Piłkarskie władze od lat pretendują do bycia przestrzenią apolityczną i neutralną, ale rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego. Szczególną niekonsekwencję wykazują zwłaszcza władze UEFA. Wśród krajowych federacji dyskusje wywołują działania angielskiej Premier League.
I tak: z jednej strony oglądaliśmy gesty solidarności, takie jak klękanie przed meczami w ramach wsparcia ruchu Black Lives Matter. Z drugiej strony, podobne manifestacje związane z osobistymi przekonaniami religijnymi czy politycznymi są ograniczane. Dlaczego klękanie na jedno kolano było dopuszczalne, a napis na opasce budzi kontrowersje?
Nie wiem. Ale właśnie te opaski dorzuciły kamyczek do ogródka niezgody.
Marc Guéhi, kapitan angielskiego Crystal Palace, znalazł się w centrum uwagi po tym, jak na tęczowej opasce kapitańskiej umieścił napis "Kocham Jezusa". W ostatniej kolejce Premier League, zgodnie z coroczną tradycją, kapitanowie zespołów mieli wystąpić w tęczowych opaskach, symbolizujących wsparcie dla równości. Nie wszyscy zgodzili się na taki gest. Sam Morsy, kapitan Ipswich Town, odmówił założenia opaski ze względu na swoje przekonania religijne, wszak jest praktykującym muzułmaninem. Jego decyzja spotkała się z poparciem drużyny, która stanęła w obronie jego prawa do wyrażania swoich wartości. Władze czy trener Ipswich Town mogli przecież zmienić - tylko na czas akcji - kapitana, tylko po to, by spełnić wymagania. Ale nie zrobiły tego. Więcej, poparły Morsy’ego, dając tym samym dowód na to, że szanują jego wolność przekonań.
Sytuacja Guéhiego potoczyła się inaczej. Zawodnik zdecydował się na założenie opaski, ale dodał do niej napis "I ❤ Jezus", co wywołało niezadowolenie władz ligi. Premier League utrzymuje bowiem zasadę neutralności, nie dopuszczając elementów odwołujących się do przekonań religijnych czy politycznych. I z tą zasadą wielu kibiców ma problem, szczególnie tych o poglądach prawicowych. Nie chcąc wywoływać większej debaty władze ligi nie ukarały więc zawodnika i klubu. Ponoć pouczono go. Tylko czy owo pouczenie zmieni jego przekonania? Czy następnym razem zagra wedle wytycznych? Nie wiem.
Jak dla mnie, to rzeczona neutralność prezentowałaby się najlepiej, gdyby na boisku, strojach czy trybunach nie pojawiały się absolutnie żadne symbole czy transparenty nasiąknięte jakąkolwiek polityką. Ale to niemożliwe. Polityki od sportu nie oddzielisz. I basta! A czy można ubrać ją w jakiekolwiek ramy, tak, aby nikogo nie krzywdzić? Znów nie wiem…
Wiem za to, że nie należy postępować tak, jak UEFA, która z jednej strony ukarała warszawską Legię karą 17 500 euro m.in. za transparent "Wolność Polakom prześladowanym przez Łukaszenkę", ale już w sprawie haseł zawieszonych na płocie w cypryjskiej Nikozji, dotyczących wyzwolenia Warszawy i flag z wizerunkiem Stalina, na razie milczy.
To jak to? Podwójne standardy?
Nie wiem…