W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Nie, nie idziemy w dobrym kierunku

Nie, nie idziemy w dobrym kierunku

Stare piłkarskie porzekadło głosi, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. To na jakim etapie jest właśnie reprezentacja Polski? „Zmierza w dobrym kierunku” – mówi selekcjoner. A ja mam nieodparte wrażenie, że mniej więcej od mundialu w 2018 roku, ten kierunek wcale nie jest dobry. Wygrana z Litwą (1:0) czy Maltą (2:0) tego nie zmienią. Ba, one to udowadniają…

Starsi kibice lubią wspominać, jak to kiedyś nasi chłopcy za piłką biegali. Jak zdobywali medale mistrzostw świata, jak remisowali z Anglią na Wembley. Albo jak rok po roku polskie drużyny grały w Lidze Mistrzów. Często pada przy tym słynne: „jakby oni (Lato, Boniek i reszta) zagrali z obecną kadrą, to pewnie by ją roznieśli. Moim skromnym zdaniem – nie, nie roznieśliby. Mieliby wręcz kolosalne problemy, bo futbol bardzo się rozwinął. Dziś motorycznie piłkarze, ci na najwyższym poziomie, są niemal cyborgami. Mówiąc kolokwialnie, „zjedliby” tych dawnych idoli, nawet jeśli ci w tym domniemanym meczu, byliby w najwyższej dyspozycji. Rozwinęła się też taktyka. Trenuje się schematy, które później automatycznie można przenieść na boisko. Współczesna piłka jest grą dużo szybszą, niż choćby dekadę temu. Na najwyższym poziomie dba się o dietę i inne aspekty, bo o osiągnięciu wysokiej formy decydują detale. Są analitycy. Psychologowie. Wszystko podane na tacy.

Tylko obecnym reprezentantom brakuje jednego. Boiskowego charakteru.

Od razu zaznaczę, że to tylko moje odczucie. Nie twierdzę, że mam rację. Po prostu, tak to widzę, będąc kibicem i postronnym obserwatorem.

Obecnie powołanie na zgrupowanie reprezentacji nie wydaje się być wielką nobilitacją. Czymś szczególnym. Przyjazd na kadrę to fajna okazja do spotkania z kumplami po fachu. Leci jakiś „farmazonik” przy kawce albo muzyka z głośnika. Może FIFA na konsoli. Potem trening. Dziś za reprezentację nikt umierał nie będzie. Przegrany mecz? Trudno, będzie następny. Piłkarze i trenerzy powiedzą, że „wypadek przy pracy”, że „budowa zespołu”, albo „testy ustawienia”, bo „sprawdzamy”. Wytknięcie błędu selekcjonerowi będzie odbierane jak atak ad persona. Na pytania odpowiada się wyuczonymi frazesami. I przez to każdy wywiad wygląda tak samo. Bo przecież szczerość może nie popłacać…

W tej kadrze brakuje ludzi, którzy wyłamywaliby się ze schematu, ale stricte charakterologicznie. Kogoś takiego, kim był dla niej Kamil Glik, Kuba Błaszczykowski, Artur Boruc czy dawniej Zbigniew Boniek. Faceta, który potrafi krzyczeć na kolegę, by po chwili bronić go przed przeciwnikiem. Piłkarza, który drużynę narodową autentycznie stawia sobie na pierwszym miejscu. Takiego, który pociągnie resztę. Wyłamie się z marazmu i chłodnej kalkulacji. No bo jak wytłumaczyć, że sportowo i personalnie mieliśmy nad Litwinami i Maltańczykami przewagę niebotyczną. Przynajmniej na papierze. U nas gracze Barcelony, Arsenalu, Aston Villi i innych uznanych w Europie drużyn, a u nich? Przedstawiciele m.in. naszej pierwszej ligi, albo zawodnicy półamatorscy.

Dziś, kiedy ogląda się inne drużyny, teoretycznie słabsze od nas, często widać w nich więcej pasji, więcej osławionego „gryzienia trawy”, więcej nieustępliwości. A u nas? Taktyka, chłodne spojrzenie i piłka podawana w poprzek boiska albo do bramkarza. W ataku? Dziesiątki dośrodkowań, które wielu bramek nie przynoszą. Liczby i analizy. A wyniki i styl? Gorsze.

Jest jeszcze jeden problem, który zauważył niedawno Robert Lewandowski. W 40-milionowym kraju na pewno nie brakuje talentów, tylko na etapie przechodzenia z juniorów do seniorów wielu z nich wypada z wielkiej piłki. I to jest zagadnienie, o którym mówią sami trenerzy. My systemowo marnujemy talenty.

Ale wróćmy do charakteru…

Oczywiście! Można go wypracować, ale trzeba zacząć od głowy. Trzeba przypomnieć piłkarzom, że nie grają tylko dla siebie i swoich kontraktów, ale dla czegoś większego – dla kibiców, dla kraju. Trener może narzucić pressing, może wymusić lepszą organizację, ale jeśli w sercach zawodników nie będzie ognia… to żaden system tego nie uratuje.

Bez takich autentycznych i charyzmatycznych liderów najważniejsza drużyna w kraju będzie obojętniała coraz większej grupie kibiców. Stanie się bezpłciowa. Będzie jak otoczka meczów na Stadionie Narodowym w ostatnich latach. Bo już dziś Polaków ogląda się bez emocji, przynajmniej ja tak mam. Czy wygrają, czy przegrają - nieważne! Będzie kolejny mecz! Będą naprawiać. Grzebać, łatać i kleić. Tłumaczyć się w kółko tak samo. Następnie zmienią trenera. A potem kolejne spotkania i znów… jeśli nie wyjdzie, to naprawiamy. I tak w kółko, od jakiś 6-7 lat…

A świat nam ucieka. Kto widział mecze Hiszpanii z Holandią w Lidze Narodów wie o czym mówię…

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart