W wieku 77 lat zmarł Jerzy Stuhr, wybitny polski aktor, odtwórca wielu niezapomnianych ról filmowych. W młodości był związany z naszym miastem.
Miejsca: kamienica nad Niwką, kino Wanda, Dom Kultury Włókniarzy, kościół w Białej, Liceum Żeromskiego, Teatr Polski, korty w Cygańskim Lesie. Osoby: profesorowie Kazimierz Gołebiowski, Maria Nawrocka i Józef Chudała, ludzie teatru Andrzej Uramowicz, Jerzy Zitzman i Mieczysław Dembowski, ksiądz Gozdawa Giżycki z parafii w Białej; ale przede wszystkim Barbara, koleżanka z przedszkola i z lekcji religii, uczennica bielskiego Liceum Muzycznego a potem – przez resztę życia – po prostu żona. Pierwsze sukcesy recytatorskie, pierwszy występ na scenie (w chórze aniołków i diabełków w „Dziadach”), pierwsze miłości (w tym ta do Poli Raksy, oglądanej w kinie „Rialto”), pierwsza praca – jako bileter w Banialuce.
Te miejsca, osoby i wydarzenia nierozerwalnie wiążą się z Jerzym Stuhrem. Okres podstawówki i liceum przyszły aktor spędził w Bielsku-Białej, gdzie jego ojciec był prokuratorem, a mama – księgową w Miejskim Handlu Detalicznym, potem w Banialuce. Po wyjeździe na studia do Krakowa (skąd pochodziła jego rodzina) kontakt z naszym miastem się urwał, ale do końca życia o okresie spędzonym w Bielsku-Białej i ludziach tu poznanych mówił z ogromnym sentymentem. Ślub kościelny z Barbarą wziął właśnie tutaj.
Zostanie zapamiętany z wielu wspaniałych ról teatralnych i filmowych. Grał w „Amatorze” Krzysztofa Kieślowskiego, „Wodzireju” Feliksa Falka, „Seksmisji” (niezapomniany Maks Paradys) i „Kilerze” Juliusza Machulskiego (komisarz Ryba). Użyczył głosu Osłowi w „Shreku”. Sam reżyserował, m.in. „Pogodę na jutro” i „Historie miłosne”, w którym to filmie zagrał pięć głównych ról. Dwukrotnie był rektorem krakowskiej PWST (1990-96 i 2002-2008).
W czwartek w BBlogosferze pożegnamy Jerzego Stuhra piórem Janusza Legonia.