Szczęśliwie mówimy o katastrofie, ale nie o tragedii. Czy jednak do wydarzeń przy ulicy Celnej musiało dojść?
We środę nad ranem ściana kamienicy przy ulicy Celnej 4 w Bielsku-Białej uległa zawaleniu. Nie doszło tu jednak do jakiegoś wybuchu czy innego niekontrolowanego zdarzenia. Stało się coś, czego wszyscy się spodziewali. I co nie jest pierwszym tego typu incydentem w tej części miasta.
Kamienica, choć teoretycznie zabytkowa, od dłuższego czasu znajdowała się w fatalnym stanie. I nikt nie dał rady nic z tym zrobić.
Odpowiednie instytucje szczebla miejskiego i wojewódzkiego prowadziły w tym zakresie działania, ale, jak się okazało, efekt nie został osiągnięty. Właściciel w porę nie zareagował bowiem na fatalny, a wręcz tragiczny stan budynku. Dziś z jego własności pozostało niewiele.
Najpewniej jednak, co – jeśli się potwierdzi – będzie szczęściem w nieszczęściu, w chwili osuwania się ceglanej ściany nikt nie znajdował się w ścisłym sąsiedztwie wydarzenia. Nikomu więc też nie stała się krzywda. Aby jednak być absolutnie pewnym takiego przebiegu działań na miejsce dotarły służby. W tym strażacy specjalizujący się w przeszukiwaniu gruzowisk z Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju.
Próbowaliśmy w Nadzorze Budowlanym dowiedzieć się więcej na temat działań związanych z kamienicą przy Celnej w ostatnich miesiącach oraz samej katastrofy i przebiegu prowadzonych aktualnie działań. Niestety w tym momencie instytucja jest skoncentrowana na badaniu sprawy i dziś nie udzieli nam informacji. Monitorujemy jednak temat i będziemy informowali o wszystkich nowych ustaleniach w sprawie. Dlatego regularnie odwiedzajcie portal luBBie.pl.
AKTUALIZACJA: z najnowszych informacji, do jakich dotarł portal luBBie.pl, wynika, że teren został przeszukany przez dwa psy. Zwierzęta nie znalazły nikogo w gruzowisko. Tym samym potwierdziły się szczęśliwe informacje, że nikt nie odniósł obrażeń w wyniku katastrofy.