Lubię westerny. Pozostało mi to z czasów dzieciństwa, gdy owa konwencja filmowa była rarytasem w dwuprogramowej telewizji. Western był nie lada atrakcją, a dla dziecka (jeśli rodzice pozwoli po wieczornym dzienniku oglądać) światem z innego wymiaru w porównaniu do serwowanych radzieckich czy enerdowskich filmideł – pisze w BBlogosferze Miłosz Śliwiński. O tym, do jakich wniosków doprowadził autora powrót do ulubionego gatunku filmowego z dziecińska dowiecie się czytając tekst Duch westernu.