W niedzielę, 21 września, na boisku „Zapory” w Wapienicy rozegrano X Mistrzostwa Bielska-Białej Oldbojów w piłce nożnej w ramach Memoriału dr. Sławomira Wojtulewskiego. Dziesiąta edycja Mistrzostw 40+ nie zawiodła oczekiwań organizatorów, kibiców i wreszcie samych uczestników. Każdego roku ten turniej dostarcza wszystkim wielu emocji, sentymentalnych wspomnień, możliwości spotkań byłych zawodników, trenerów i działaczy dla których piłka nożna była i jest prawdziwą pasją. Tak było i w tym roku. Organizatorami wydarzenia byli BBOSiR, Urząd Miejski i Beskidzka Rada Olimpijska, a na boisku w Wapienicy zameldowało się 6 zespołów: Rekord Bielsko-Biała, Orły Zaolzia, GLKS Wilkowice, Bielskie Orły, BKS Stal Bielsko-Biała, Zapora Wapienica.
Mecze jak zwykle były zacięte i nikt nikomu nie odpuszczał. Zwycięstwo przypadło oldbojom Rekordu. Turniej po raz kolejny udowodnił, ze piłka może łączyć a nie dzielić, a rywalizacja na boisku może być szlachetną grą i dobrym sposobem na dbanie o kondycję fizyczną i zdrowie.
Sławomir Wojtulewski patrzy z góry
W taki sposób postrzegał piłkę nożną patron memoriału - Sławomir Wojtulewski. Człowiek, który ukochał dwa miasta i piłkę w tychże: Bielsko-Białą i Białystok. Z doktorem Wojtulewskim przegadaliśmy niejedno popołudnie i wieczór, dyskutując o piłce nożnej (i nie tylko o piłce). Ci którzy Go znali wiedzą, że był pasjonatem sportu, olimpiad, siatkówki, niezmordowanym popularyzatorem sportu i idei olimpijskiej. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie w Ratuszu, bo odbiegało ono bardzo od tych, do których byłem przyzwyczajony. Przyszedł do mnie człowiek pełen pasji, żeby mi podziękować za wspieranie sportu i budowanie piłki nożnej i powiedzieć, że jak tylko będzie trzeba pomóc, to on jest gotów. Bezinteresownie, ot tak, nie mając w tym żadnego osobistego interesu. Polubiliśmy się od pierwszego spotkania. Bardzo sobie ceniłem jego zdanie, porady, opinie. Był człowiekiem o bardzo szerokich horyzontach, zdrowym spojrzeniu na sport i jego różne meandry. Aż trudno uwierzyć, że już tak długo Go z nami nie ma. Dobrze, ze jest ten memoriał Jego imienia i sądzę, że warto za każdym razem przypominać postać Doktora, bo takich ludzi w polskim sporcie niełatwo znaleźć.
Marian Antonik