Na otwarcie trzeciego dnia bystrzańskiego Festiwalu Tymoteusz Siedloczek taternik jaskiniowy i miłośnik skiturów opowiedział nam o innej swojej pasji – kanioningu. W tej mieszance kajakarstwa, wspinaczki skałkowej i nurkowania najważniejsze to miejsce, ludzie i ekwipunek. Najpopularniejsze miejsca to Alpy, Rumunia, Albania, Turcja, Gruzja. Wśród podstawowego sprzętu znaleźć się muszą: .liny, haki, gwizdki, uprząż, kombinezon neoprenowy, „dziurawy” plecak i tzw. poddupnik czyli to coś na czym zjeżdżamy. Aby zjechać kanionem trzeba najpierw poznać go „na sucho” aby uniknąć niebezpiecznych niespodzianek a później dojść na jego szczyt (w Szwajcarii na dojście do kanionu wykorzystuje się helikoptery).Trudy kanioningu rekompensują piękne widoki i brak ludzi. Dla Tymka największą frajdą są zjazdy i poczucie wolności.
Na początku nie myślałem, że zajdę tak daleko – to była zabawa. Tak o sporcie niepełnosprawnych i górskich doń przygotowaniach rozpoczął opowieść Tomasz Hamerlak, który na historycznej trasie z Maratonu do Aten,w 2004 roku, jadąc na wózku, zdobył brązowy medal. Przed olimpiadą trenował w górach - często jeździł na Salmopol (w Atenach maraton nie przebiegał po płaskim; były długie podjazdy – nawet 16 kilometrowe). Wózek wyczynowy to kosmos – jest jak garnitur szyty na miarę; waży ok. 7,5 kg a prędkości są znaczne - średnio 40 km/h (zdarza się, że zawodnicy jadą obok siebie nawet siedemdziesiątką). Teraz spełnia się jako trener. Jest także prezesem Beskidzkiego Zrzeszenia Sportoo-Rehabilitacyjnego „Start”.
„Pirat Dyplomata” Piotr Kilian o Korsyce mówił jako o swoim odkryciu i raju dla wspinaczy. „Korsyka, to tak jakby Tatry położyć na wyspie”. Jako jedyny w dotychczasowej historii przeszedł zimą korsykański GR20 -uważany za najtrudniejszy długodystansowy szlak górski w Europie. Zanim to uczynił to dokonał letniego rekonesansu i sprawdził co i gdzie w trawie piszczy. Szlak wiedzie kregosłupem Korsyki od Conzy na południu do Colenzany na północy; na trasie. Na 170 km długości suma przewyższzeń 19 km. Choć szlak jest zimą zamknięty On go przeszedł solo w 16 dni niosąc 25. kilogramowy plecak.
„Jak to jest mieszkać na Spitsbergenie?”. Na tak zadane pytanie odpowiedział bielszczanin Bartosz Baturo – geograf, taternik, narciarz freeridowy, który w latach 2023-2025, w związku ze studiami i działalnością naukowa spędził tam łącznie 5 miesięcy. Spitsbergen to największa wyspa Archipelagu Svalbard (zimny brzeg – w j. staronordyckim). Przez wiele dekad na wyspie wydobywano wysokiej jakości węgiel (w tym roku zakończono wydobycie). Longyearbyen to najdalej na północ położone miasto świata — powyżej 78 równoleżnika, na wyspie Spitsbergen, w norweskim archipelagu Svalbard. Od stałego lądu dzieli go pięć godz. lotu samolotem. Średnia temperatura w lutym to ok. -17 st.; zdarzają się dni, kiedy ta temperatura spada nawet do -40 st C. Od 75 lat obwiązuje tam zakaz rodzenia i umierania (robi się to w Tromsø). Obecnie Longyearbyen pełni funkcję naukową (swoje bazy naukowe ma tak kilka polskich uniwersytetów) i turystyczną. Zdaniem Bartka „obecność ludzi na Spitsbergenie powinna być ograniczona tylko do funkcji naukowej, bo turystyka szkodzi miastu, kwietnej tundrze i jaskiniom lodowym.
Śladami Inków poprowadził Franciszek Wawrzuta. Po krótkiej wizycie w stolicy Peru – Limie wyruszyliśmy ścieżką, którą Inkowie wyrwali matce naturze do inkaskiej stolicy – Machu Picchu. Ruiny tego miasta istnieją do dzisiaj bo „to co inkaskie zostało, a to co hiszpańskie rozpadło się choć budowane były z tego samego kamienia; dla hiszpańskich konkwistadorów liczyła się tylko kasa i złoto”. Modły inkaskie na Wzgórzu Rytuałów to obowiązkowa część peruwiańskiego trekkingu, którą wszyscy turyści muszą odbyć pod kierunkiem przewodnika. Tropikalny Las, Krzyż Południa, Góry Tęczowe (ich barwa zmienia się w zależności od nasłonecznienia) i Czerwona Dolina to kolejne punkty peruwiańskiego trekkingu.
25 lat temu, w czwórkę: Grzegorz Holerek, Paweł Mszyca, Franciszek Wawrzuta i Piotr Gawłowski. przeszli w poprzek Europę z Wadowic do Rzymu. Szli górami; wtedy nie było ani nawigacji ani GPS. Zaplanowane mieli tylko pierwsze 3 noclegi na Leskowcu, Rysiance i Wielkiej Raczy (tam zeszli na słowacką stronę); reszta była jedna wielką improwizacją. W trakcie 23 dni przeszli 1650 km i zaliczyli 12 europejskich masywów górskich. W organizacji wyprawa wsparła ich Fabryka Pił i Narzędzi GLOB w Wapienicy. Choć momentami było ciężko i oferowano im podwózkę to ani razu się nie pokłócili i nie skorzystali z nęcących ułatwień. Jak na nogach to na nogach bo kierowało nimi motto Dziękujemy za wszystko, o nic się nie kłócimy Dzięki temu osiągnęli cel a zwieńczeniem wędrówki była audiencja u papieża Jana Pawła II. O tym wszystkich opowiadał z charakterystyczną dla niego swadą, przeplatając często anegdotami i celnymi porównaniami. Cały Grzegorz.