Kilka tygodni temu pisaliśmy o inicjatywie bielskich radnych i propozycji utworzenia Bielskiej Karty Wolontariusza (tutaj). Propozycja została przedstawiona Prezydentowi Miasta, jednak nie spotkała się z pozytywną reakcją, o czym także pisaliśmy, publikując fragmenty odpowiedzi, której udzielił wiceprezydent Ruśniak (tutaj).
Trudno nie zadać sobie w tym momencie pytania: czego nie rozumie lub nie chce przyjąć do wiadomości wiceprezydent Ruśniak?
Idea Karty Wolontariusza wpisuje się w promocję wolontariatu, doceniania wolontariuszy za ich zaangażowanie, dzielenie się swoim czasem, talentami i wiedzą. Sam pomysł nie jest nowy. Istnieje już przecież ogólnopolska Karta Wolontariusza jako forma podziękowania wszystkim członkom Korpusu Solidarności za ich zaangażowanie w działania społeczne oraz przykład jaki dają innym. Korpus Solidarności jest Programem Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Systematycznego na lata 2018 – 2030, ułatwiającym i zachęcającym obywateli do długoterminowego oraz systematycznego angażowania się w wolontariat.
Z roku na rok coraz trudniej pozyskać wolontariuszy do wolontariatu długoterminowego. Króluje wolontariat krótkoterminowy, akcyjny, okazjonalny. Stąd organizacje pozarządowe, samorządy oraz także agendy rządowe starają się promować i doceniać wolontariat długoterminowy. To ten wolontariat wzmacnia postawy prospołeczne, buduje jakość i jest zdecydowanie skuteczniejszy niż ten okazjonalny.
Skoro właściwie wszyscy wiedzą i nie kwestionują zalet pracy wolontariackiej, to rodzi się pytanie dlaczego całkiem ciekawa propozycja radnych została odrzucona. Sama propozycja Bielskiej Karty Wolontariusza miała sporo wątpliwych zapisów, ale była świetnym punktem wyjścia do tego, żeby się nad nią pochylić. Można było ją skierować do konsultacji organizacjom pozarządowym, miejskiej Radzie Pożytku Publicznego, czy nawet procedować w komisjach rady. Argumenty które znajdujemy w odpowiedzi są wątpliwej jakości, nadużywanie określenia o bezinteresowności a równocześnie przytaczanie przykładów typu Gala Wolontariatu czy utworzenie Centrum Wolontariatu pokazuje jedynie zupełny brak zrozumienia istoty problemu.
Bo choć wydawałoby się, że akurat kwestia wolontariatu nie powinna mieć barw partyjnych i politycznych, to sam sposób potraktowania propozycji utworzenia Karty sugeruje jednak coś innego. Czy kłopotem jest to, ze propozycje złożyli radni z klubu PIS? Nie byłoby to dziwne, bo to nie pierwsza taka sytuacja, w której rządząca miastem większość jest gotowa w imię partykularnych interesów poświęcić i odrzucić nawet najlepsze propozycje i rozwiązania dla miasta.
Póki co nie będzie więc Bielskiej Karty Wolontariusza, a na otarcie łez raz w roku miasto zrobi uroczystą galę, koncert, wręczy nagrody, Prezydent uściśnie wybranym dłoń i zrobi stosowną fotkę, promocja przecież jest ważna. Tylko czy będzie to promocja wolontariatu?