Chaos w wymiarze sprawiedliwości miał zostać naprawiony przez nową władzę centralną, jednak już dziś apolityczni eksperci oceniają, że część działań ministra Bodnara kryzysu nie rozwiąże, a pogłębi. Spór rozgrywa się także w sądzie w Bielsku-Białej. Trudno tym wszystkim dostrzec powagę, jaka powinna cechować instytucję wydającą wyroki.
Facebookowy profil katowickiego oddziału stowarzyszenia Iustitia opisuje spór toczący się w sądach w Bielsku-Białej. Jak wynika z relacji: część sędziów wzywa innych sędziów do rezygnacji z pełnionych funkcji. Powód? Kwestie formalne, brak szansy zabrania głosu na wydarzeniu zorganizowanym miesiąc temu, ale dla postronnego obserwatora także polityka, w tym powołanie części sędziów przez byłego już ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w trybie, który część sędziów uznaje za niewłaściwy. Ale już inna część sędziów jest zdania, że wszystko działo się zgodnie z prawem i procedurami. Iustitia jest w tej sprawie stroną, dlatego też wpis relacjonujący wydarzenia należy traktować nie tylko jako opis faktów, ale także opinię. My ograniczymy się natomiast do zreferowania wydarzeń.
Jak czytamy na profilu Iustiti w Katowicach, sędziowie sądu rejonowego w Bielsku-Białej podjęli w tym tygodniu trzy uchwały. Ocenili w nich negatywnie prezesa SR Adama Kanafka. Negatywnie odnieśli się także do dalszego pełnienia funkcji prezesa SO przez Annę Szwed-Szczygieł i wiceprezesa przez Annę Kuboszek-Roman.
Przyczyną negatywnej opinii był przebieg posiedzenia Kolegium Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej z końca marca, na którym wyrażono negatywną opinię co do pomysłu ministra Bodnara.
Kolegium jednogłośnie i negatywnie zaopiniowało zamiar Ministra Sprawiedliwości odwołania sędzi Anny Szwed-Szczygieł z funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. Prezesi sądów powołani na te stanowiska przez Zbigniewa Ziobro pominęli przy tym całkowicie opinię sędziów Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej i sądów rejonowych w Bielsku-Białej, Żywcu i Cieszynie – pisze Iustitia. Słowem: sędziowie sceptyczni wobec działań resortu sprawiedliwości z czasów Zbigniewa Ziobry uważają, że Kolegium, na którym wyrażono poparcie dla Anny Szwed-Szczygieł, nie wsłuchało się w głos innych sędziów, a uczestniczyli w nim tylko prezesi sądów, powołani przez ministra z czasów rządów PiS-u. Tym samym osoby zainteresowane wyrażeniem przeciwnej opinii nie dostały takiej szansy. Głos zdecydowały się więc wyrazić w drodze uchwał wzywających prezesów do ustąpienia.
Trzy uchwały Zgromadzenia Sędziów Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej z 22 kwietnia dotyczą: wezwania sędziego Adama Kanafki do rezygnacji z funkcji prezesa Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej, domagania się rezygnacji ze stanowiska prezesa Sądu Okręgowego od sędzi Anny Szwed-Szczygieł, oczekiwania rezygnacji z funkcji przez wiceprezes SO Annę Kuboszek-Roman.
Autorzy uchwał mają także inne zastrzeżenia do sędziego Adama Kanafka. Owe zarzuty łatwo skojarzyć z politycznym sporem, w którym jedna strona ma pretensje do drugiej strony o to, że trzymała nie z tymi, z którymi powinna. Czytamy bowiem o „podpisaniu się pod listami poparcia dla kandydatów do neo-KRS” czy „nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego”, a ponadto o „rekomendacji na stanowisko sędziego w sądzie okręgowym od utworzonej niezgodnie z Konstytucją neo-KRS w nielegalnej procedurze awansowej”. Nie oceniając, która strona sporu ma rację, warto podkreślić, że identyczną argumentacją posługują się politycy obecnej koalicji rządowej. .
Dziwne są natomiast zarzuty do sędzi Anny Szwed-Szczygieł. Na profilu Iustitii czytamy bowiem, że „za powołaniem jej na tę funkcję stały jedynie powody polityczne, a związane z tym, że jest córką posła partii Prawo i Sprawiedliwość”. Czy jednak powoływanie kogoś na ważne stanowisko publiczne w oparciu o względy rodzinne nie jest sprawą na tyle dużą, że osoba posiadająca na to dowody powinna przekazać je odpowiednim służbom? Wydaje się, że tak, tym bardziej, jeżeli zarzut taki formułują sędziowie. Jeśli zaś nikt odpowiednich organów nie poinformował, to czy możemy mówić po prostu o… plotkowaniu?
Autor niniejszego tekstu nie zna odpowiedzi na powyższe pytania, gdyż nie jest prawnikiem. Jest natomiast obywatelem zawiedzionym przeniesieniem sporu z Warszawy do Bielska-Białej oraz jakością części argumentacji. Iustitia to bowiem strona owego konfliktu, ale strona złożona z osób wykształconych, wysoko wykwalifikowanych i reprezentujących majestat Rzeczypospolitej, władzę sądowniczą. Można wymagać czegoś więcej.