubie nie postanie! Nie będzie dopingu 

W poniedziałek policja zatrzymała jednego z kibiców Podbeskidzia. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie to ostatni zatrzymany. To właśnie sympatycy TSP czują się najbardziej poszkodowaną grupą po niedzielnym meczu: zostali pozostawieni sami sobie przez władze klubu, a teraz policja wśród nich szuka winnych zajść. W oświadczeniu wydanym w poniedziałek kibice Podbeskidzia napisali: Jeśli klub nie szanuje swoich kibiców, nie tylko tych bardziej zagorzałych, ale tych, którzy przychodzą na mecz z rodziną, z małymi dziećmi, by oglądnąć mecz i nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa, pozwala na interwencję ochrony wobec swoich kibiców gazując ich w najlepsze, bo chcą wejść na swoje sektory, które zajmują od wielu lat, broniąc osób, które na mecz przyszły tylko po to, żeby zaburzyć spokój i bezprawnie usadowiły się na naszych sektorach podburzając do awantury na meczu to my mówimy STANOWCZE NIE.

Jednocześnie informują, że: nasza noga w klubie nie postanie! Zrywamy wszystkie umowy, jakie były z kierownikiem i szczątkowe z prezesem. W „Młynie” dopingu nie będzie. Skupiamy się na wyjazdach.

 

Radny Pryga nie czuje się winny

Wcześniej oświadczenie w sprawie zajść na stadionie wydał też prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski (pisaliśmy o nim tutaj). Najważniejszym jego elementem było wezwanie radnego Maksymilania Prygi, który był na stadionie wśród kiboli BKS, do przeprosin i rezygnacji z funkcji szefa klubu radnych prezydenckiego ugrupowania w Radzie Miejskiej. Radny Pryga w rozmowie z naszym portalem nie chciał oficjalnie komentować sprawy. Nie chciał się także wypowiadać dla innych mediów, m.in. dla jednego z ogólnopolskich portali sportowych. Stwierdził, że nie będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy, bo nie czuje się winny, a tłumaczą się tylko winni.

 

Niedzielny mecz po raz kolejny pokazał, że w Podbeskidziu mamy do czynienia nie tylko z kryzysem sportowym, ale także organizacyjnym. Klub, który kilkanaście lat temu wprowadzał nasz region po raz pierwszy w historii na piłkarskie salony, teraz jest w kraju powodem do drwin. Czy władze Bielska-Białej, które są większościowym udziałowcem Podbeskidzia, znajdą wreszcie sposób na odbudowę pozycji TSP? Bez zdecydowanych ruchów, także personalnych, nie ma na to szans. 

 

foto: stadionowioprawcy.net

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart