Staromodne określenie mężczyzny zajmującego się sutenerstwem, czyli pod czerpaniem korzyści z cudzego nierządu, stało się nieoczekiwanie na nowo popularne za sprawą jednego z wątków niedawnej kampanii wyborczej, pobocznego i – jak się okazało – mało istotnego dla wyborców. Tak samo jak pogardliwe powiedzonko „typowy Janusz” (również błąkające się na obrzeżach kampanii) stygmatyzuje imię Bogu ducha winne. Patrzę w lustro i wiem, skąd się bierze ów „janusz” (choć ciągle buntuję się przeciw typowości tego, co widzę). A skąd „alfons”? Okazuje się, że historia teatru jest jak Biblia, można w niej znaleźć odpowiedź na każde pytanie – pisze Janusz Legoń w BBlogosferze. O tym kto napiętnował imię Alfons i w jakich stało się to okolicznościach przeczytacie tutaj.