Na ulicy i w autobusach, w telewizji i w kinie, w Internecie i w prasie, a do tego w skrzynkach pocztowych i mailowych – praktycznie wszędzie. Dożyliśmy czasów, kiedy reklamy, których przecież nie oczekujemy, atakują nas w każdym miejscu i o każdym czasie.
Ale nie o tym chciałem… Chodzi o czas okołoświąteczny, który reklamodawcy oraz reklamotwórcy wykorzystują szczególnie. Powody są dwa: z jednej strony otwierają się nam w tym czasie portfele lub debety, w każdym razie o wiele chętniej wydajemy pieniądze. Z drugiej natomiast wielu z nas właśnie o tej porze roku staje się jakby wrażliwsza, miększa, bardziej skora do wzruszeń, nawet podczas niektórych reklam. Stąd też takie reklamy, które niby z reklamowaniem nic wspólnego nie mają, tylko raczej promują najbardziej pożądane wartości, a dopiero na końcu dowiadujemy się, że to jakaś sieć komórkowa czy fundusz emerytalny próbuje nas podejść. Ale to właściwie tylko za pierwszym razem.
Przed minionymi Świętami wśród takich klimatycznych reklam pojawiła się i taka, która oferowała usługi bankowe...
O reklamach, a właściwie o jednej z nich pisze w swoim felietonie Zbyszek Matejko. Czytaj tutaj.