Ludzie są zadowoleni i bardzo sobie chwalą życie tutaj. Tu jest praca, są różne zakłady, fabryki. Miejsce też jest bardzo atrakcyjne, gdyż jest tu przyroda, jeziora, góry, można aktywnie spędzić czas z rodziną i kolegami – mówi w rozmowie z luBBie.pl Maksym Beliuch, obywatel Ukrainy żyjący w Bielsku-Białej od wielu lat, z którym rozmawiamy w przeddzień 2 rocznicy rosyjskiej inwazji i wybuchu pełnowymiarowej wojny na Ukrainie. Jak zauważa, wydarzenie to wiele zmieniło także w postrzeganiu ukraińskiej społeczności w Polsce.
– Jak żyje się w Bielsku-Białej społeczności ukraińskiej? Czy stolica Podbeskidzia to dobre miejsce do życia?
– Jeśli chodzi o mnie, to tak, bardzo lubię to miasto. Natomiast, jeśli chodzi o całą społeczność, to na różnych grupach internetowych zrzeszających Ukraińców w Bielsku-Białej także widzę, że ludzie są zadowoleni i bardzo sobie chwalą życie tutaj. Tu jest praca, są różne zakłady, fabryki. Miejsce też jest bardzo atrakcyjne, gdyż jest tu przyroda, jeziora, góry, można aktywnie spędzić czas z rodziną i kolegami.
– Czy Ukraińcy w Bielsku-Białej integrują się ze społeczeństwem polskim? Jak to wyglądało w pana przypadku?
– Ja mieszkam w Bielsku-Białej już ponad 7 lat. Dziś całe moje grono znajomych to Polacy. Współpracuję, pracuję i z Polakami, jak również z Ukraińcami. Moje życie jest mocno związane ze społecznością polską. Wyjechałem z Ukrainy, gdy miałem 17 lat. Nie miałem tam doświadczenia pracy poza pomocą rodzicom, którzy mieli swoją firmę, więc od razu po przyjeździe na studia musiałem uczyć się języka i integrować się w społeczeństwie. To właśnie tutaj rozpoczęło się moje dorosłe życie. Mając polskie korzenie po kilku latach wystąpiłem z wnioskiem o przyznanie obywatelstwa polskiego i od jakiegoś czasu mogę pochwalić się polskim dowodem osobistym, co dla większości Ukraińców przebywających w Polsce jest celem niemalże nieosiągalnym.
– A jak w Polsce wygląda życie obywateli Ukrainy na poziomie formalnym, urzędowym? Czy instytucje są przyjazne? Czy formalności załatwia się krótko czy długo?
– Jeśli chodzi o załatwienie formalności pobytowych jest to jeden z większych problemów, z którym spotyka się każdy, przyjeżdżając do Polski. Cała procedura jest dosyć skomplikowana, ponieważ przy składaniu wniosku wymagane są różne dokumenty takie jak zaświadczenie o zameldowaniu, umowa o pracę, czy też zaświadczenie o zarobkach. Zezwolenie na pobyt czasowy i pracę otrzymuje się po około roku oczekiwania. Czasami trwa to do półtora roku. Kilkukrotnie miałem przyjemność przechodzić cały ten proces. Gdy składamy wniosek o Kartę Pobytu, która jest wydawana na 3 lata, a rok na nią czekamy nie mogąc legalnie pracować w tym czasie, to, gdy ją otrzymujemy, to na tylko na pozostałe 2 lata. Czas oczekiwania jest wliczany i po otrzymaniu Karty trzeba niemal od razu składać kolejne dokumenty i wnioski. To są procedury ogólnopolskie i dosyć mocno komplikują życie Ukraińców w Polsce. Jeśli chodzi o inne organizacje urzędowe takie jak urzędy miasta, ZUS czy MOPS nigdy nie miałem problemów w załatwieniu spraw i nie słyszałem, żeby ktoś miał z tym kłopot.
– A jak wygląda podejście polskiego społeczeństwa do Ukraińców?
