W Bielsku-Białej i okolicy trwają XVIII Międzynarodowe Zimowe Mistrzostwa w Ratownictwie Medycznym. Swój udział zgłosiło 37 załóg krajowych i ani jedna zagraniczna. Zawody zaczęły się we wtorek, a skończą się w czwartek. W czasie ich trwania ratownicy mają do wykonania dziesięć zadań – sześć dziennych i cztery nocne. Mistrzostwa zapoczątkowały wczoraj zadania nocne.
Późnym wieczorem 9 stycznia dwoma bielsko-bialskimi placami (Ratuszowym i Wojska Polskiego) zawładnęły najpierw „Przybłędy” z Przybędzy. Przybłąkały się do Bielska-Białej barwne postacie dziadów noworocznych, którym do tańca i zabawy przygrywała góralska kapela. Przy dźwiękach heligonek tańczyli między innymi: Niedźwiedź, Konie, Macidula, Kominiarz, Baba, Diabeł, Śmierć, Dziechciorz. W trakcie występu jeden z kolędników dostał ataku epilepsji, drugi zaś strzelając z bata nieszczęśliwie trafił w jedną z osób przyglądających się występom powodując utratę przytomności. Te improwizowane zdarzenia musiały opanować rywalizujące zespoły ratownicze.
– Celem zadania jest występ grupy kolędniczej, w trakcie którego jeden z jej członków dostaje ataku padaczki. Zespół ratowników musi opanować atak padaczki, a występ kolędników trwa dalej, słychać strzały z bata. Strzelający z bata członek zespołu kolędniczego zapatrzył się w czynności wykonywane przez ratowników przy swoim koledze, który dostał ataku padaczki i niechcący trafił batem w twarz osobę postronną. Osoba ta leczy się kardiologicznie, dodatkowo dochodzi stres związany ze zdarzeniem i przyspieszenie akcji serca. Pojawia się drugi pacjent, którym ratownicy muszą się zająć. Zachodzi konieczność wykonania kardiowersji. Ratownicy w ciągu 10 minut muszą uporać się z tymi dwoma przypadkami. Na Placu Wojska Polskiego i Placu Ratuszowym scenki rozgrywają się według tego samego scenariusza – tak opisał to co działo się ostatniej nocy w naszym mieście pan Piotr jeden z organizatorów.
Kilkunastostopniowy mróz był dowodem na to, że zawody są zimowe nie tylko z nazwy.
fot. Natalia Vysotska