W ostatnich tygodniach żegnaliśmy Jana Chmiela, Cezarego Zatorskiego, a ostatnio Wojtka Owczarza. W takich momentach, zatrzymujemy się na chwilę i zadajemy pytania, o sens tego co robimy, jak żyjemy, na co lub komu poświęcamy czas.
Życie człowieka, rozwija się zgodnie z jakąś fabułą, zmierza do jakiegoś celu. Każdy z nas ma jakąś rolę do odegrania i w głębi duszy chce zrobić to dobrze. Gdzie rozgrywa się ta decydująca akcja życia? To pytanie, na które często znajdujemy odpowiedź już po czasie.
Jesteśmy bohaterami jedynej w swoim rodzaju powieści, a nasze życie materiałem na odrębną fabułę. Podobnie jak losy wielu bohaterów słynnych powieści, nasza historia składa się z miliona decyzji, podejmowanych dzień po dniu. I każda z nich wpływa na to jakiego rodzaju będzie to powieść, jakiego kalibru bohater. Każdy kolejny krok zbliża nas do celu, którym jest osiągnięcie –mówiąc górnolotnie – pełni człowieczeństwa: takiego stopnia doskonałości, do jakiego człowiek , przy swej naturze, dojść może. Albo od tego celu nas oddala. Polem zmagań są: własny dom, miejsce pracy, odpoczynku – to tu codziennie decydujemy o swoim losie powoli stając się bohaterem jasnej lub ciemnej strony mocy…
Przeszłość, którą za sobą mamy składa się ze strzępów uczuć, wspomnień. Na ogół dźwigamy ją na własnych barkach. Każde spotkanie, każda miłość, każdy czyn, uczucie i myśli mają swoje źródło i znaczenie, swój początek i rolę, którą odegrają na końcu. W naszym życiu, choćby nie wiadomo jak dobrze czy źle przeżytym, były sukcesy i porażki, radości i smutki. W tej bezcennej mądrości, którą nam dają, nawet ci budzący strach i nienawiść wrogowie, cierpienie i porażka mają swoje racje i prawo do istnienia. Nie jesteśmy jednowymiarowi. Żyjąc tu i teraz, wykorzystujemy swoje szanse lub – jak w meczu piłki nożnej – na potęgę marnujemy okazje. Czy chcemy czy nie, spoglądamy też w przeszłość, a ona ma swoje różne odcienie.
Kiedy stajemy przed czymś, co najlepiej byłoby wymazać z rzeczywistości, najczęściej mamy ochotę nacisnąć klawisz delete – pisze Grzegorz Kramer. Tylko, że w realnym życiu nie mamy takiego klawisza. Albo idziemy dalej, albo stoimy w miejscu – nie damy rady się cofnąć. I wtedy musimy sobie powiedzieć ”Idę dalej”, a to znaczy, że przestajemy się użalać nad tym, co teraz jest trudne i w miarę naszych możliwości szukamy tego, co może być dobrem w sytuacji granicznej…
Jak to dobro odnaleźć – to pytanie, które spędza nam sen z powiek.
Masz tylko jedno życie, innego mieć nie będziesz – pisał Roman Rogowski w Mistyce Gór. Ta prawda, zazwyczaj do nas dociera wtedy, kiedy żegnamy kogoś bliskiego lub kiedy wychodzimy z gabinetu lekarskiego z druzgocącą diagnozą w ręku. Wówczas pojawiają się pytania, te najważniejsze.
Są ludzie, którzy zdobyli świat, ale przegrali własny dom – pisał Józef Tischner. Jak zły pies chodzi za nimi pytanie: jaki sens miało to wszystko? Czy warto było? Czy nie można było inaczej? Ich definicja dobra, za którą gonili jak za przysłowiowym zajączkiem, okazała się chybiona.
Nasza opowieść trwa, a są w niej jeszcze kartki do zapisania. Nawet jak nam się jednak wydaje, że możemy wszystko i jesteśmy panami swego losu, to jest to tylko częściowa prawda. Bo to czy będzie jutro należy do kategorii pytań, na które odpowiedzi mimo wszystko nie znamy.