– Gdy przyjechałem do Polski to było inaczej niż teraz. Podejście było bardzo pozytywne, ponieważ ludzi było mniej, pracy więcej i każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie. Po wybuchu wojny Polacy bardzo mocno zaangażowali się w pomoc dla uchodźców, ilość przekazanych darów oraz okazanej pomocy byłą na gigantyczną skalę, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Ale w związku z wojną i dużą liczbą uchodźców, braku konieczności wyrabiania wiz czy innych dokumentów wymaganych do przekroczenia granicy liczba ludności z Ukrainy zwiększyła się kilkukrotnie w związku z czym widzę zmianę nastawienia na coraz gorsze. Ukraińców jest coraz więcej, w związku z czym pojawiają się rożne problemy społeczne, a konflikty na tle nacjonalistycznym są coraz większym zjawiskiem, widać to chociażby na Facebooku, w komentarzach. Postawa wąskiej grupy Ukraińców wpływa negatywnie na postrzeganie całości. Dodatkowo problem potęgują artykuły medialne – widziałem kilka głośnych nagłówków typu „Pijany Ukrainiec spowodował wypadek”, a człowiek czytając takie treści nie myśli o tym, że to jedna osoba źle postąpiła, ale w pamięć zapada wyszczególnienie, że był to Ukrainiec. Również sytuacja z rolnikami na granicy ostatnim czasem mocno zaostrzyła relacje polsko-ukraińskie.
– Jak zmieniło się życie Ukraińców w Bielsku-Białej po wybuchu wojny w lutym roku 2022? Jak pan i pańskie otoczenie angażowało się wtedy w pomoc Ukrainie i jak to zaangażowanie wygląda dzisiaj?
– W pierwszym dniu wojny wraz ze wspólnikiem założyliśmy jedną z większych grup niosących pomoc. Zainteresowały się nami nawet ogólnopolskie media, jak TVN. Była to grupa transportowa, na której zebraliśmy ponad 300 kierowców, którzy oferowali darmowy transport z granicy do różnych miast. Myślę, że ponad 90 procent z nich to byli Polacy. Jeździliśmy na granicę i pomagaliśmy. W tamtym czasie byłem ponadto zapraszany do różnych organizacji jako tłumacz. Potem zacząłem pracować w Wyższej Szkole Finansów i Prawa. Organizowano tam ciekawe kursy dla uchodźców, w tym kursy języka polskiego; wiem iż na tamten czas zapotrzebowanie było ogromne. Angażowałem się we wszystko, gdzie mogłem udzielić jakiejkolwiek pomocy. Obecnie jestem tłumaczem w ośrodku dla uchodźców podlegającego pod MOPS w Bielsku-Białej, gdzie przebywa ponad 60 osób. Są to kobiety z dziećmi, którzy są uchodźcami wojennymi. Większość tych osób już pracuje i stara się integrować się z polskim społeczeństwem. My ze swojej strony też pracujemy nad tym, żeby pomóc im w aktywizacji zawodowej czy w załatwianiu różnych formalności związanych z przebywaniem w Polsce. Jeśli chodzi o społeczeństwo dziś, w porównaniu do sytuacji sprzed 2 lat, pomocy jest dużo mniej. Już nie są organizowane zbiórki, każdy wrócił do życia codziennego, ale warto pamiętać, że ta pomoc nadal jest bardzo potrzebna, wojna trwa, a plany i wypowiedzi Rosji są coraz bardziej niepokojące. Musimy dołożyć wszelkich starań żeby wesprzeć Ukrainę w najbardziej ważnych aspektach, ale wiem, że pomimo ciszy w internecie istnieją różne grupy pomocowe czy organizacje, które nieprzerwanie działają żeby okazać pomoc. Jedną z takich jest np. Manufaktura Pomocy. Tam Ukraińcy, również mieszkańcy naszego ośrodka intensywnie pracują tworząc siatki maskujące, świece okopowe i wiele innych potrzebnych towarów, które trafiają potem bezpośrednio na pierwszą linię frontu.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach