Urzędnicy postanowili wyciąć drzewa, które niedawno kazali posadzić w ramach rekompensaty za... wycinki w innych miejscach na terenie Bielska-Białej. Co poszło nie tak?
Urząd Miejski w Bielsku-Białej bardzo nagłaśnia swoje projekty związane z działaniami na rzecz adaptacji do klimatu. W jego ramach ma być m.in. zazieleniony plac Chrobrego, naprawiona rewitalizacja Parku Słowackiego. W innych miejscach mają być posadzone drzewa, krzewy i wykonana infrastruktura, która ma na celu zatrzymanie wody w danym terenie.
Od lat, w wielu miejscach w Bielsku-Białej, mieszkańcy protestują widząc, że pod byle pretekstem są wycinane drzewa, które rosnąc od dawna spełniają właśnie funkcje roślinności, która sprzyja adaptacji do zmian klimatu. Nic lepszego nie wymyślono, dlatego mieszkańcy nie zgadzali się na nadmierną wycinkę drzew wzdłuż ulicy Piastowskiej. Zauważyli, że w Cygańskim Lesie w Lesie Komunalnym padają pod toporem dorodne zdrowe drzewa, głównie pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa. Od wczoraj trwa protest i blokada wycinek drzew na osiedlu Sarni Stok.
Dziś zaczynają się nowe prace na osiedlu przy Alei Armii Krajowej blisko ulicy Drobniewicza. Zresztą osiedle to było w tym roku dwukrotnie poddawane zabiegom pozbawiania zieleni. I szczególnie jedno działanie było zastanawiające. Bowiem w pasie samorzutnie powstałej zieleni, w odległości nie zagrażającej ludziom chodzącym chodnikiem, rowerzystom przemykającym ścieżką rowerową oraz w dużej odległości od parkingów, wycięto zadrzewnienia, które idealnie nadają się do adaptacji do zmian klimatu. Dawały cień, pod nimi tworzyła się warstwa humusu, słowem toczyło się tam swoim naturalnym rytmem życie biologiczne. A z badań naukowych jasno wynika, że przyroda, która rozwija się swoim naturalnym rytmem, jest najlepszym sprzymierzeńcem człowieka. Teren ten jednak pozbawiono nie tylko pasa zadrzewień, które tworzyły naturalny ekran akustycznych wzdłuż bardzo ruchliwej Al. Armii Krajowej, ale też sprzątnięto warstwę humusu odsłaniając w wielu miejscach gruz i inne szpecące teren elementy. A właśnie dzięki humusowi tworzyła się naturalna warstwa przykrywająca pozostałości po budowie. W wielu miejscach zieleń tworzyła przyjemną dla oka przestrzeń.
W ramach nowych prac, które zaczęły się dziś, na tyłach budynków przy al. Armii Krajowej, mają być wycięte drzewa, które kilka lat temu były posadzone jako tzw. drzewa kompensacyjne. Tego typu działania są rekompensatą za wycinkę drzew w innych miejscach. Nasadzenia kompensacyjne, czyli posadzenie nowych drzew lub krzewów w miejsce już wyciętych, mają na celu nie tylko przywrócić równowagę panującą w przyrodzie, ale również obniżyć opłaty związane z wycinką. I właśnie podczas wycinek m.in. przy ul. Piastowskiej, urzędnicy mówili że zrekompensują te działania w innym miejscu. Z dużym zdziwieniem mieszkańcy zobaczyli, że trwają prace mające na celu wycięcie takich drzew w szpalerze nasadzeń kompensacyjnych wzdłuż chodnika, którym spacerują. Do utylizacji przeznaczono kilka robinii akacjowych. Jest to drzewo inwazyjne, zostało zakwalifikowana do IV kategorii gatunków inwazyjnych, wg określenia Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – jest to średnio inwazyjny gatunek obcy.
Powstaje zasadnicze pytanie – dlaczego kilka lat temu posadzono tu właśnie kilkanaście robinii akacjowych? A teraz przychodzi decyzja o ich wycięciu. Wtedy nie wiedziano że jest to drzewo, które nie powinno być sadzone? Mieszkańcy się już do nich przyzwyczaili i są zdziwienie, że je wycięto. Oni nie muszą się znać i wiedzieć, że jest to drzewo inwazyjne i nie powinno tu rosnąć. O tym powinni wiedzieć urzędnicy.
Co prawda jest to niewielki problem w skali tego co się dzieje w całym mieście. Na przykład w zeszłym roku wycięto dorodne drzewa w Parku Słowackiego, aby dostosować teren do projektu ostatniej rewitalizacji, a teraz znów ma być poddany kolejnej… rewitalizacji. Tym razem już odpowiadającej adaptacji do zmian klimatu.