Dzisiaj rano w Starostwie Powiatowym w Bielsku-Białej zebrał się Powiatowy Zespół ds. Zarządzania Kryzysowego. Na terenie powiatu są jeszcze nieprzejezdne drogi. W powiecie bielskim i mieście Bielsku-Białej strażacy interweniowali ponad 1800 razy. To najwięcej w całym województwie śląskim.
– Sytuacja z soboty na niedzielę była bardzo poważna. Duże opady deszczu spowodowały wylewanie potoków i później mieliśmy problem na rzekach: Iłownica, Wapienica, Jasienica i na Wiśle – mówił podczas briefingu prasowego po zebraniu Roman Marekwica, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej. – Aktualnie prowadzimy jeszcze działania w Czechowicach-Dziedzicach i w miejscowości Dankowice. Woda pompowana jest z rozlewisk do koryt rzeki i prowadzone jest nadzorowanie tych budynków, które są odcięte pod tym kątem, czy mieszkańcy nie potrzebują pomocy, czy trzeba im coś dowieźć.
Dziś rano stan alarmowy odnotowano jedynie na Wiśle w Goczałkowicach, natomiast na Iłownicy, Olzie w Cieszynie i pozostałych rzekach – jedynie stany ostrzegawcze.
- Zespół zarządzania kryzysowego spotkał się, aby podsumować te trzy ostatnie doby – mówił starosta bielski, Andrzej Płonka. – Z wójtami i burmistrzami rozmawiamy o problemach, które wcale nie są za nami. Teraz okazuje się, że mamy zalane setki domów nie tylko w części piwnicznej, znacząca część jest zalana również w części mieszkalnej. Wody było więcej niż w 2010 roku.
Jak poinformował Andrzej Płonka, zbiorniki retencyjne były opróżnione i przygotowane na przyjęcie wody z opadów, przez co nie było konieczności zwiększania zrzutów wody. – Niestety drobne potoczki i stawy dopełniły nieszczęścia – mówił starosta, zapewniając, że jest w kontakcie z wojewodą śląskim, który zapowiedział przegląd wałów rzek w przyszłym tygodniu.
Wszyscy samorządowcy dziękowali za działania strażakom i mieszkańcom, którzy świadczyli sąsiedzką pomoc.