Czy kolejnemu oddziałowi w miejskim szpitalu grozi likwidacja? Takie obawy dotyczące porodówki pojawiły się publicznie w ciągu ostatniego tygodnia.
Personel Oddziału Ginekologiczno-Położniczego i Oddziału Noworodkowego BCO-Szpitala Miejskiego na ul. Wyspianskiego obawia się, że ich miejsce pracy podzieli los neurologii i chirurgii ogólnej, które zniknęły ze struktury szpitala. Niepokój pojawił się w związku z wypowiedzią prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, który podczas wizyty na oddziale ginekologiczno-położniczym miał poinformować personel o planowanym zamknięciu położnictwa w bielskim szpitalu.
Temat pojawił się podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej za sprawą radnych. Konrad Łoś (PiS) złożył w tej sprawie interpelację, a Klaudiusz Komor (PO) wręczył Jarosławowi Klimaszewskiemu pismo od położnych miejskiego szpitala.
Prezydent Klimaszewski tonował nastroje. - Do końca roku nic się nie wydarzy – zapewniał. - Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że jest pewne zagrożenie, wynikające z demografii (…). Standardy ilości porodów na oddziale, ani w naszym szpitalu, gdzie jest położnictwo, ani w drugim, nie są spełnione. Więc z tą sytuacją będzie trzeba coś zrobić – dodał prezydent.
Prezydent poinformował, że temat porodówek jest omawiany na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. - Być może dublujące się oddziały, tam gdzie nie ma takiego zapotrzebowania, będą w jakiś sposób łączone. Nie chodzi o ginekologię, tylko o samo położnictwo - mówił dalej Klimaszewski.
Problem wynika z zapaści demograficznej w mieście. Gwałtownie spada liczba urodzeń. W ubiegłym roku w Bielsku-Białej przyszło na świat niespełna 2,5 tys. dzieci (z tego 980 w szpitalu miejskim), gdy jeszcze w 2020 roku narodzin było 4,4 tys. Trzeba przy tym pamiętać, że bielskie porodówki obsługują nie tylko miasto, ale też miejscowości z okolicznych powiatów. Pokłosiem drastycznie spadającej liczby dzieci są nie tylko wolne miejsca w miejskim żłobku, ale także decyzja o zamknięciu ośmiu oddziałów przedszkolnych z powodu małej ilości chętnych. Wkrótce demograficzne tsunami dotrze także do bielskich szkół i z całą pewnocią spowoduje konieczność podejmowania kolejnych bolesnych decyzji.