Wystarczyło kilka tygodni izolacji, życia w permanentnym stanie zagrożenia, by ludzie zaczęli zachowywać się jak przysłowiowe zwierzęta. Brawa i oklaski dla medyków zamieniły się w hejt i wrogość. Ludzie omijali się szerokim łukiem, donosili na siebie, rosła liczba wykluczonych.
Co sprawia, że jedni wkraczają na piedestał bohaterów a drudzy staczają się na dno zdrajców, szmuglerów, symbolicznych „towarzyszy szmaciaków”?
Pyta w swoim felitonie Marian Antonik, a cąły tekst mocny i niepokojacy możecie przeczytać tutaj.