Taki dzień to i felieton musi być w klimacie. Może odwołać się do wspomnień?
Przed południem choinka. Tutaj zadania były wyraźnie podzielone. Samo drzewko, jego montaż, wypionowanie oraz okraszenie lampkami – to było zadanie mojego ojca, podobnie jak zakończenie łazienkowej męki pływających w wannie karpi. Ubieranie choinki natomiast było zadaniem wspólnym. W tej części rytuału uwielbiałem przekłuwanie michałków i malag, nawlekanie ich na nitkę i wieszanie na gałązkach. Nikt przecież tego nie liczył i można było zdefraudować całkiem pokaźną część czekoladek kupowanych w zasadzie tylko na święta.
Swoją Wigilię sprzed wielu lat wspomina Zbyszek Matejko. Cały tekst tutaj.