30 kwietnia z hałcnowskiego Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej ruszyła dwunasta piesza pielgrzymka do Łagiewnik. Celem jest Centrum św. Jana Pawła II oraz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. W pielgrzymowaniu chodzi jednak o znacznie więcej niż tylko dotarcie do konkretnej lokalizacji.
We wtorkowe przedpołudnie byliśmy w okolicach hałcnowskiej bazyliki i rozmawialiśmy z uczestnikami XII Pieszej Diecezjalnej Pielgrzymki z Bielska-Białej do Łagiewnik. Pierwszą refleksją, której nie sposób zignorować, jest wiek uczestników. Widać bowiem wyraźnie, że głosy o odchodzeniu młodzieży od Kościoła, choć widoczne w badaniach socjologicznych, są zdecydowanie przedwczesne i przesadzone. W Hałcnowie pielgrzymkę rozpoczynały bowiem tłumy ludzi w różnym wieku – ze zdecydowaną przewagą licealistów i studentów. A choć jest to pielgrzymka diecezjalna, to uczestniczą w niej także osoby spoza diecezji bielsko-żywieckiej.
Mówimy bowiem o pielgrzymce jedynej w swoim rodzaju – hałcnowska pielgrzymka ma w sobie coś z wielokilometrowej i kilkudniowej procesji, jakie znamy chociażby ze święta Bożego Ciała. Wierni idą bowiem w towarzystwie Najświętszego Sakramentu niesionego w monstrancji. To zdecydowanie istotny wyróżnik tej pielgrzymki. Nasi rozmówcy zwracali na to uwagę.
Innym niepowtarzalnym elementem pielgrzymki z Bielska-Białej do Krakowa jest wędrowanie w towarzystwie rozwijającej się na wiosnę beskidzkiej przyrody i z widokami na góry. A to wszystko w krótkim – jak na pielgrzymkę – czasie. To wszystko wprawiało naszych rozmówców w zachwyt. Nie jest to jednak najważniejsze.
Piękno przyrody to wspaniałe tło, ale tylko tło, które sprzyja naczelnemu celowi: modlitewnej koncentracji i duchowej przemianie, „naładowaniu baterii”. Odmawianie różańca, koronki, śpiewanie religijnych pieśni czy wsłuchiwanie się w świadectwa innych pielgrzymów lub nauczanie prowadzone przez duchownych – to najważniejsze elementy pielgrzymki, to coś, po co idzie się dystans około 100 kilometrów, zamiast – w sposób zdecydowanie łatwiejszy – przejechać ten odcinek samochodem. Góry i żywa zieleń mogą jedynie sprzyjać skupieniu. Nikt nie idzie jednak w pielgrzymce dla oglądania pejzaży czy dla sportu. – To nie jogging – usłyszeliśmy od jednego z rozmówców.
A choć rozmawialiśmy z osobami w różnym wieku i różnych stanów, to w wypowiedziach pielgrzymów pojawiał się jeden istotny wątek: zaproszenie do wspólnego pielgrzymowania. Bo kto raz wszedł na pątniczy szlak, ten z niego nie zejdzie. Nasi rozmówcy chodzą bowiem w pielgrzymkach od lat i zapraszają wszystkich do pójścia tą drogą.
Jedna z sióstr reprezentująca zgromadzenie „Duchaczek” (Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego) powiedziała nam nawet, że przed laty na pielgrzymce odczuła powołanie do stanu zakonnego. Inni zaś na pątniczym szlaku wymodlili sobie dobre żony lub dobrych mężów. Każdy więc może przy tej okazji odkryć swoją życiową drogę.
Wśród intencji, z którymi idą pielgrzymi z Hałcnowa do Łagiewnik, wybrzmiewały bardzo różne wątki. Niektórzy proszą o zdanie egzaminu na prawo jazdy, inni o powodzenie na maturze lub podczas sesji na uczelni. A także o siły w intensywnym życiu zawodowym czy nawet katechetycznym (maj to czas Komunii świętych, Bierzmowania i nie tylko). Ludzie proszą też o ułożenie się życia prywatnego, duchowego oraz o zdrowie. A wszystkich ich łączy kult do Bożego Miłosierdzia, z którym ściśle związane są świątynie w Łagiewnikach.
Na miejscu, na południu Krakowa, zameldują się 3 maja, a więc w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Tym samym w sposób symboliczny, ale jakże wymowny, połączą maryjny wymiar hałcnowskiej bazyliki, gdzie zaczęli, z ważnym świętem religijnym oraz kultem Bożego Miłosierdzia. Połączą, ale nie zamkną tematu. Bo choć nie dotarli jeszcze do Krakowa, to już dziś wiadomo, że za rok w większości znów zameldują się w Bielsku-Białej, by wspólnie kroczyć z modlitwą i pieśnią na ustach.
Należy także podkreślić, że pielgrzymka sprawiała wrażenie świetnie zorganizowanej. Pielgrzymi zostali podzieleni na siedem grup. Każda z nich ma swojego patrona. Tam, gdzie było to możliwe, pątnicy szli chodnikami i nie blokowali dróg. Za bezpieczne i sprawne przejście oraz minimalizację uciążliwości dla kierowców odpowiadała liczna grupa osób porządkowych. Pielgrzymom towarzyszyła Służba Maltańska niosąca w razie potrzeby pomoc medyczną. Można więc powiedzieć, że wszystko wyglądało wzorowo. I oby tak było od Bielska-Białej do Krakowa. I oby intencje, z którymi idą, zostały wysłuchane!